Dialog Motywujący: klucz do skutecznej pomocy pacjentom we wprowadzaniu zmian

Jak skuteczniej pomagać pacjentom?

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego mimo najlepszych intencji i wiedzy eksperckiej, pacjenci często nie wprowadzają w życie zalecanych zmian? Jak dietetycy, lekarze, fizjoterapeuci i inni specjaliści mogą skuteczniej wspierać ludzi w drodze do zdrowszego życia?

Odpowiedzią może być Dialog Motywujący – podejście, które pomaga wydobyć wewnętrzne przyczyny i sposoby zmiany, budując sprawczość i zaangażowanie w proces. Artykuł napisały Nina Wojtyra i Magdalena Hajkiewicz-Mielniczuk i dowiesz się z niego:

Dialog Motywujący

Co to jest Dialog Motywujący?

Dialog motywujący to metoda rozmowy z pacjentem, która zamiast narzucania gotowych rozwiązań, pomaga odkryć osobiste motywacje, zasoby, mocne strony i wartości klienta, które będą pomagały mu w zmianie. To technika, która pomaga przekształcać "muszę" w "chcę", a "powinienem" w "mogę".

Prowadzenie współpracy w duchu Dialogu Motywującego nie oznacza dominacji. To nie my mamy mówić pacjentowi co ma zmienić. Naszym celem jest aktywacja własnych zasobów pacjenta i wspierania go w budowaniu własnej sprawczości, która pozwala utrzymać efekty współpracy na lata.

Dialog Motywujący to metoda Evidence Based Medicine, czyli oparta na dowodach naukowych [1]. Została stworzona jako odpowiedź na brak efektów w pracy z pacjentami z uzależnieniami (przede wszystkim od alkoholu). Okazała się przełomem, który doprowadził do znacznego wzrostu skuteczności terapii, której celem było to, aby pacjenci zaczęli wdrażać zmiany w swoim życiu.

Dlaczego Dialog Motywujący jest skuteczny?

Badania pokazują, że dialog motywujący przekracza kulturowe bariery i jest skuteczniejszy niż tradycyjne doradztwo w około 80% przypadków. W krótkich sesjach, które trwają mniej niż 15 minut, okazał się efektywny w 64% badań [2]. Co sprawia, że ta metoda jest tak wyjątkowa?

Dialog Motywujący

Autonomia i własne kompetencje

Dialog motywujący opiera się na teorii samodeterminacji, która mówi, że ludzie są bardziej skłonni do zmiany, gdy są spełnione są dwie rzeczy: autonomia w podejmowaniu decyzji i poczucie własnej kompetencji w dokonywaniu zmian. Podejście zaleceniowe nie spełnia tych kryteriów, dlatego gorzej angażuje pacjenta w jego własną zmianę.

Język zmiany

Kiedy pacjenci sami mówią o zmianie, ich motywacja wzrasta. Dialog motywujący skupia się na wydobywaniu "języka zmiany", czyli na prowadzeniu rozmowy w taki sposób, aby to pacjenci podawali powody, dla których chcą się zmienić oraz sposoby w jaki mogliby to zrobić, a nie my. Ludzie bardziej słuchają tego, co sami mówią niż tego, co mówią im inni [3].

Odruch Naprawiania

Znacie to uczucie, kiedy pacjent mówi o swoim problemie, a Wy natychmiast znacie rozwiązanie i frustruje Was, że on go po prostu nie wdraża? To jest właśnie odruch naprawiania charakterystyczny dla zawodów medycznych.

Jeśli zdarzyło Wam się po prostu powiedzieć pacjentowi co powinien w tej sytuacji zrobić, wiecie pewnie co następuje dalej, czyli gra w "tak, ale...". A jak wiadomo "ale" kasuje wszystko to, co było wypowiedziane przed nim.

Dialog Motywujący pozwoli Wam uniknąć "odruchu naprawiania" – tendencji do natychmiastowego rozwiązywania problemów innych osób.

Zamiast tego nauczy Was skupienia na słuchaniu, akceptacji i ukierunkowania rozmowy w taki sposób, aby pacjent sam znajdował rozwiązania swoich problemów. Dzięki temu szansa, że te rozwiązania wprowadzi, rośnie.

Jak Dialog Motywujący może pomóc Ci w pracy?

Ciężko wyliczyć wszystkie korzyści, ale spróbujmy! Jako specjaliście, zapewne znane jest Ci uczucie przeciążenia odpowiedzialnością za wyniki Klienta. Być może czujesz przeciążenie związane z koniecznością rozwiązania każdej sytuacji. Praca w duchu Dialogu Motywującego zdejmuje z Ciebie ten ciężar. Dlaczego? Dlatego, że odpowiedzialność za wyniki i wdrażane rozwiązania ponosi Twój pacjent nie Ty.

Dialog Motywujący

Dialog Motywujący da Ci ulgę

W Dialogu Motywującym zakładamy partnerstwo i autonomię pacjenta. Tu każdy jest specjalistą. Ty od wiedzy merytorycznej, pacjent od siebie i swojego życia. Ty masz odpowiedzialność za dostarczenie merytorycznych informacji i właściwe poprowadzenie dialogu, pacjent za wdrożenie i wyniki.

Na ogół specjaliści medycyny, którzy zaczynają stosować nawet tylko elementy DM mówią o poczuciu ulgi związanym ze zdjęciem z siebie odpowiedzialności za wyniki pacjentów.

Dialog Motywujący poprawi wyniki współprac

Zobaczysz też lepsze rezultaty u pacjentów. Współpraca zawsze przynosi lepsze rezultaty, niż narzucanie komuś rozwiązań. I podejrzewam, że nie muszę Cię o tym przekonywać, bo każdy z nas doświadczył w życiu kontaktu z "ciocią dobra rada" i wie, co z tymi radami zrobił.

Zaangażowanie pacjenta w proces, wydobycie jego osobistych motywacji, wsparcie silnych stron, uwidocznienie wartości, które stoją za podjętymi działaniami powoduje, że pacjent po prostu chce działać. Twoja praca automatycznie wkracza na inny poziom.

Dialog Motywujący zwiększy zaangażowanie klientów

Poszerzysz horyzonty. Prawdopodobnie wręcz zdziwisz się, jak różne rozwiązania tych samych problemów znajdują Twoi pacjenci. Rozwiązania, na które nie masz szans wpaść.

Np. jedna z moich pacjentek (Nina) wpadła na pomysł stworzenia dla siebie moodboardu, a patrzenie na niego będzie ją motywowało do realizacji celów. Kiedy o tym mówiła, cała promieniała, a kolejnego dnia po konsultacji dostałam od niej zdjęcie tej tablicy. Faktycznie podziałało.

Nigdy nie wpadłabym na takie rozwiązanie dla niej. Nie miałam szans czegoś takiego wymyślić. Jestem przekonana, że Ty też nie jesteś w stanie wymyślić rozwiązań dla swoich Klientów.

Zmniejszysz ryzyko wypalenia zawodowego

Zawody medyczne są zawodami obarczonymi zwiększonym ryzykiem wypalenia zawodowego. Praca z ludźmi jest obciążająca. Zdarzają się nieporozumienia, pretensje, zastrzeżenia. Z takim Klientem też trzeba umieć pracować dbając jednocześnie o własne granice, jak o pacjenta.

Dialog Motywujący daje narzędzia do pracy z niezgodą. Dzięki niemu zrozumiesz, że niezgoda nie jest atakiem na Ciebie. Niezgoda bierze się często z konfliktu wartości, czy naruszenia granic osoby, z którą rozmawiasz.

Ponieważ DM jest zawsze i tylko "o pacjencie", zaczniesz się przyglądać tym granicom i wartościom, a nie podważać własne kompetencje. Dzięki temu nie dość, że szybciej wyjdziecie ze stanu niezgody i wypracujecie rozwiązania, to uchronisz siebie przed poczuciem niekompetencji.

Wbrew pozorom DM nie poprawi tylko Twojej praktyki zawodowej. Pomoże Ci też w życiu prywatnym - w osobistych relacjach z rodziną, dziećmi, przyjaciółmi, ale także w załatwieniu sprawy na poczcie, czy urzędzie. To też mam przetestowane.

To nie są wszystkie zalety stosowania DM, tych, jak pisałam wcześniej nie sposób wymienić w artykule. Każda osoba praktykująca DM znajdzie też swoje własne korzyści, zacznie zauważać pozytywne zmiany w pracy i życiu osobistym. Dlatego warto spróbować.

Gdzie uczyć się Dialogu Motywującego?

Jeśli chcesz poznać metodę jaką jest Dialog Motywujący, a także zacząć jej używać - w listopadzie ma premierę nasz kurs online, który Cię w nią wprowadzi. Dla osób zapisanych na listę zainteresowanych będziemy mieć najlepszą ofertę. Jeśli chcesz być jedną z tych osób, ZAPISZ SIĘ NA LISTĘ TUTAJ. Zapis nie zobowiązuje do zakupu, a pozwala uzyskać największą zniżkę na kurs.

Bibliografia

  1. Lundahl B, Moleni T, Burke BL, Butters R, Tollefson D, Butler C, Rollnick S. Motivational interviewing in medical care settings: a systematic review and meta-analysis of randomized controlled trials. Patient Educ Couns 2013 Nov. 93(2):157-68.
  2. Rubak S, Sandbaek A, Lauritzen T, Christensen B. Motivational interviewing: a systematic review and meta-analysis. Br J Gen Pract 2005 Apr. 55(513):305-12.
  3. Bem, D. J. (1967). Self-perception: An alternative interpretation of cognitive dissonance phenomena. Psychological Review, 74(3), 183–200.

Jakie badania wykonać przed wizytą u dietetyka?

Być może planujesz wizytę u dietetyka i zastanawiasz się, jak się do niej przygotować? Poza sprecyzowaniem celu, z jakim przychodzisz, warto rozważyć wykonanie kilku badań. Nie jest to konieczne, bo specjalista w razie potrzeby może zarekomendować zrobienie badań po wizycie, ale wykonanie ich przed pozwala na przeprowadzenie pełniejszego wywiadu i lepsze dobranie strategii żywieniowej do ewentualnych problemów zdrowotnych. Dzięki temu możliwe jest szybsze wdrożenie odpowiednich działań, które przybliżą Cię do Twojego celu. 

Jaką rolę odgrywają badania profilaktyczne?

Badania pozwalają na wczesne wykrycie nieprawidłowości, niedoborów czy chorób. Warto pamiętać, że wiele chorób na wczesnym etapie nie wywołuje objawów. To bardzo niebezpieczne, bo może nam wydawać się, że jesteśmy zdrowi, gdy tymczasem wcale tak nie jest. Wykrycie chorób na wczesnym etapie pozwala na szybkie wdrożenie leczenia i zwiększa szansę wyleczenia lub złagodzenia przebiegu choroby. 

Jak często wykonywać badania profilaktyczne krwi

Profilaktyczne badania krwi każdy dorosły powinien wykonywać co najmniej raz do roku. Nie ma znaczenia ogólne samopoczucie - nawet jeśli “czujemy się zdrowi”, to nie zapominajmy o badaniach. Tymczasem wiele osób właśnie z tego powodu odkłada badania. To duży błąd, bo np. nieprawidłowości w funkcjonowaniu wątroby długo nie dadzą widocznych objawów, podobnie jak zaburzenia gospodarki lipidowej (tłuszczowej). Tym bardziej wielu dietetyków zachęca do wykonania badań przed wizytą traktując to jako  dodatkowy impuls do czegoś, co duża część z nas chętnie odłożyła by na potem.

badania przed wizytą u dietetyka

Dlaczego warto wykonać badania przed wizytą u dietetyka?

Mimo, że dietetyk nie jest lekarzem, a zatem nie wykona analizy i interpretacji badań, to wiele może wyczytać z wyników. Dotyczy to szczególnie chorób dietozależnych, takich jak cukrzyca, insulinooporność czy problemy z ciśnieniem. 

W wywiadzie podczas pierwszej wizyty dietetyk zapyta o wszelkie dolegliwości, choroby i nietolerancje. Badania pozwolą nam je wykryć. 

Oczywiście, możemy wybrać się na badania po wizycie, wtedy jednak opóźniamy nieco wprowadzenie strategii, która doprowadzi nas do celu. Podstawowy pakiet badań dobrze jest zatem wykonać przed planowaną wizytą. Wtedy specjalista jest w stanie skuteczniej dopasować do nas jadłospis i indywidualne zalecenia. 

W przypadku nieprawidłowości w badaniach dietetyk jest w stanie wskazać nam dalszą ścieżkę diagnostyczną, np. poprzez polecenie wizyty u specjalisty z konkretnej dziedziny (np. diabetologa, endokrynologa).

Jakie badania profilaktyczne krwi wykonywać? 

Wśród badań, które warto wykonać możemy wymienić: lipidogram, krzywą cukrową i krzywą insulinową, morfologię, poziom żelaza, próby wątrobowe, witaminę D. 

jakie badania przed wizytą u dietetyka

Lipidogram

Według danych GUS za 2014 rok przyczyną aż 45% zgonów w Polsce były choroby krążenia. Dlatego właśnie tak ważne jest wykonanie lipidogramu. To badanie pozwala nam sprawdzić stan naszej gospodarki lipidowej (tłuszczowej). Dzięki niemu dowiadujemy się o ryzyku rozwoju m.in. miażdżycy czy chorób sercowo-naczyniowych. Dieta ma duży wpływ na rozwój i przebieg takich chorób - dietetyk jest w stanie stworzyć dla nas dietę, która będzie im zapobiegać lub poprawi parametry zdrowotne jeśli jakieś nieprawidłowości już istnieją.

Poziom glukozy i insuliny na czczo

Insulina to hormon, który pomaga przenieść glukozę z krwioobiegu do komórek naszego ciała. Odgrywa kluczową rolę w utrzymywaniu prawidłowego poziomu cukru we krwi. Zbyt wysoki lub zbyt niski poziom glukozy może spowodować poważne problemy zdrowotne. Hiperglikemia, czyli  zbyt wysoki poziom glukozy we krwi powstaje, gdy organizm nie wytwarza wystarczającej ilości insuliny. Jeśli nie ma wystarczającej ilości insuliny, glukoza nie może dostać się do komórek i zamiast tego pozostaje w krwiobiegu. Może się jednak okazać, że poziom glukozy jest w normie, natomiast poziom insuliny jest bardzo wysoki. To z kolei może sygnalizować rozwój insulinooporności, czyli stanu, w którym organizm wytwarza odpowiednie ilości insuliny, ale nasze komórki są z różnych powodów na nią niewrażliwe. 

Znajomość poziomu glukozy i insuliny na czczo we krwi pozwala obliczyć wskaźnik HOMA-IR, który jest wskaźnikiem orientacyjnym (nie diagnostycznym) i pomocnym w zdiagnozowaniu insulinooporności. Poniżej znajduje się kalkulator, w którym możesz obliczyć wskaźnik HOMA-IR

Morfologia

To jedno z podstawowych badań krwi, które pozwala na wykrycie wielu chorób, m.in.:

Pozwala też m.in. na wykrycie stosunkowo często występującego u kobiet niedoboru żelaza czy anemii. 

Poziom żelaza 

Jego zbadanie jest szczególnie istotne dla kobiet, ale nie tylko. Aby wykryć niedokrwistość czy anemię konieczne jest wykonanie kilku badań: morfologii, poziomu żelaza, ferrytyny, witaminy B12 i kwasu foliowego. Przed wizytą u dietetyka nie ma konieczności wykonania całe pakietu tych badań, szczególnie jeśli w przeszłości nie mieliśmy problemów z niedoborami żelaza. Jeśli jednak mamy takie doświadczenia, to warto wykonać wszystkie z tych badań. Pamiętajmy, że dietą jesteśmy w stanie zwiększyć poziom i przyswajalność żelaza (choć w wielu sytuacjach wskazane jest podanie żelaza w postaci leku, ale to zaleca lekarz). 

Próby wątrobowe

Warto je wykonać głównie dlatego, że choroby wątroby długo nie dają widocznych objawów zdrowotnych. W ramach badania krwi możemy wykryć wiele nieprawidłowości w działaniu wątroby, jak np. wirusowe zapalenie wątroby, stłuszczenie wątroby czy marskość dróg żółciowych. Takie badania są zalecane osobom dorosłym raz do roku. 

Poziom witaminy D

Warto regularnie sprawdzać poziom tej witaminy we krwi ponieważ ma wpływ nie tylko na naszą odporność czy stan układu kostnego, ale także gospodarkę węglowodanową (pobudza wydzielanie insuliny) i gospodarkę lipidową. Poza regularnym suplementowaniem witaminy D nie zapominajmy więc także o badaniu jej poziomu. 

Jak zrobić badania profilaktyczne krwi

To nic trudnego - wiele badań możemy wykonać w ramach NFZ, po otrzymaniu skierowaniu od lekarza. Niestety nie wszystkie. O ile bez problemu dostaniemy skierowanie na morfologię o tyle niekoniecznie na próby wątrobowe. Badania wykonywane w publicznych poradniach mogą się również wiązać z dłuższy czasem oczekiwania i na wizytę i na badania. Biorąc pod uwagę, że wielu z nas jako powód nierobienia badań profilaktycznych wskazuje na brak czasu, to spore utrudnienie. 

Jakie badania wykonać przed wizytą u dietetyka

Co zrobić, kiedy nie mamy czasu na badania 

Cały proces można zdecydowanie uprościć. Nie potrzebujemy skierowania od lekarza, a nawet nie musimy stać w kolejce i długo czekać na wyniki! Z pomocą przychodzi uPacjenta. Dzięki portalowi z łatwością można zamówić badania, dodając je do koszyka z katalogu badań, a następnie umówić się na termin pobrania krwi (obecnie uPacjenta działa w 20 miastach!). Wizyta specjalisty trwa zwykle od 15 do 20 minut. Wyniki czekają na nas już dzień lub dwa dni po pobraniu. 

To wygodna opcja dla osób, które nie mają czasu na badania albo bardzo nie lubią pobierania krwi 😉 Sama skorzystałam z usług uPacjenta i jestem bardzo zadowolona! Po wizycie dostałam nawet naklejkę Ulubionego Pacjenta :D. 

Specjalnie dla moich czytelników uPacjenta przygotowali specjalny prezent: 

20% zniżki dla nowych użytkowników* na wartość całego koszyka z kodem WIEMCOJEM20.

Promocja obowiązuje do 31 sierpnia 2022. 

* Promocja obowiązuje tylko dla osób, które do tej pory nie korzystały z usług uPacjenta.

Jak wyrobić w sobie zdrowe nawyki żywieniowe?

Jak wyrobić w sobie zdrowe nawyki żywieniowe? To pytanie zadaje sobie wielu z nas. Może Ty także masz nawyki, które chcesz zmienić, bo czujesz, że nie przybliżają Cię one do Twojego celu? Może masz za sobą nieudane próby zmiany i chcesz wreszcie podejść do tego inaczej? Zapraszam Cię do lektury artykułu, z którego dowiesz się:

Jak wyrobić w sobie zdrowe nawyki żywieniowe

Czy łatwo jest wyrobić w sobie zdrowe nawyki żywieniowe?

Zbudowanie nawyku niestety nie jest najłatwiejszym zadaniem. Jednak nie piszę o tym po to, aby Cię zniechęcić. Piszę o tym, abyś miała realny obraz tego z czym wiąże się zmiana i mogła podejść do tego w sposób realistyczny a co za tym idzie - skuteczny.

Mnóstwo osób co jakiś czas tworzy nowe postanowienia Obiecują sobie, że zaczną regularnie ćwiczyć, czytać czy uczyć się nowego języka. Po kilku dniach jednak porzucają to postanowienie. 

Jeśli Twoim celem jest zbudowanie zdrowych nawyków, to nie jesteś sama. Wiele postanowień zmiany dotyczy właśnie tego. Jeśli jednak wcześniej nie udawało Ci się tego osiągnąć, nie bądź dla siebie surowa! Gdyby to było łatwe, to wszyscy mieliby idealne nawyki, zdrową dietę, regularnie ćwiczyli. A tak nie jest.

Często bardzo chcemy zmienić jakiś nawyk, ale po prostu nie potrafimy tego zrobić i poddajemy się po 3 dniach. COŚ uniemożliwia nam zmianę. I nie, tym czymś nie jest Twoja słaba wola czy lenistwo. Tym CZYMŚ są nasze myśli oraz sposób, w jaki działa nasz umysł. 

Co przeszkadza w budowaniu zdrowych nawyków żywieniowych?

Przyjmijmy, że chcesz zbudować nawyk picia wody. Na początku idzie dobrze - pamiętasz, by po nią sięgać, a jeśli nie, to przypomina Ci o tym aplikacja na telefonie. Kilka razy jednak zapominasz o napiciu się, mijają kolejne dni, kiedy pijesz mniej niż zakładałaś, aż w końcu zniechęcona porzucasz nowy nawyk. Myślisz sobie:

Widzisz, co się dzieje? Pojawiają się MYŚLI - oceny, interpretacje. Fakt jest taki, że planowałaś pić wodę i tej wody nie piłaś. W tej sytuacji najbardziej problematyczne są właśnie oceny, krytyka siebie, etykietowanie, zniechęcanie w myślach samej siebie. Do tego dochodzą emocje: złość, rozżalenie, irytacja, poczucie gorszości…

Kiedy tak o sobie myślisz, to trudno o przekonanie, że dasz radę zbudować nawyk. Sabotujesz w ten sposób własne działania. 

Co pomaga w budowaniu zdrowych nawyków?

Nasze schematy myślenia mają ogromny wpływ na to czy uda nam się wprowadzić pożądane zmiany w swoim życiu, czy nie. Często sami nie zdajemy sobie sprawy, jak mocno sabotujemy własne działania. Dopiero zdystansowanie się od myśli pozwala zobaczyć, jak bywają toksyczne dla naszych planów.

Zamiast zadręczać się myślami o tym, co się nie udało, postaraj się wprowadzić do swojego myślenia więcej wyrozumiałości i nie stosować uogólniania. Na przykład:

Nie musisz obwiniać siebie i skreślać postępów, jakie wypracowałaś wcześniej, jeśli przez jakiś czas porzucisz nawyk. Elastyczne i bardziej wyrozumiałe podejście jest znacznie skuteczniejsze długofalowo - bo nigdy nie będzie szło Ci idealnie!

Jak wyrobić w sobie zdrowe nawyki żywieniowe

Jak wyrobić w sobie zdrowe nawyki - nie wszystko na raz

Innym problemem, jaki może pojawić się, kiedy chcesz wyrobić zdrowe nawyki żywieniowe jest to, że podchodzisz do tego, jak do żonglowania - im więcej kulek, tym lepiej! I postanawiasz:

Na początku może się udawać utrzymać wszystkie te “kulki” w górze. Pytanie: jak długo? W końcu zaczną spadać, w miarę z rosnącą frustracją i złością. 

Tymi emocjami często uderzamy w siebie, a raczej myślami, które się pojawiają, gdy nie udaje nam się ogarnąć takiej żonglerki. Mimo, że przecież NIKOMU by się to NIE UDAŁO.

Co zamiast tych cyrkowych popisów?

Zasada małych kroków. Zamiast brać sobie na głowę zmianę całego swojego życia na raz (zgodnie z zasadą “nowy rok - nowa ja”) warto wybrać jeden nawyk na raz. I może nie będzie to takie spektakularne, jak żonglowanie 30 “kulkami”, ale z pewnością bardziej skuteczne.

Budowanie zdrowych nawyków żywieniowych a wewnętrzny krytyk

Może zdarza Ci się myśleć:

Niestety takie myśli i przekonania nie sprzyjają zmianie. Spójrzmy na te myśli raz jeszcze.

To tylko kilka z wielu zniekształceń poznawczych, które mogą kierować naszym myśleniem. 

Jak wyrobić w sobie zdrowe nawyki żywieniowe

Co robić, aby zdrowo się odżywiać? 

Nie czekaj na motywację, na lepszy czas czy bardziej sprzyjające okoliczności. Zacznij zmiany już dziś i krok po kroku dopasowuj strategię do siebie. 

Prawda jest taka, że same chęci nie wystarczą. Poza nimi potrzebujemy też planu i świadomości, co sprawia, że nie podejmujemy działania lub robimy rzeczy, których tak naprawdę nie chcemy.

Dobra wiadomość jest jednak taka, że wszystkie te utrudniające myśli… to tylko myśli. A to oznacza, że możesz je:

Czy zmiana nawyków żywieniowych jest trudna?

Być może czytasz ten artykuł i myślisz, że praca nad niewspierającymi myślami jest bardzo trudna. Faktycznie może taka być, jeśli masz sama znaleźć informacje na temat tego, jak sobie z nimi radzić. Przyswojenie całej wiedzy z literatury naukowej na ten temat zajmuje dużo czasu i energii. Testowanie opisywanych strategii oznacza wiele prób i błędów. Na tym jednak opiera się proces uczenia się.

Możesz zatem pójść tą dłuższą drogą. Możesz też wybrać znacznie krótszą ścieżkę 😉 W trakcie psychodietetycznego Kursu Skutecznego Odchudzania przeprowadzę Cię przez proces diagnozy Twoich poprzednich prób zrzucenia kg i planowania procesu zmiany dopasowanego do Ciebie. Czeka na Ciebie wsparcie ekspertek (dietetyczka, psychodietetyczka, trenerka personalna), dodatkowe materiały i grupa na Facebooku. Dowiedz się więcej tutaj: Kurs Skutecznego Odchudzania. 

Jak wyrobić zdrowe nawyki żywieniowe - podsumowanie

Zdrowe nawyki żywieniowe wprowadzaj powoli. Nie chodzi o to, ile na raz ich “udźwigniesz”, ale jak długo z Tobą zostaną. Zmiany są trudne, a podążanie utartą ścieżką łatwe. Dlatego nie krytykuj się za potknięcia, bo są nieuniknione! Nie słuchaj niesprzyjających myśli, które podpowiadają, że jeśli nie starasz się na 100%, to wszystko na marne.

Nawyki buduj małymi krokami, celebruj sukcesy i nie zniechęcaj się chwilowymi nawrotami starych przyzwyczajeń. Dopasuj strategię do siebie - a nie siebie do nowych wymagań. To przepis na zdrowe nawyki żywieniowe wprowadzone z głową i bez presji. Spróbujesz? 

Dlaczego nie mogę schudnąć - najczęstsze powody

“Dlaczego nie mogę schudnąć?” to jedno z pytań, które najczęściej zadają sobie osoby po wielu nieudanych próbach odchudzania. A ponieważ przyczyn może być bardzo wiele, to postanowiłam zebrać najpopularniejsze z nich w jednym miejscu. Mam nadzieję, że to pomoże Ci odnaleźć związki przyczynowo-skutkowe, które stoją za brakiem powodzenia w odchudzaniu.

W artykule znajdziesz też podpowiedzi, jaką drogę obrać i jakie pytania sobie zadać, żeby lepiej zrozumieć, dlaczego nie możesz schudnąć.

Odchudzanie to deficyt kaloryczny

Odpowiedź na pytanie: “dlaczego nie mogę schudnąć?” wydaje się prosta - ponieważ spożywasz więcej kilokalorii niż ich potrzebujesz. Przyczyny tego, że jesz więcej kilokalorii niż potrzebujesz są już zdecydowanie bardziej złożone.

Dlaczego nie mogę schudnąć? - najczęstsze powody

1. Wyznaczasz sobie zbyt ambitne cele

Często spotykam się z tym, że decyzja o odchudzaniu wiąże się z wprowadzaniem wszystkich zmian naraz. 

Być może zastanawiasz się, co w tym złego? Przecież na samym początku napisałam, że nie chudniemy dlatego, że jemy więcej niż spalamy, a przecież te wszystkie czynności mają temu zapobiec. Zgadza się. Zmiany trzeba jednak wprowadzać stopniowo, a nie w tym samym momencie, pod wpływem chwilowego zrywu.

Wyobraź sobie, że chcesz nauczyć się gry na pianinie. Postanawiasz ćwiczyć codziennie po 8 godzin. Przez tydzień Ci się to udaje. Pytanie tylko, co dalej? Czy w ten sposób nauczysz się grać na pianinie? Pewnie nie, bo po pierwsze bardzo szybko się wypalimy, a po drugie musimy jeszcze prowadzić swoje dotychczasowe życie, a nie tylko angażować się naukę gry.

Podobnie jest z odchudzaniem. Kluczem do sukcesu jest dobranie strategii, która nie zakłada wywrócenia życia do góry nogami z dnia na dzień. Jeśli przez lata budowałaś jakieś nawyki, jesteś przyzwyczajona do określonego stylu życia, to nie da się tego zmienić w 2 tygodnie. Musisz nauczyć się działać rozsądnie, długoterminowo i stopniowo wkomponowywać zdrowsze nawyki w Twoją codzienność.

Pamiętaj, że nie przytyłaś w 2 tygodnie, więc w 2 tygodnie nie schudniesz. Zamiast wygórowanych celów postaw sobie cele realne. Takie, które będziesz w stanie utrzymać również w gorsze dni czy w niestandardowych sytuacjach.

dlaczego nie mogę schudnąć

2. Masz plan tylko na idealne warunki

Twoje dni nigdy nie będą wyglądać tak samo - raz wstaniesz pełna energii, innym razem będziesz zmartwiona, niewyspana, zawalona pracą. Czasem ktoś z Twoich bliskich będzie potrzebować Twojego wsparcia czy opieki. Może wydarzy się jeszcze coś innego. 

Pamiętaj, że lepiej jest stworzyć parę wersji planu na odchudzanie np.:

Najczęstszym błędem, który popełniamy w tym zakresie jest to, że kiedy buzuje w nas motywacja do osiągnięcia celu, to zakładamy, że wszystko zawsze będzie szło nam zgodnie z planem, a gorsze dni nie będą się pojawiać.

Muszę Cię niestety rozczarować: tak nie będzie. Dlatego zamiast udawać, że gorsze dni nie istnieją, zastanów się, jaki plan minimum możesz zastosować, kiedy się pojawią. 

Więcej na ten temat opowiadam w odcinku mojego podcastu

3. Nie ruszasz się regularnie

Nie chodzi o wyczerpujące, kilkugodzinne treningi, ale aktywność, która sprawia Ci radość. Nie szukaj takich aktywności, które spalają najwięcej kilokalorii, tylko takich, które brzmią dla Ciebie jak dobra zabawa. Nawet jeśli nie należą do czołówki najbardziej wymagających sportów.

W odchudzaniu nie chodzi o to, aby codziennie przeprowadzać maraton fitness. Chodzi o to, aby znaleźć taką aktywność, którą będziesz w stanie kontynuować przez pół roku, rok a może nawet do końca życia.

Dlatego tak ważne jest to, żeby aktywność sprawiała Ci radość lub przynajmniej zapowiadała się na taką, którą jesteś w stanie polubić. Jeśli to, co robisz będzie dla Ciebie zabawą, wtedy będzie Ci dużo łatwiej utrzymać nawyk.

Nie zapominaj też o spontanicznej aktywności fizycznej. Pewnie nie raz czytałaś już o tym, aby wybierać schody zamiast windy, chodzić do sklepu piechotą lub wysiadać przystanek wcześniej. Może myślisz, że to przecież nic nie zmienia. A jednak.

Spontaniczna aktywność fizyczna jest bardzo niedocenianym elementem redukcji masy ciała. Być może 1 trzydziestominutowy spacer niewiele zmienia, ale 20 takich spacerów, to już 10 godzin więcej aktywności w miesiącu. Dlatego tak ważne jest, aby w odchudzaniu przyjąć perspektywę długoterminową.

powody dlaczego nie możesz schudnąć

4. Myślisz, że brak Ci silnej woli

Ile razy mówiłaś sobie, że nie dasz rady schudnąć, bo nie masz silnej woli? Dobra wiadomość jest taka, że silna wola nie jest czymś, co się ma lub czego się nie ma. Silną wolę można wytrenować tak, jak wcześniej wspomnianą grę na pianinie.

Kluczem do wytrenowania silnej woli jest regularność. Zacznij od adekwatnych wyzwań i kontynuuj swoje działania, nawet jeśli raz czy kilka razy Ci się nie powiedzie. 

Trenowanie silnej woli można sobie ułatwić. Stwórz sobie przyjazne środowisko do odchudzania: nie trzymaj słodyczy w każdej szafce, a zamiast nich postaw na widoku owoce. Zmiana każdego nawyku tak wymaga od nas siły woli. Dlatego lepiej jej używać tylko tam, gdzie to naprawdę konieczne, a w pozostałych obszarach ułatwić sobie życie.

Jeśli nie chcesz mieć słodyczy w domu, zastanów się skąd one się w nim biorą? Może za często robisz zakupy na głodnego i ciężko Ci się oprzeć przed wrzuceniem do koszyka przekąsek? 

A może kupujesz je z myślą, że w domu zawsze powinno być coś słodkiego na wizytę gości? Czy na pewno musi tak być? Pamiętaj, że żeby coś zmienić trzeba coś zmienić.

5. Nie chudnę, bo zaczynam “od jutra”

Odkładanie zmian na jutro to kolejny błąd związany z naszym nastawieniem i celami. “Zacznę od poniedziałku”, “od nowego roku, “jak skończę ten projekt”, to typowe myśli, które sprawiają, że odkładamy wprowadzanie zmian. Dlaczego? Bo zmiana jawi nam się jako ogromne przedsięwzięcie. Taka wizja nas przeraża, dlatego odwlekamy działanie.

Tymczasem, żeby schudnąć nie trzeba zmieniać wszystkiego na raz. Nie trzeba przechodzić na modną dietę, zaczynać żmudnych i wykańczających treningów. Wiem, że metoda małych kroków i zmiana nawyków po kolei, to może być mało atrakcyjna wizja. Kuszą nas zrywy motywacji i reżimy, które obiecują szybkie efekty. Ich skuteczność kończy się jednak na pierwszym gorszym momencie, podczas gdy małe kroki prowadzą nas do celu.  

W skutecznej zmianie nie chodzi o odmawianie sobie wszystkiego, ale o świadomy wybór i wzięcie odpowiedzialności za to, na co masz wpływ. A zdecydowanie masz wpływ na to, kiedy zaczniesz wprowadzanie zmian i jak dopasujesz ten proces do siebie.

6. Nie mogę schudnąć, bo zajadam emocje

Wiesz już, że aby schudnąć konieczny jest deficyt kaloryczny. Trudności w jego utrzymaniu mogą wynikać u Ciebie z tego, że jesz z innych przyczyn niż fizjologiczne. Problemem wielu osób jest zajadanie emocji.

Jak to działa? Stres i trudne emocje powodują, że czujesz napięcie. A jedzenie pomaga je rozładować.

Jeśli dołożysz do tego brak odpoczynku, brak czasu dla siebie i stawianie swoich potrzeb na ostatnim miejscu, to kumulacja napięcia gotowa. A organizm zawsze będzie szukał sposobu na znalezienie ujścia dla napięcia. 

Jeśli podejrzewasz, że przyczyną nadmiernych kilogramów może być u Ciebie jedzenie pod wpływem emocji, koniecznie obejrzyj mój bezpłatny webinar “Emocjonalne przyczyny otyłości”, z którego dowiesz się więcej na temat połączenia między psychiką a jedzeniem.

dlaczego nie wychodzi mi odchudzanie

7. Odchudzanie stało się centrum Twojego życia

Jeśli myślisz, że będziesz szczęśliwa dopiero, gdy schudniesz i dlatego odkładasz życie na “później”, katując się dietą i ćwiczeniami, to skąd masz teraz wziąć energię i zasoby na odchudzanie? Przekonanie, że nie możesz być szczęśliwa i spełniona, dopóki nie ważysz tyle, ile byś chciała, jest bardzo obciążające. Niezależnie od tego, jaki nosisz rozmiar i jak wyglądasz masz prawo cieszyć się życiem.
Jeśli to czytasz i od razu powstaje w Tobie napięcie i widzisz, że nie dajesz sobie prawa do szczęścia, dopóki nie schudniesz, to dobrym rozwiązaniem może być konsultacja z psychologiem lub psychoterapeutą i omówienie Twoich przekonań. Często to właśnie one stoją na drodze do odchudzania i negatywnie wpływają na wiele aspektów życia. Warto sięgnąć do źródła i się z nimi rozprawić.

8. Jesteś tylko człowiekiem 😉

Żyjemy w czasach, kiedy jedzenia mamy pod dostatkiem. Warto jednak pamiętać, że jako gatunek musieliśmy przetrwać czasy, kiedy jedzenia było za mało, a nie za dużo. Instynkty pozostają silne i pchają nas w kierunku jedzenia wysokokalorycznych potraw, bo tak musieliśmy robić przez wieki, żeby przetrwać.
Bądź wyrozumiała dla swoich instynktów - zrozumienie ich pomoże Ci spojrzeć na siebie z większą łagodnością. Jeśli myśli w głowie podpowiadają: “zjedz jeszcze kawałek”, możesz odpowiedzieć: “dziękuję ci mózgu, wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, ale teraz wcale nie potrzebuję już tylu kalorii”. Zrobienie kroku w tył może dać Ci trochę więcej czasu na podjęcie świadomej decyzji, a nie pójście za instynktem.

dlaczego nie mogę schudnąć

Dlaczego nie mogę schudnąć? - podsumowanie

Brak efektów odchudzania to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie widzimy, jak duża jej część jest pod wodą. Przyczyny mogą być bardzo skomplikowane i często znacząco wykraczają poza sam aspekt jedzenia. Niekoniecznie musi chodzić o źle dobraną kaloryczność i zbyt małą aktywność fizyczną - przyczyn warto poszukać głębiej. 

Jeśli widzisz u siebie omówione wyżej błędy, zastanów się, co możesz zrobić, aby wdrożyć zmiany z większą wyrozumiałością dla siebie. Proces zmian rządzi się własnymi prawami, z których warto zdawać sobie sprawę. Jeśli chcesz przyjrzeć się tym kwestiom dogłębnie i zaplanować skuteczny proces zmian dopasowany do Ciebie, to zapraszam Cię na 6-tygodniowy Kurs Skutecznego Odchudzania.

Trzymaj się tych zasad, jeżeli chcesz skutecznie schudnąć.

Wpis przygotowany przez Dietetyka #NieNaŻarty

Każdy z nas się kiedyś odchudzał, a ponad połowa Polaków nadal ma nadwagę lub otyłość. Wynika to z prostego faktu – brak edukacji żywieniowej powoduje tragicznie słabą skuteczność odchudzania. Według badań, efekt jo-jo dotyka 80-95% osób w ciągu 2-5 lat po redukcji masy ciała. Poznaj 3 fakty, które zwiększą Twoją skuteczność

Zasada numer 1 - zadbaj o swoją sytość!

Organizm nie jest głupi. Kiedy wprowadzasz deficyt kaloryczny niezbędny do odchudzania, on mówi „nie dam się zagłodzić” i zwiększa Twoje uczucie głodu. Dwie bardzo ważne, choć mniej znane zasady, które pozwolą Ci zachować sytość to:

dieta odchudzajaca

Zasada numer 2 – utrzymuj aktywność fizyczną po odchudzaniu!

Wiele naszych pacjentek po skończonym odchudzaniu pyta nas „do jakiej ilości ZMNIEJSZYĆ swoją aktywność”? Podświadomie wydaje nam się, że kiedy się nie odchudzamy, to aktywność schodzi na dalszy plan. Nic bardziej mylnego.

Badania naukowe pokazują, że najważniejszym czynnikiem, który zabezpiecza Cię przed efektem jo-jo jest utrzymanie aktywności fizycznej na poziomie >250 min/tydzień [1]. Jeżeli dopiero zaczynasz swoją przygodę z aktywnością, to ta wartość może budzić w Tobie lęk, ale nie martw się. Możesz ruszać się 220, 200 czy 150 min w tygodniu.

Ważne, aby zrozumieć mechanizmy, które za tym stoją i świadomie nie zmniejszać aktywności wraz z ostatnim dniem odchudzania. To strzał w stopę.

W skrócie: każdy ruch w dzisiejszych czasach jest na nomen omen, wagę złota.

jak madrze schudnac

Zasada numer 3 – dopasuj dietę do swoich potrzeb!

W internecie przeczytasz, że dieta wegańska/ketogeniczna/Atkinsa/Ornisha/wstaw dowolne jest najlepszym modelem żywienia. Co najlepsze… może być w tym ziarnko prawdy. Już tłumaczę. W jednym z genialnych badań naukowych kazano 160 uczestnikom przestrzegać przez rok diety Atkinsa, Ornisha, Weight Watchers lub diety Zone.

Wniosek po roku był taki, że najlepsza dieta to taka, którą potrafimy przestrzegać długoterminowo. Statystycznie każda grupa schudła podobną ilość kilogramów i w każdej grupie byli zarówno uczestnicy, którzy schudli 15 kg jak i tacy, którzy przytyli >5 kg. Jeżeli kochasz owsianki to nie katuj się dietą ketogeniczną. Nie wyobrażasz sobie życia bez mięsa? Nie przechodź na dietę wegańską.

Samemu niekiedy ciężko zdecydować co będzie najlepsze dla nas samych. Tak jest w każdej dziedzinie życia. Idąc do Media Marktu teoretycznie wiesz, po co Ci nowy laptop, ale samemu ciężko zdecydować czy lepszym wyborem będzie laptop firmy Lenovo, Apple, czy Dell.

Jeśli czujesz się zagubiona w tym, co jeść, aby schudnąć, masz za sobą wiele prób odchudzania i potrzebujesz wsparcia w ułożeniu jadłospisu dla siebie, to dobrym pomysłem może być indywidualna współpraca z dietetykiem.

Badania naukowe pokazują, że osoby współpracujące z dietetykiem mają lepszą skuteczność odchudzania [3]. W Dietetyce #NieNaŻarty czeka na Ciebie 12 dietetyków po studiach, pomagający pacjentom 8h dziennie.

Dzięki potężnemu doświadczeniu, na podstawie wnikliwej ankiety żywieniowej, są w stanie obiektywnie ocenić jaka dieta online będzie dla Ciebie najlepsza.

A jako motywację, załączam dla Ciebie naszą wspaniałą pacjentkę Julię, która zgodnie z zasadami jadła to, co lubi i zrzuciła 18 kg w 9 miesięcy.

Dieta odchudzająca

Podsumowanie

Na skuteczne odchudzanie składa się mnóstwo czynników, których ten artykuł nie wyczerpuje. Bądź co bądź, zadbanie o kwestie sytości (białko, mniej żywności przetworzonej), aktywność fizyczną zarówno w trakcie, ale przede wszystkim PO zakończonym odchudzaniu są jednymi z bardziej istotnych elementów dietetycznej układanki. Jeśli jednak gubisz się w zaleceniach i nie masz czasu na zgłębianie wiedzy dietetycznej oraz metodę prób i błędów, to nie wahaj się poszukać wsparcia specjalistów. Wykwalifikowany dietetyk lub psychodietetyk pomoże Ci stworzyć proces zmiany dopasowany do Ciebie! 

  1. Donnelly JE, Blair SN, Jakicic JM, Manore MM, Rankin JW, Smith BK; American College of Sports Medicine. American College of Sports Medicine Position Stand. Appropriate physical activity intervention strategies for weight loss and prevention of weight regain for adults. Med Sci Sports Exerc. 2009 Feb;41(2):459-71
  2. Dansinger ML, Gleason JA, Griffith JL, Selker HP, Schaefer EJ. Comparison of the Atkins, Ornish, Weight Watchers, and Zone diets for weight loss and heart disease risk reduction: a randomized trial. JAMA. 2005 Jan 5;293(1):43-53
  3. Hall KD, Kahan S. Maintenance of Lost Weight and Long-Term Management of Obesity. Med Clin North Am. 2018;102(1):183-197

Jak zapobiegać chorobom? Profilaktyka i styl życia

Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 1/3 chorób można wyleczyć, jeśli zostaną wcześnie rozpoznane i szybko leczone. Cytując słowa dr. hab. med. Tomasza Jastrzębskiego i prof. dr hab. med. Wojciecha Zegarskiego okazuje się, że: "zaniedbując cytologię blisko 70% kobiet trafia do lekarza dopiero wtedy, gdy choroba jest już poważnie rozwinięta, a rokowania złe" [1].

Wiemy również, że u osób z dużym ryzykiem genetycznym, ale przestrzegających zasad zdrowego stylu życia, ryzyko epizodów wieńcowych było mniejsze o 46% w porównaniu z tymi, których styl życia był niekorzystny [2]. 

Już nawet te trzy liczby robią ogromne wrażenie i pokazują, jak ważne są regularne badania. Bo choć nie mamy wpływu na swoje geny, to mamy wpływ na to, jaki styl życia prowadzimy oraz jak często sprawdzamy stan swojego zdrowia.

jak dbać o swoją odporność

Nigdy nie jest za wcześnie, aby regularnie się badać

Gdy miałam 19 lat, wychodziłam z założenia, że nie muszę się regularnie badać, bo jestem jeszcze młoda. Tym większe było moje zdziwienie kilka miesięcy później, gdy wylądowałam w szpitalu.

W moim domu nigdy nie mówiło się o konieczności odbycia pierwszej wizyty u ginekologa zaraz po rozpoczęciu miesiączkowania. Zwlekałam z tym aż do 19 roku życia. Tak się złożyło, że lekarka, u której byłam, nie miała aparatu USG. Wykonała tylko te badania, które mogła, a na USG miałam wybrać się później. Umówiłam więc wizytę za 10 dni. Niestety, nie było mi dane na nią dotrzeć, ponieważ wcześniej wylądowałam… w szpitalu.

Okazało się, że na moim jajniku rozwijała się torbiel, która niespodziewanie pękła. Dowiedziałam się o nie na fotelu ginekologicznym na izbie przyjęć. Byłam przerażona, bo do szpitala zgłosiłam się dopiero 6 godzin po całym zdarzeniu, a na obrazie USG nie było widać jajnika. Do pokoju, w którym leżałam, przychodzili kolejni lekarze, aby sprawdzić czy mam jajnik, czy też mógł zostać uszkodzony przez torbiel. 

Pamiętam, że w tamtym momencie zapytałam lekarzy czy ja w ogóle przeżyję. Wciąż mówili o krwawieniu wewnętrznym, co sprawiało, że miałam przed oczami najczarniejsze wizje.

Na szczęście cała historia skończyła się dobrze - wszystko dobrze się wygoiło, a po całym zajściu nie ma śladu. Wiem jednak, że gdyby odpowiednio wcześnie zaniepokoiły mnie bardzo nieregularne i bolesne miesiączki, uniknęłabym tego całego stresu. Od tamtej pory regularnie co roku wykonuję wszystkie zalecane badania profilaktyczne, niezależnie od natłoku pracy i obowiązków.

jak zapobiegać chorobom

Od czego zacząć dbanie o swoje zdrowie?

W życiu każdego z nas są rzeczy, na które mamy wpływ i które są poza naszą kontrolą. Niestety, jako ludzie, mamy tendencję do przeceniania kwestii poza naszym wpływem, a niedoceniania tego, co możemy zrobić. Każdy z nas na pewno słyszał od bliskich czy znajomych, jak to niewiele mogą zrobić ze swoim zdrowiem, bo takie mają geny. Tymczasem w większości przypadków, to styl życia decyduje czy zachorujemy, czy będziemy zdrowi. 

Jeśli chcemy zacząć dbać o swoje zdrowie, to na początek warto przyjrzeć się dwóm kwestiom: 

Okres jesienno-zimowy obfituje w różnego rodzaju infekcje, dlatego chciałabym pokazać Wam, w jaki sposób możemy wpływać na naszą odporność.

Po pierwsze - styl życia

Zgodnie z maksymą "lepiej zapobiegać niż leczyć", warto podjąć działania, które będą wspierać naszą odporność. Należą do nich:

Jak zapobiegać chorobom? Profilaktyka i styl życia

1. Zadbaj o kaloryczność diety

Znaczne restrykcje kaloryczne nie wpływają korzystnie na odporność. W okresie jesienno-zimowym warto unikać zbyt dużego deficytu kalorycznego, ponieważ może on obniżyć naszą odporność. Warto to podkreślić również ze względu na to, że w okresie okołoświątecznym i okołosylwestrowym na popularności zyskują różnego rodzaju posty.

W teorii mają one pomóc szybko schudnąć po obfitym jedzeniu. Kwestia odporności jest zatem kolejnym argumentem, aby po nie nie sięgać. (Więcej na temat tego dlaczego nie warto stosować niskokalorycznych diet mówiłam w podcaście pt. "Dlaczego niskokaloryczne diety nie działają").

Czy w zimie powinniśmy jeść więcej?

Niekoniecznie więcej - wystarczy jeść zgodnie ze swoim rzeczywistym zapotrzebowaniem. Warto wziąć pod uwagę fakt, że często źle oceniamy ilość i intensywność wykonywanej aktywności fizycznej oraz niedoszacowujemy, ile jemy. 

Zimą wielu z nas zamiast spacerów woli również ciepło kocyka. Warto o tym pamiętać, dostosowując swoje zapotrzebowanie kaloryczne w tym okresie. 

Spójrzmy zatem, ile aktywności tak naprawdę wykonujemy, jaki jest nasz cel (redukcja, utrzymanie czy zwiększenie masy ciała) i do tego dobierzmy kaloryczność. Jeśli nie wiesz, jak to zrobić, to zapraszam do lektury artykułu: Jak obliczyć zapotrzebowanie kaloryczne i na makroskładniki?.

jak dbać o odporność

2. Spożywaj produkty bogate w witaminę C

Pozytywne działanie prozdrowotne witaminy C jest potwierdzone badaniami naukowymi. Nie tylko wzmacnia ściany naczyń krwionośnych i przyspiesza gojenie się ran, ale także zwiększa przyswajalność żelaza. Niedobory tego składnika mogą prowadzić do anemii i obniżenia odporności. Dlatego warto zadbać o spożywanie produktów bogatych w witaminę C. Do jej najlepszych źródeł należą:

Czy suplementować witaminę C?

Wiele osób suplementuje witaminę C, aby zmniejszyć ryzyko infekcji. Przegląd z 2017 [3]  roku wskazuje jednak, że takie działanie nie jest zbyt skuteczne. Czas samej infekcji także nie skróci się znacznie dzięki przyjmowaniu tej witaminy - będzie ona trwała ok. 8% krócej. Jeśli szukamy pierwiastka, który pomoże skrócić czas trwania infekcji, to lepiej zwrócić się w stronę cynku do ssania. Dzięki niemu czas trwania choroby istotnie się zmniejsza

[4] . Pamiętajmy jednak, że cynku nie należy przyjmować przez okres dłuższy niż ok. 2 tygodnie. Jego nadmiar może doprowadzić do niedokrwistości z powodu niedoboru miedzi. 

jak dbać o odporność

3. Suplementuj witaminę D3

Składnikiem, który warto suplementować regularnie od września do kwietnia jest witamina D. W tym okresie nasza ekspozycja na światło słoneczne znacznie spada, a to właśnie pod jego wpływem w skórze dochodzi do produkcji tej witaminy. Niedobór witaminy D3 negatywnie wpływa na poziom odporności, zwiększając ryzyko infekcji [5]. Dlatego najlepiej postawić na codzienną suplementację, którą warto poprzedzić badaniem poziomu witaminy D (metabolit 25(OH)). Na tej podstawie lekarz dobierze nam odpowiednią dawkę, która pozwoli na osiągnięcie odpowiedniego poziomu witaminy D w naszym organizmie. Dzięki temu zapewnimy sobie zmniejszenie ryzyka infekcji aż o 36% [6].  

jak dbać o zdrowie

4. Włącz do diety kiszonki

Spożywanie kiszonek pozytywnie wpływa na stan mikrobioty jelitowej, która wpływa na naszą odporność. Kwas mlekowy, który powstaje w trakcie procesu kiszenia, stwarza bakteriom jelitowym korzystne środowisko do wzrostu. Kiszonki warto spożywać w formie kiszonych warzyw, takich jak kapusta czy ogórki oraz soków. Produkty z tej grupy wspomagają też trawienie oraz ułatwiają odbudowę flory jelitowej po antybiotykoterapii. 

Czy przyjmować probiotyki w tabletkach?

Badania potwierdzają, że przyjmowanie niektórych szczepów bakterii pozytywnie wpływa na naszą odporność. Warto jednak pamiętać, że aby probiotyki działały musimy przyjmować je co najmniej przez 4 tygodnie [7], a najlepiej ok. 3 miesięcy [8]. Zwracajmy też uwagę na to, z jakiej firmy probiotyki przyjmujemy. Mogą one bowiem zawierać mniej niż deklarowana ilość bakterii, a wtedy będą działać gorzej. Najczęściej stosowanymi szczepami w celu zwiększenia odporności są Lactobacillus oraz Bifidobacterium. 

jak dbać o odporność

5. Pamiętaj o aktywności fizycznej

Badania naukowe potwierdzają, że aktywność fizyczna pozytywnie wpływa na naszą odporność. W jednym badaniu stwierdzono nawet, że 1-2 godziny aktywności fizycznej o umiarkowanej intensywności dziennie zmniejsza szansę wystąpienia infekcji górnych dróg oddechowych nawet o ⅓ [9]. 

Jaka aktywność wspiera odporność?

Dla wspierania swojej odporności warto wybierać umiarkowaną aktywność fizyczną, która sprawia nam przyjemność. Już 40 minut takiej aktywności, która nie doprowadza do przemęczenia, pozytywnie wpłyną na nasze samopoczucie i stan organizmu. Intensywna aktywność powyżej 90 minut zwiększa podatność na infekcje nawet przez kolejne 3 dni po treningu. Może to wynikać ze zwiększonej produkcji adrenaliny i kortyzolu, które hamują aktywność białych krwinek. Podobnie będzie działał intensywny trening wykonany na czczo [10]. 

Osoby, które trenują intensywnie powyżej 90 minut, powinny dodatkowo wesprzeć funkcjonowanie swojego układu odpornościowego, np. poprzez właściwy czas na regenerację, odpowiednio długi sen oraz prawidłowe żywienie. 

Po drugie - regularne badania

Szkoda, że nie podchodzimy do monitorowania stanu swojego zdrowia tak skrupulatnie, jak do sprawdzania stanu technicznego swojego samochodu. Wiadomo, że jeśli nie wykonamy odpowiedniej diagnostyki auta, może czekać nas kara w postaci mandatu lub awarii. W przypadku niewykonywania regularnego przeglądu naszego zdrowia “kara” może być zdecydowanie większa.

Bibliografia: 

  1. https://www.onkonet.pl/n_n_znbadan_profilaktycznych.php 
  2. Khera A. V., Emdin C. A., Drake I. i wsp., Genetic risk, adherence to healthy life style and coronary disease. New England Journal of Medicine, 2016; doi: 10.1056/NEJMoa1605086.
  3.  Hemilä H, Chalker E. Vitamin C for preventing and treating the common cold. Cochrane Database ofSystematic Reviews 2017, Issue 2. Art. No.: CD000980. DOI: 10.1002/14651858.CD000980.pub5
  4. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/22566526/
  5. Ginde AA, Mansbach JM, Camargo CA (2009) Association between Serum 25-hydroxyvitamin D level and upper respiratory tract infection in the Third National Health and Nutrition Examination Survey. Arch Intern Med 169:384–39
  6.  Bergman P, Lindh ÅU, Björkhem-Bergman L, Lindh JD (2013) Vitamin D and Respiratory Tract Infections: A Systematic Review and Meta-Analysis of Randomized Controlled Trials. PLoS One. https://doi.org/10.1371/journal.pone.0065835
  7.  https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/30590242/
  8.  https://www.cochranelibrary.com/cdsr/doi/10.1002/14651858.CD006895.pub3/full
  9.  Nieman DC, Henson DA, Austin MD, Sha W. Upper respiratory tract infection is reduced in physically fit and active adults. Br J Sports Med 2011, 45, 987-992.
  10. https://ncez.pzh.gov.pl/aktywnosc-fizyczna/aktywnosc-fizyczna-a-odpornosc-organizmu/ 

Bezpłatny webinar: Jak zrzucić kilogramy, nie będąc na żadnej diecie

Zapraszam Cię na bezpłatny webinar już 4.11 o 20:00!

Jeśli odchudzanie kojarzy Ci się z tym, że:

to na tym webinarze udowodnię Ci, że to wcale nie musi tak wyglądać, ponieważ jest inny i niesamowicie skuteczny sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów. Bez zakazów, nakazów, głodówek i jedzenia tego, czego nie lubisz. Chcesz dowiedzieć się jaki?

Zapisz się na webinar:

Na webinarze dowiesz się:

A jeśli webinar rozbudzi Twoją chęć do dalszej nauki to:

W trakcie webinaru odbędzie się premiera 5 edycji Kursu Skutecznego Odchudzania. Bądź na żywo, a uzyskasz dostęp do specjalnej zniżki na jego zakup.

Czy tendencja do tycia istnieje?

Borykasz się z tendencją do tycia? Od lat próbujesz schudnąć, ale bez zadowalających efektów? A może jesz znacznie mniej niż osoby wokół Ciebie, ale nadal to Ty przybierasz na wadze, gdy tylko zrobisz małe odstępstwo od diety? W tym artykule pokażę Ci, czy tendencja do tycia istnieje i co zrobić, jeśli nie możesz skutecznie schudnąć.

Tendencja do tycia - czy istnieje?

Może masz w swoim otoczeniu osobę, która ciągle coś je, a mimo to ma idealną figurę? Ty jesteś jej przeciwieństwem: czasami masz wrażenie, że tyjesz od samego przejścia się alejką ze słodyczami w sklepie. Czy odpowiedzialna jest za to tendencja do tycia lub geny? To pytanie, na które trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Na początek ustalmy kilka faktów:

  1. Aby schudnąć konieczne jest jedzenie mniej niż wynika to z naszego zapotrzebowania kalorycznego. Deficyt energetyczny, utrzymany przez odpowiednio długi czas, powoduje utratę masy ciała.
  2. Mówiąc o tendencji do tycia często mamy na myśli wolną przemianę materii. Wyróżniamy podstawową przemianę materii (PPM) oraz całkowitą przemianę materii (CPM). Pierwsza z nich, to kilokalorie, które wydatkujemy na czynności fizjologiczne: oddychanie, bicie serca, pompowanie krwi, wydzielanie hormonów itd. Całkowita przemiana materii, to natomiast ogół energii, którą wykorzystujemy na wszystkie czynności wykonane w ciągu dnia.

Genetyczna skłonność do tycia

Czy zatem geny faktycznie wpływają na przybieranie masy ciała?

Badania wskazują, że w pewnym zakresie tak. Gdy weźmiemy 2 osoby o takich samych parametrach i zmierzymy ich podstawowe tempo przemiany materii, to będzie się ono różniło od 5% do 9%. Oznacza to, że jeśli osoba z najlepszymi genami do odchudzania będzie miała PPM na poziomie 2000 kcal, to taka z najgorszymi - na poziomie 1820 kcal.

To niewielka różnica, bo 180 kcal ma np. 140 g ryżu, ale w perspektywie roku każde 100 kcal nadwyżki kalorycznej dziennie daje nam ok. 5 kg tkanki tłuszczowej więcej.

tendencja do tycia czy istnieje

Co jeszcze wpływa na PPM?

Sen, używki (np. kawa), zawartość masy mięśniowej trochę zmieniają PPM. Nie jest to jednak duża zmiana, ponieważ nasz wpływ na podstawową przemianę materii jest ograniczony. Same różnice wynikające z genów występują, ale nie są aż tak znaczące, jak obiegowo uważamy. Oznacza to, że nawet z "najgorszym zestawem" genów można schudnąć.

Przeceniamy zatem rolę tego, czego zmienić nie możemy (czyli PPM), a nie doceniamy tego, na co absolutnie mamy wpływ (czyli CPM). To od nas zależy, jaki styl życia wiedziemy: czy jeździmy wszędzie samochodem, czy chodzimy pieszo, czy korzystamy z windy, czy wybieramy schody, czy po pracy oglądamy seriale, czy idziemy na spacer. A wszystkie te czynności mają wpływ na efektywność - lub brak - naszego odchudzania.

Dlaczego mam tendencję do tycia?

Tym, co może sprawiać, że przybierasz na wadze, mimo prób odchudzania, jest rodzaj fenotypu, jaki posiadasz. Wyróżniamy:

Posiadacze oszczędnego fenotypu mogą więc mieć większą trudność z redukcją masy ciała. Nie oznacza to jednak, że nigdy nie schudną - odpowiednio zaplanowane odchudzanie pozwoli im skutecznie i trwale zredukować wagę.

Różnice te pokazują dobrze badania na bliźniakach jednojajowych (czyli posiadających identyczny materiał genetyczny).

Tendencja do tycia, a może… przeszacowywanie spalanych kcal?

Wracając do początku artykułu: problemem często nie jest tendencja do tycia, ale brak deficytu kalorycznego. Wiele osób na diecie ma trudność z niedoszacowywaniem faktycznie spożywanych kilokalorii oraz przeszacowywaniem tego, ile wydatkują energii na aktywność fizyczną. W takiej sytuacji łatwo o przekroczenie swojego zapotrzebowania energetycznego i frustrację, wynikającą z braku efektów odchudzania.

Zanim zaczniesz obwiniać się o słabą wolę czy tendencję do tycia, podejmij refleksję nad tym, co konkretnie robiłaś do tej pory, aby zbliżyć się do celu. Prawdopodobnie brak efektów wynika ze źle dopasowanej strategii, którą jednak możesz zmienić.

czy tendencja do tycia istnieje

Jak w praktyce walczyć z tendencją do tycia?

Warto zrobić sobie rachunek sumienia - zacząć liczyć kalorie, żeby zobaczyć czy to, co jemy ma faktycznie taką kaloryczność, jak nam się wydaje. Może jednak obawiasz się liczenia kalorii, ze względu na to, jak w przeszłości prowadziło Cię to do restrykcji. Tym razem postaraj się myśleć o tym inaczej.

Niech liczenie kalorii stanie się sposobem na zdobycie cennych informacji, a nie okazją do krytykowania i oceniania siebie. Dzięki temu zobaczysz, na czym stoisz i gdzie iść dalej. Będzie to okazja do stworzenia nowego planu działania, spójnego z Twoim celem. A tym samym do zmiany stylu życia.

Styl życia a tendencja do tycia

Wielu moich podopiecznych postrzega aktywność fizyczną wyłącznie w kontekście jednostek treningowych. Kiedy planują odchudzanie zapisują się na siłownię i bardzo starają się ćwiczyć 3 czy 4 razy w tygodniu. Oczywiście, treningi są ważne w kontekście utraty masy ciała. Nie możemy jednak zapominać, że godzinny trening siłowy, to jakieś 20, 30 minut faktycznego wysiłku.

Rzadziej myślimy o aktywności poza treningowej, która przecież jest kluczowa w kontekście odchudzania. Siedzący tryb życia sprawi, że będziemy spalać mniej. To od nas zależy jednak, czy będziemy wybierać schody, czy windę, parkować daleko od drzwi, czy blisko, wysiadać przystanek wcześniej, czy nie. Złe geny możemy przekuć w dobre nawyki i styl życia, który działa na naszą korzyść. Warto o tym pamiętać.

Od czego zacząć?

Polecam zacząć od małych wyzwań. Jeśli do tej pory jeździłaś na zakupy samochodem, to wybierz spacer, jeśli do tej pory wybierałaś windę, zdecyduj się na schody. Jeśli do tej pory robiłaś dziennie 2 tys kroków, to podejmij wyzwanie podwojenia tej liczby. Uważaj jednak na pułapkę myślenia 100% albo nic - zbyt wygórowane wymagania wobec siebie nie sprawią, że poradzisz sobie lepiej. Mogą natomiast spowodować, że poczujesz frustrację i zmęczenie. Realne oszacowanie swoich możliwości pozwoli metodą małych kroków zbudować zdrowe nawyki i zmienić swoje życie.

Czy tendencja do tycia istnieje? Podsumowanie

Opierając się na badaniach naukowych możemy stwierdzić, że występują genetyczne różnice w zakresie łatwości, z jaką będziemy przybierać na wadze. Różnice te nie są jednak znaczne i niemożliwe do zniwelowania. Na naszą wagę zdecydowanie większy wpływ od genów ma nasz styl życia i codzienne wybory.

Wprowadzenie dobrze zbilansowanej diety i aktywności fizycznej korzystnie wpłynie na redukcję masy ciała. W tym procesie warto pamiętać, że zmiana stylu życia, to nie sprint - to maraton. Dlatego skupmy się na małych krokach, budowaniu zdrowych nawyków i tym, na co mamy wpływ, a nie na tym, na co nasz wpływ jest ograniczony.

Odchudzanie dla początkujących

Chcesz skutecznie schudnąć, ale nie wiesz, od czego zacząć? Przygotowałam dla Ciebie poradnik w formie artykułu, w którym opisuję odchudzanie dla początkujących. Przed każdą osobą, która chce zrzucić zbędne kilogramy, stoją podobne wyzwania: natłok informacji, diet cud i pseudo naukowych dowodów na skuteczność obecnie modnych kuracji odchudzających. Jak nie zgubić się w tym gąszczu porad, a zamiast tego stworzyć plan odchudzania dopasowany do siebie? Zapraszam do lektury!

Jak zacząć odchudzanie, żeby to miało sens?

Na początek warto zdać sobie sprawę z tego, że w odchudzaniu - jak w każdej innej dziedzinie - są rzeczy, na które mamy wpływ i takie, na które tego wpływu nie mamy. Na naszą masę ciała składają się:

Nasza masa ciała to suma tych czynników. Na większość z nich tak naprawdę mamy wpływ, nawet jeśli jest on ograniczony. Oczywiście, to że jakieś nawyki zostały nam wpojone w domu rodzinnym znajduje się poza naszą kontrolą. Decyzja czy je zmienimy w wieku dorosłym należy już jednak do nas. I choć zazwyczaj nie jest to łatwe - najważniejsze, że jest możliwe.

Co mają myśli do naszej wagi?

Często to właśnie nasze myśli sprawiają, że nie wprowadzamy w swoim życiu zmian. Niewspierające przekonania typu:

nie wspierają wprowadzenia zmian. Pierwszym krokiem do zrzucenia zbędnych kilogramów jest przejęcie kontroli nad swoimi myślami. Możemy nauczyć się ich regulowania tak, aby wspierały one zmiany, a nie je sabotowały. Do odchudzania najlepiej podejść jak do nauki każdej nowej umiejętności. Co by się stało, gdyby takie negatywne myśli, jak wymienione powyżej, towarzyszyły nam podczas nauki gry na pianinie?

Mało wspierające myśli, prawda? Raczej nie pomogą w opanowaniu podstaw gry. Dlaczego więc miałyby pomóc w odchudzaniu? Kiedy pojawi się w Twojej głowie krytyczna myśl o sobie, to zastanów się, co w tej sytuacji powiedziałabyś swojej najlepszej przyjaciółce? Czy gdyby zwierzyła Ci się, że objadła się słodyczami i ma z tego powodu wyrzuty sumienia, to powiedziałabyś jej, że jest beznadziejna i do niczego się nie nadaje? A może, że widzisz jej starania i to tylko jedno potknięcie, tak wiele już przecież zrobiła i jest to powód do dumy?
Jeśli byś ją wsparła i próbowała pomóc, to dlaczego krytykujesz i dobijasz siebie? O tym, jak zmienić swój sposób myślenia opowiadam więcej w tym artykule i podcaście.

odchudzanie dla początkujących

Odchudzanie dla początkujących - 3 filary

Często dostaję od moich obserwatorów wiadomości:

Dlaczego tak się dzieje? Często sama wiedza teoretyczna nie wystarczy, by zmienić swoje zachowanie, a w efekcie sylwetkę. Do skutecznego zrzucenia zbędnych kilogramów potrzebujemy:

Niedostateczny zasób wiedzy w każdym z tych 3 filarów sprawi, że odchudzanie długoterminowo będzie nieskuteczne. Bo oczywiście, da się bez wiedzy “co” przejść na szybką dietę opartą na suplementach i schudnąć. Pytanie tylko, jak bez wiedzy o żywieniu utrzymać efekty? Bez wiedzy “jak” także krótkoterminowo da się schudnąć. Wystarczy przecież przejść na niskokaloryczną dietę i przemęczyć się, by zgubić kilka kilogramów.

Brak wiedzy “jak” sprawi jednak, że gdy dieta stanie się zbyt wymagająca, a nasze zasoby się zmniejszą, to nie będziemy w stanie utrzymać postanowień. Bez wiedzy “po co” poddamy się, gdy tylko zrobi się ciężej: gdy poczujemy, że wszystkiego musimy sobie odmawiać, podczas wyjścia ze znajomymi na miasto czy kiedy kompletnie nie chce nam się iść na trening. Dlatego tak ważne jest poznanie swojego “dlaczego”.

Jak zacząć odchudzanie dla początkujących?

W odchudzaniu nie chodzi o to, aby robić dużo na raz, ale o to, by działać systematycznie. Zastanów się, jakie postanowienia i zasady udźwigniesz długoterminowo. Bo czy jesteś w stanie nigdy nie jeść słodyczy albo już zawsze żywić się sokami i suplementami? Takie kuracje odchudzające nie pozwolą Ci opanować umiejętności niezbędnych do tego, by skutecznie schudnąć. Nie uczysz się dzięki nim systematyczności, elastycznego podejścia i reagowania w niestandardowych sytuacjach tylko trzymania sztywnych, restrykcyjnych zasad.

W skutecznym odchudzaniu chodzi natomiast o zdobycie umiejętności, które pozwolą Ci schudnąć i utrzymać efekty niezależnie od sytuacji. Dlatego właśnie radzę osobom początkującym - i nie tylko - zacząć od 3 kroków, które opisuję poniżej.

1. Podejdź do odchudzania, jak do umiejętności, której chcesz się nauczyć

Tak samo jak nie nauczysz się grać na pianinie w tydzień czy miesiąc, tak samo w tak krótkim czasie skutecznie nie schudniesz. Nawet jeśli zrzucisz kilka kilogramów, to czy będziesz w stanie utrzymać efekty długoterminowo? Pamiętaj, że w odchudzaniu chodzi o systematyczne, małe kroki, a nie bycie idealną. Nic się nie stanie jeśli jednego dnia odpuścisz trening czy będziesz na 0 kalorycznym, a nie na deficycie.

Długoterminowo najważniejsze jest utrzymanie w miarę stabilnego, ujemnego bilansu kalorycznego. Zbyt duże restrykcje prowadzą do frustracji, a często także objadania się w momencie obniżonych zasobów. Może więc okazać się, że czasem utrzymanie 0 kalorycznego uchroni Cię od późniejszego przejadania się. Co wcale nie byłoby dowodem na Twoją słabość, a jedynie wskazówką, że dobrana strategia nie prowadzi do celu i należy ją zmienić.

2. Skonfrontuj się z tym, co tak naprawdę jesz

Większość ludzi ma tendencję do zaniżania liczby kilokalorii, które spożywa i zawyżania liczby kilokalorii, które spala. Prowadzi to do tego, że tak naprawdę wcale nie jesteśmy na deficycie energetycznym i odczuwamy frustrację z powodu braku efektów. Dlatego zachęcam do prowadzenia przez kilka dni, np. 3, dzienniczka żywieniowego.

Nie upiększaj notatek, po prostu sprawdź, na czym stoisz, aby znaleźć słabe punkty i nad nimi popracować. Zastanów się, co sprawia, że w Twoim jadłospisie pojawia się nadwyżka kaloryczna i jak możesz ją usunąć. Takie obserwacje pomogą znaleźć pewne schematy, których do tej pory mogłaś nie zauważać.

Dzięki temu stworzysz plan działania oparty na małych krokach. Nie chodzi o wielkie zmiany, ale testowanie niewielkich modyfikacji, które będziesz w stanie utrzymać długoterminowo. Jeśli np. dojdziesz do wniosku, że Twój problem stanowi wieczorne objadanie, to zastanów się, jak możesz go uniknąć. Może okaże się, że objadasz się, ponieważ w ciągu dnia nie dojadasz i wieczorem jesteś po prostu strasznie głodna? A może powodem nadmiernego jedzenia jest rozkojarzenie, jedzenie przed serialem? Albo stawianie przed sobą dużej paczki ciastek, którą zawsze wyzerujesz, zamiast wydzielonej porcji?

3. Zauważ w swoim odchudzaniu siebie i swoje potrzeby

Kiedy już widzisz punkty, w których Twój dotychczasowy plan odchudzania zawodził, możesz przejść do tworzenia nowej strategii. Bardzo ważne jest, abyś w tym procesie skupiła się na sobie i swoich potrzebach. Jakie są Twoje preferencje smakowe, co Ci nie smakuje, jakiej wielkości porcje lubisz, ile posiłków chcesz jeść, jakich smaków chcesz spróbować? To ważne pytania, które warto zadać sobie na początku diety.

Pamiętaj, że odchudzasz się dla siebie, a nie przeciwko sobie. Dlatego dostosuj ten proces do siebie i nie katuj się krytycznymi myślami, jeśli coś pójdzie niezgodnie z planem. Odchudzanie nie jest łatwe, bo często w jego trakcie konfrontujemy się z wieloma trudnymi rzeczami o sobie, np., że nie potrafimy planować swojego czasu, nie jesteśmy asertywni, zapominamy o sobie, cały czas pomagając innym, bo boimy się opuszczenia i czujemy się gorsi.

Dojście do takich wniosków nie jest przyjemne, ale konieczne, by móc zmienić swoje życie i być szczęśliwszym.

odchudzanie dla początkujących

Odchudzanie dla początkujących - podsumowanie

Aby skutecznie schudnąć potrzebujemy nie tylko wiedzy o żywieniu, ale także kompetencji miękkich, łagodności i zrozumienia wobec siebie, wytrwałości, inteligencji emocjonalnej itd. Są one niezbędne do nauki każdej nowej umiejętności, niezależnie czy uczymy się gry na pianinie czy odchudzania. Odchudzanie nie będzie trwało tydzień czy miesiąc.

To proces nauki, który jest długoterminowy, ale wcale nie musi być pełną wyrzeczeń drogą przez mękę. Możemy sobie pomóc, podejść do siebie przychylnie i działać dla siebie, a nie przeciwko sobie. Połączenie 3 filarów wiedzy, o których pisałam w tym artykule, ułatwia ten proces.

Zapisz się na listę oczekujących na kurs online, w trakcie którego nauczysz się skutecznego odchudzania. Sformułowania "nauczysz się" nie użyłam przez przypadek. Posiadanie wymarzonej sylwetki to nic innego, jak suma kilku umiejętności, których możesz się nauczyć 😉 Zapis nie zobowiązuje Cię do zakupu. Kurs online składa się z 6 spotkań w formie transmisji live, w trakcie których przeprowadzę Cię krok po kroku przez proces zmiany. 

Czy fit zamienniki są skuteczne?

Czy fit zamienniki są skuteczne? Może się nad tym zastanawiasz bo często masz ochotę na ciastka, batony i ciasta, ale odmawiasz ich sobie, bo jesteś na diecie? Trudno Ci utrzymać deficyt kaloryczny, niezbędny do zrzucania kilogramów, bo nie jesteś w stanie odmówić sobie ulubionych ciastek i deserów? Istnieją rozwiązania pośrednie, które pozwalają nam cieszyć się ulubionym smakiem, bez nadwyżki kalorycznej. Fit zamienniki tradycyjnych wersji produktów pozwalają rozwiązać problem ochoty na słodkie na diecie. Czy warto warto z nich korzystać? I czy te fit zamienniki są skuteczne?

Fit zamienniki są skuteczne czy nie?

Fit zamienniki często wydają się naturalnym i najlepszym rozwiązaniem problemu ochoty na deser na diecie. Na rynku znajdziemy całą masę produktów oznaczonych jako fit: batony fit, napoje fit, kremy fit do smarowania pieczywa czy fit chrupkie pieczywo zamiast chleba. Sklepowe półki pełne są czekolad, ciasteczek czy żelków bez cukru.

Stosowanie tego typu zamienników czasem jest bardzo dobrym i rozsądnym pomysłem, ale niektóre z nich, to prawdziwe pułapki, w które wpadamy na redukcji. Zwróć uwagę czy informacja na opakowaniu “bez cukru” nie wpływa na ilość produktu, którą zjadasz. Psychologiczny efekt rozgrzeszenia mówi właśnie o tym - skoro produkt jest teoretycznie “zdrowszy”, to zjadamy go więcej niż “niezdrowego”, co w efekcie sprawia, że przekraczamy swoje zapotrzebowanie kaloryczne. Na co uważać i jakich fit zamienników wystrzegać się na diecie?

Pułapki fit zamienników

Fit zamiennik - CZEKOLADA BEZ CUKRU

fit zamienniki

Czekolady bez cukru powstały jako alternatywa i zamiennik dla diabetyków. Mają niższy indeks glikemiczny niż tradycyjna czekolada. Słodki smak uzyskiwany jest w takich słodyczach i czekoladach bez udziału cukru, ale są one słodzone w inny sposób, na przykład stewią czy maltitolem. Mimo tego, jeśli spojrzymy na wartość odżywczą, czekolady bez cukru mają tyle samo kilokalorii, co czekolady słodzone cukrem! 100 g takiej czekolady to ponad 500 kcal, czyli dokładnie tyle, ile ma czekolada mleczna, słodzona zwykłym, białym cukrem.

Jeśli więc sięgasz po takie fit zamienniki, bo chcesz schudnąć, nie ma sensu tego robić. Celem ich powstania nie było bowiem wsparcie redukcji masy ciała.

Fit zamiennik - CIASTECZKA OWSIANE

fit zamienniki i ich skuteczność

Ciastka owsiane to zdrowszy zamiennik tradycyjnych ciasteczek. Przy ich wyrobie stosowana jest pełnoziarnista mąka, płatki owsiane, czasem otręby. Wszystko to sprawia, że takie ciastka mają więcej błonnika, są bardziej wartościowym odżywczo produktem… ale nie mają mniej kilokalorii. 100 g ciastek owsianych ma około 460 kcal, a 100 g tradycyjnych, maślanych, pszennych ciasteczek, to około 475 kcal. Jeśli więc takie ciastka po prostu Ci smakują, to dobrym pomysłem jest zamiana tradycyjnych ciasteczek na taką opcję, która zawiera więcej składników odżywczych. Jeśli jednak Ci one nie smakują, a po ich zjedzeniu dalej masz ochotę na ciastka tradycyjne, to warto się zastanowić czy taki zamiennik ma sens i czy przypadkiem nie skończy się tym, że i tak sięgniesz po zwykłe ciastka.

Nie chodzi o to, że chcę Cię namawiać do tego, aby nie wybierać zdrowszych produktów. Moim celem jest to, abyś zastanowił/a się na ile korzystanie z zamienników realnie pomaga Ci uzyskać ujemny bilans energetyczny. Czasem jest tak, że sięgnięcie po zamiennik, to tylko początek przekąskowej uczty. Warto przyjrzeć się temu zjawisku i zastanowić się, co będzie w danym momencie bardziej korzystne pod kątem kaloryczności - zjedzenie jednego małego batonika nie-fit czy większej porcji fit zamienników.

Fit zamiennik - BIAŁKOWE KREMY TYPU NUTELLA

fit zamienniki

Produkty tej kategorii, to kolejny kontrowersyjny fit zamiennik. 100 g tradycyjnej Nutelli ma 540 kcal. Jej białkowy odpowiednik ma od 480 do 511 kcal. Różnica nie jest więc szczególnie duża, ale zgodnie z efektem rozgrzeszenia, może dojść do tego, że zjemy jej więcej, bo “przecież ma białko i jest bardziej wartościowa niż zwykła Nutella”. Owszem, ma od ok. 10 g do 16 g więcej białka na 100 g niż Nutella, ale dalej nie powinna być traktowana jako źródło tego składnika. Tego typu produkt na redukcji nie powinien pojawiać się zbyt często, bo jedząc go łatwo o przekroczenie deficytu kalorycznego.

Fit zamiennik - CHRUPKIE PIECZYWO WASA

fit zamienniki czy są one skuteczne

Największy problem z tego typu produktami jest taki, że nie zapewniają one sytości. Jeśli na śniadanie zjadasz 2-3 kanapki normalnego pieczywa, to aby się najeść kanapkami na chrupkim pieczywie będziesz musiał_a zjeść ich prawdopodobnie dwa razy więcej. Jedna kromka takiego pieczywa waży około 13 g, a kromka zwykłego, pszennego chleba 25 g. 100 g chrupkiego pieczywa ma 350 kcal, a 100 g zwykłego, pszennego chleba, to 260 kcal. Nie jest to zatem dietetyczny zamiennik dla tradycyjnego pieczywa. W niektórych sytuacjach może on jednak być przydatny.

Jeśli chcesz zacząć jeść mniej chipsów, a brakuje Ci wrażeń sensorycznych płynących z chrupania, to włączenie takiego pieczywa jako zamiennika może być dobrym pomysłem. Nie polecam go jednak stosować jako dietetyczny zamiennik chleba.

Fit zamiennik - BATON PROTEINOWY

fit zamienniki

Batony proteinowe są bardzo podobne do kremów proteinowych, które omawiałam wcześniej: mają dostarczać nam więcej białka, ale jeśli jesteśmy na redukcji i mamy ochotę na słodkiego batonika, to absolutnie nie stanowią one dobrego zamiennika. Smak batonów proteinowych często pozostawia wiele do życzenia, a pod względem kaloryczności dorównują one batonom tradycyjnym.

Jeśli więc cały dzień chodzi za Tobą ochota na jakąś konkretną słodycz, to polecam Ci kupić ją, zjeść uważnie, celebrując smak i po prostu wliczyć ją w jadłospis. W dłuższej perspektywie opłaci Ci się to bardziej niż zjedzenie batona proteinowego, po którym nadal będziesz mieć ochotę na tradycyjnego batona. W momencie obniżonych zasobów może się wtedy okazać, że i tak sięgniesz po normalnego batona mimo tego, że wcześniej zjadłaś proteinowy zamiennik.

Fit zamiennik - PŁATKI FITNESS

zamienniki fit czy są skuteczne?

Niektóre płatki śniadaniowe noszą właśnie taką nazwę. Na ich opakowaniach zobaczymy smukło zarysowany brzuch czy hasła o zdrowej alternatywie dla słodzonych płatków śniadaniowych. Część oferowanych musli i płatków fitness faktycznie jest trochę zdrowsza, bo zawierają orzechy i bakalie, a zatem więcej błonnika. Zdecydowanie nie jest to jednak opcja mniej kaloryczna. Płatki fitness w 100 g zawierają 370 kcal, podczas gdy płatki kukurydziane 380 kcal. Czekoladowe kulki to 370 kcal w 100 kcal, czyli dokładnie tyle, co ich fit zamiennik.

Jeśli więc chcemy sięgać po fit zamienniki, jako mniej kaloryczną wersję tradycyjnych płatków śniadaniowych, to nie ma to większego sensu. Pod względem wartości odżywczej są one jednak korzystną alternatywą, ponieważ dzięki większej zawartości błonnika będą sycić na dłużej. Ponownie warto jednak uważać na psychologiczny efekt rozgrzeszenia, o którym pisałam wcześniej.

Fit zamiennik - CIASTA

zamienniki fit

Potrafią być naprawdę wartościowym dodatkiem do diety! Wystarczy zamiana kilku składników, aby dostarczyć sobie więcej witamin i składników odżywczych. Fit baton snickers to zdecydowanie zdrowsza wersja tego batona w wersji tradycyjnej. Czy jest ona jednak mniej kaloryczna? Możemy oczywiście zamienić biały cukier na słodzik, co obniży kaloryczność, ale całościowo różnica będzie nie aż tak znacząca.

Są oczywiście takie fit zamienniki, które robią sporą różnicę. Osobiście udało mi się osiągnąć ten efekt choćby w przypadku brownie z fasoli, gdzie wyeliminowałam dużą ilość tłuszczu bez znacznej zmiany konsystencji. Ale w wielu przypadkach się to po prostu nie udaje.

Jeśli zatem odchudzony zamiennik nam smakuje, to warto włączyć go do swojej diety zamiast tradycyjnej wersji deseru. Jeśli jednak nie smakuje nam on, albo zjadamy go więcej, by nasycić swoją potrzebę słodkości, to korzystniejsze pod kątem kaloryczności może być zjedzenie mniejszego kawałka normalnego snicersa. Pułapką, w którą możemy wpaść, jest założenie, że jeżeli upiekliśmy ciasto, które ma mniej kalorii niż jego tradycyjny odpowiednik, to możemy zjeść go znacznie więcej. Nie prowadzi to do utrzymania deficytu kalorycznego 😉

Fit zamiennik - NAPOJE IZOTONICZNE

Wielokrotnie spotkałam się z tym, że osoby ze sporą nadwagą zabierały na trening cardio napój izotoniczny i piły go w jego trakcie. Jak się niestety później okazywało, ich trening spalił dokładnie tyle samo kilokalorii, ile miał napój. Taka strategia z punktu widzenia redukcji masy ciała nie ma zupełnie sensu.

Dla kogo są więc napoje izotoniczne? Są generalnie produktem dla sportowców 🙂 Jeśli trenujemy rekreacyjnie, to nie ma potrzeby dostarczać sobie składników mineralnych z pomocą takich napojów. Musimy pamiętać, że zawierają one łatwo przyswajalne węglowodany, a na diecie chcemy minimalizować kilokalorie przyswajane z płynów. Dlaczego?

Ponieważ nie sycą nas one, a podnoszą nasz bilans kaloryczny. Jeśli zatem nie jesteś biegaczem lub nie trenujesz bardzo intensywnie, to zwykła woda źródlana lub mineralna jest wystarczająca w trakcie i po wysiłku.

Kiedy korzystać z fit zamienników?

Większość z wymienionych tu produktów nie jest ani korzystna, ani szkodliwa. Złe jest natomiast dzielenie jedzenia na “dobre” i “zakazane”. Warto pamiętać, że produkty zabronione kuszą najbardziej i w momencie mniejszej ilości zasobów może się okazać, że sięgasz po nie w zbyt dużej ilości. Dlatego jeżeli masz ochotę na batona, płatki czekoladowe czy wuzetkę, to zastanów się, czy w tym przypadku zastosowanie zamiennika będzie miało jakikolwiek sens. Może się bowiem okazać, że kompletnie nie przybliża Cię ono do celu, jakim jest redukcja masy ciała.

Czasami nie trzeba wybierać fit zamienników, dlaczego?

Wyobraź sobie, że przez cały weekend sztywno trzymasz się diety. Jesz dobrze zbilansowane posiłki, które Ci smakują, ale gdy masz ochotę na słodkie, to nie sięgasz po nie, bo “jesteś na diecie”. W momencie kryzysu wybierasz batona proteinowego, który Ci nie smakuje, no ale przynajmniej jest fit. W piątek z tyłu głowy masz tylko ulubione ciastka, ale dalej ich sobie odmawiasz. Wieczorem, po całym tygodniu pracy i treningu na dokładkę, nie wytrzymujesz i w najbliższym sklepie kupujesz dwie paczki ulubionych ciastek. Zjadasz je wszystkie, mimo że wcale tego nie chciałaś.

Stało się tak, ponieważ w sytuacji obniżonych zasobów zmniejsza się także nasza silna wola i kontrola nad procesem jedzenia. O tym mówi efekt wyczerpania ego.

Dobra wiadomość jest jednak taka, że takich sytuacji można uniknąć. Wystarczy, że świadomie wkomponujesz w swoją dietę produkty rekreacyjne, mieszcząc się w deficycie kalorycznym, tak aby nie rezygnować z nich całkowicie. Fit zamienniki również mogą odgrywać ważną rolę w tym procesie pod jednym warunkiem - że używasz ich świadomie i wiesz, jaką rolę pełnią w Twojej diecie.

O tym Czym możesz zastąpić cukier znajdziesz tutaj: Czym zastąpić cukier? Ranking 10 najpopularniejszych zamienników cukru cz. 1

fit zamienniki i ich skuteczność

Podsumowanie - Czy fit zamienniki są skuteczne?

Zdrowsze fit zamienniki nie zawsze znaczą mniej kaloryczne, a żeby uzyskać spadek masy ciała, musimy jeść mniej niż wynosi nasze zapotrzebowanie. Oczywiście wybranie masła orzechowego zamiast Nutelli ma wiele plusów pod kątem zdrowotnym (lepszy skład, więcej składników odżywczych).

Niestety nie zmienia to faktu, że jeżeli zamienimy dużą ilość Nutelli na taką samą ilość masła orzechowego, to pod kątem redukcji nie przyniesie nam to korzyści. Można zacząć odchudzanie od wprowadzenia zdrowszych zamienników i będzie to dobry krok (choćby pod kątem kontroli sytości).

Niemniej jeśli ulegniemy przekonaniu, że ZDROWE = można to jeść w dużych ilościach, możemy uzyskać efekt odwrotny do zamierzonego. Dlatego w odchudzaniu warto dążyć do równowagi. Z jednej strony nie odmawiać sobie zupełnie czekolady (bo nie tyjemy od samego produktu, ale od jego ilości), a z drugiej - budować kontrolę nad procesem jedzenia wszystkich produktów, także tych “zdrowych” (ponieważ przybieramy na wadze od nadmiaru kcal, a nie od tego, z jakich produktów pochodzą).

Jak skończyć z restrykcjami? Wywiad z Ewą, uczestniczką Kursu Skutecznego Odchudzania

Jak skończyć z restrykcjami? To bardzo trudne wyrwać się z błędnego koła diet, w którym odmawiamy sobie wszystkiego, a potem objadamy się ze zmęczenia, frustracji, napięcia. Często to, co na zewnątrz wygląda jak forma życia, okupione jest okrutnym traktowaniem samej siebie. Dobrze wie o tym Ewa, uczestniczka Kursu Skutecznego Odchudzania, która przeszła w swoim życiu przez wiele lat restrykcji i morderczych treningów. Jak skończyła z restrykcjami i zbudowała dobrą relację z ciałem i jedzeniem? Opowiada o tym w wywiadzie.

Magdalena Hajkiewicz-Mielniczuk: Rozmowy z uczestniczkami Kursu Skutecznego Odchudzania zwykle zaczynam od pytania, skąd diety wzięły się w ich życiu. Ciebie muszę jednak zapytać najpierw o Twój tatuaż. Co symbolizuje? 

Ewa: Wytatuowałam sobie falę pod prawą kostką. Motyw wody jest dla mnie ważny, szczególnie od momentu przemiany. Wierzę, że nie da się pokonać fali, ale można nauczyć się surfować. I ja właśnie tego się uczę - w emocjach, jedzeniu. Ten tatuaż to było zamknięcie rozdziału detoksów, liczenia kalorii, diet. Przypomina mi też o drodze, którą przeszłam. 

M: Symbolika Twojego tatuażu bardzo mnie porusza. Zapraszam Cię na wspólne surfowanie, aby domknąć ten rozdział Twojego życia. Kiedy zaczęłaś się odchudzać? 

Jak skończyć z restrykcjami

E: Jakieś 15 lat temu, będąc jeszcze w podstawówce. Byłam bardzo aktywnym dzieckiem. Nie przejmowałam się tym, co jem, bo dużo się ruszałam. Trenowałam pływanie i taniec towarzyski, więc tego ruchu było bardzo dużo. Już wtedy zaczęłam się jednak porównywać do innych dziewczynek. Zakodowałam sobie w głowie, że wyglądam inaczej, a nie pomyślałam, że szersze barki wynikają z pływania. Myślałam, że we mnie jest jakiś problem, że za dużo jem. Kiedy teraz patrzę na swoje zdjęcia z tamtego czasu, to widzę, że byłam wręcz drobna. Mnie wydawało się jednak, że jestem gruba. W klasach 4-6 zaczęłam świadomie wykluczać “zakazane” produkty, jak ziemniaki czy chleb. Ograniczałam jedzenie od poniedziałku do piątku, a w weekend jadłam pod korek, wszystko co było “zakazane”, słodkie, tłuste. W gimnazjum usłyszałam pierwszy przykry komentarz na temat mojego wyglądu. To było na wf, podczas ćwiczeń rozciągających, które wykonywałam bez problemu. Jedna z dziewczyn powiedziała, że nic dziwnego, skoro mam takie grube nogi. Wtedy dostałam potwierdzenie, że coś jest ze mną nie tak. Zaczęłam ściśle kontrolować jedzenie i krytycznie podchodzić do tego, jak wyglądam. Jednocześnie nie miałam wiedzy o żywieniu ani o tym, jak zmienia się ciało kobiety w okresie dojrzewania. W szkole nie mieliśmy lekcji na ten temat. 

M: Ja też nie mogę sobie przypomnieć takich lekcji ze szkoły, a myślę o tym, ilu problemów dałoby się uniknąć, gdyby ta wiedza była przekazana. Ilu moim pacjentom mogłoby to oszczędzić cierpień. 

E: Może moja historia też wyglądałaby inaczej, gdyby ktoś powiedział mi, że jak trenujesz, to musisz zwiększyć kaloryczność diety, a ciało ulega zmianom w wyniku dojrzewania. Tymczasem nic nie wiedziałam o dbaniu o siebie.

M: To jest krzywda, którą wyrządza się dziewczynom, nie dając im wiedzy o tym, jak zmieni się ich ciało. A jeżeli nie wytłumaczy się nam tego, co się z nami dzieje, to będziemy to interpretować na chybił trafił - np. obwiniając siebie o całkowicie naturalne zmiany. W takim newralgicznym momencie byłoby nam o wiele łatwiej, gdybyśmy wiedziały, czego się spodziewać. Ja podobnie do Ciebie wspominam gimnazjum jako trudny czas pod tym względem. 

E: Podejmowałam też wtedy próby odchudzania suplementami. Brałam tabletki na usunięcie wody z organizmu, przechodziłam na kolejne diety. W liceum moja relacja z jedzeniem i ciałem jeszcze bardziej się pogorszyła. Chodziłam do szkoły z internatem, miałam więcej nauki i mniej czasu na ruch. Przybrałam trochę na wadze, ale w mojej głowie wyglądałam strasznie. Gdy dzisiaj patrzę na zdjęcia z tamtego okresu zupełnie inaczej postrzegam siebie. Miałam normalne, kobiece ciało. Dzięki niemu mogłam zajmować 1. miejsce w zawodach pływackich i pokonywać chłopaków na torze. W domu od zawsze słyszałam komentarze na temat mojego wyglądu i nabrałam przekonania, że moja wartość się na nim opiera. Każdy dodatkowy kilogram był udręką. Dlatego trudne były dla mnie słowa babci: “ciebie tam w tym internacie dobrze karmią, nie?”. Jedzenie było moim pocieszycielem, bo bycie z daleka od domu, to był duży stres. Cały czas męczyłam się na różnych dietach od-do. Planowałam diety od poniedziałku, mówiłam sobie, że wezmę się za siebie, jak będe mieć mniej nauki itd.

Jak skończyć z restrykcjami

M: Czy to było trochę tak, że Twoje życie trochę krążyło wokół jedzenia i wyglądu?

E: Tak. To nie była jeszcze obsesja, która narodziła się później, ale te myśli były obecne cały czas. Nieustannie porównywałam się z innymi, a kompleks grubych nóg długo ze mną pozostał. Potem były studia i sporo nowych wyzwań. Nie zdałam 1. roku i nie mogłam go powtarzać. Studiowałam filologię szwedzką i bardzo mi na tym zależało. Dlatego postanowiłam wyjechać na rok, żeby szlifować język i wrócić po roku na studia. Tak niestety się nie stało, bo zmienili punktację podczas rekrutacji. Znowu nie mogłam wrócić na studia do Krakowa, ale okazało się, że jest możliwość studiowania na SWPS w Warszawie. To było dla mnie trudne, wyprowadzka na rok do Szwecji, potem przeprowadzka do Warszawy. Dużo rzeczy z przeszłości dawało też o sobie znać. Jedzenie stało się dla mnie takim miłym momentem w ciągu dnia, czymś, co poprawia mi nastrój, daje pocieszenie. Kiedy teraz patrzę na swoje stare zdjęcia to widzę, że wyglądałam normalnie. Nie mam ich zbyt wielu, bardzo się sobie nie podobałam i nie chciałam, żeby robiono mi zdjęcia. Te nieliczne pokazują jednak, jaka byłam zmęczona ciągłym zastanawianiem się nad moją figurą, trzymaniem diet i nawarstwiającymi się problemami.

M: Dlatego tak trudno rozstać się z jedzeniem, kiedy pełni tyle różnych funkcji. Jeżeli daje nam poczucie bezpieczeństwa, to jak mamy sobie to odebrać w trudnych momentach życiowych? Mówienie komuś “po prostu nie jedz, jak nie chcesz, co to za problem?” jest bez sensu. To nie jest takie proste.

Jak skończyć z restrykcjami

E: To jest naprawdę ciężkie. Już na magisterce w Krakowie wróciły myśli o “braniu się za siebie”, bo wydawało mi się, że przytyłam. Miałam wielką motywację do zmian i co zrobiłam? Przeszłam na post Dąbrowskiej. Wtedy zaczęły się napady kompulsywnego jedzenia, bo byłam tak głodna i zmęczona, że mój organizm wręcz wołał o jedzenie. Uznałam, że to nie dla mnie, więc zaczęłam szukać dalej - może dieta 1500 kcal? Nadal byłam jednak aktywna, trenowałam crossfit 4 razy w tygodniu, do tego pracowałam i studiowałam. Cały czas sztywno trzymałam się limitu kalorii, ale wciąż wracały napady objadania, bo tak nie dało się żyć. Miałam wyrzuty sumienia, myśli, że jestem słaba, bo nie potrafię nawet diety utrzymać. Po napadzie kolejnego dnia obcinałam kalorie albo ćwiczyłam za karę. Wszystko kręciło się wokół poczucia winy, kompensacji, odmawiania sobie. Byłam permanentnie wkurzona, zestresowana, nie miałam na nic siły, nie mogłam na niczym się skupić. Wtedy jeszcze bardziej zafiksowałam się na temacie jedzenia i wyglądu. Nie patrzyłam na moje ciało przez pryzmat tego, że umożliwia mi ruch, uprawianie sportu czy doświadczanie przeróżnych rzeczy. Cały czas męczyłam je dietami, nadmiernym ruchem i nie akceptowałam u siebie żadnych niedoskonałości. Niemalże bez przerwy myślałam też o tym, co mogę zjeść. Jadłam posiłek i myślałam, co zjem na kolejny, bo już byłam głodna. To nie był głód fizjologiczny, tylko psychiczny, ciągłe nienajedzenie. 

M: Takie psychiczne ssanie, ciągła obecność jedzenia z tyłu głowy?

E: Tak, nie mogłam uciszyć tych myśli. One zagłuszały też dobre doświadczenia. Polecieliśmy całą rodziną do Meksyku na ślub mojej siostry. Tam też wszystko kręciło się wokół jedzenia. Jadłam bez ograniczeń, totalnie popłynęłam. To nie byłoby nic złego, ale jak wróciłam do Polski, to złapałam się za głowę. Teraz, jak oglądam zdjęcia, to nie widzę, żebym miała nadwagę. Wtedy wydawało mi się, że jestem grubsza niż moja siostra, mama. Miałam wyrzuty sumienia, że jem więcej niż mój tata. 

M: Myślisz, że ten zakrzywiony obraz siebie powodował to ciągłe napięcie? 

E: Myślę, że tak było. Po powrocie z Meksyku znowu był czas na “branie się za siebie”. Crossfit, kontrolowanie jedzenia, karanie się. Ale ciągle byłam też zmęczona, miałam dość. Zaczęło do mnie docierać, że coś jest nie tak, dlatego zgłosiłam się do psychodietetyka. Przy wzroście 165 cm ważyłam wtedy 67 kg, ale miałam sporo mięśni. Chciałam uporządkować swoje relacje z jedzeniem, móc wyjść ze znajomymi i zjeść coś bez myślenia, ile to ma kalorii. Poprawa sylwetki i utrata kg miała być efektem tego uporządkowania. Byłam w szoku, gdy psychodietetyczka zaproponowała mi dietę 2000 kcal. Nie mogłam uwierzyć, że przy takiej kaloryczności schudnę. Powiedziała, że najpierw muszę odbudować to, co zniszczyły restrykcje. Ta dieta była dopasowana do mnie, zaczęłam od małego deficytu. Dostałam w rozpisce brownie, naleśniki, krewetki - nie mogłam uwierzyć, że na diecie nie trzeba w kółko jeść sałaty. Wtedy w końcu zaczęłam się czuć dobrze, byłam nasycona po posiłku, miałam energię na trening. Przestałam ciągle myśleć o jedzeniu. Po tych początkowych sukcesach zaczęłyśmy coraz bardziej redukować kaloryczność i doszłam do formy życia - 60 kg - ale przez pot i łzy. Miałam wtedy bardzo dużo obowiązków, a nadal przygotowywałam sobie jedzenie z rozpiski. Towarzyszyły mi też napady jedzenia. Wciąż chciałam ciąć kalorie. Wciąż bałam się, że przytyję. Wciąż dowalałam sobie treningami. Wciąż uważałam, że moje uda są za grube. Swoje poczucie wartości uzależniałam od tego, co powiedzą o mnie inni. Po raz pierwszy pojawiło się jednak szukanie przyczyn, dlaczego tak jest? Skąd biorą się te kompulsje, te negatywne emocje, karanie siebie?

Jak skończyć z restrykcjami

M: Czyli pojawiła się autorefleksja. Do czego doszłaś w toku tych przemyśleń?  

E: Wtedy jeszcze do niczego konkretnego, bo znowu wkręciłam się w błędne koło diet. Bardzo się stresowałam, że jak stanę na wadze w gabinecie dietetyczki, to okaże się, że przytyłam przez te kompulsje. Lubiłam rozpiski, które mi przygotowywała, ale bałam się, że jak będę jeść coś innego, to na pewno nie schudnę. Jak jechałam na weekend do domu, to gotowałam sobie posiłek, żebym czasem nie zjadła czegoś “zakazanego”. Nie wychodziłam ze znajomymi na miasto, żeby coś zjeść, a jak już musiałam, to sprawdzałam wcześniej kaloryczność posiłków. Bardzo przejmowałam się też makro. Proporcje pomiędzy składnikami musiały być idealne, bo jak coś było zachwiane, to świat walił mi się na głowę. Myślę, że to były początki ortoreksji. W tamtym czasie wstawałam o 5:00 żeby zrobić trening przed moją główną pracą, szłam do pracy, jak nie miałam dodatkowych treningów, to leciałam na sauny i tam pracowałam do 23:00. Cały ten czas na nogach, na redukcji. Napady się nie skończyły i w listopadzie 2019 przytyłam 4 kg. To była dla mnie tragedia. 

M: Brzmi jak coś, co nie mogło się udać na dłuższą metę. Ogromny wysiłek, mnóstwo wyrzeczeń, standardów i kar. To musiał być dla Ciebie bardzo trudny czas.

E: Wtedy właściwie nie zdawałam sobie z tego sprawy. Jakiś czas potem leciałyśmy z moją przyjaciółką na Madagaskar. Przygoda życia, ale w mojej głowie była tylko myśl, że muszę tam schudnąć. Z tej podróży wróciłam wycieńczona, w ogóle nie czułam satysfakcji i radości. Jakiekolwiek zdjęcie z tej podróży dodałam na media społecznościowe prawie rok po powrocie do Polski. Powód? Bałam się, że ktoś zwróci uwagę na moje „grube ramiona”. Nie liczyło się to, że chcę się podzielić moimi doświadczeniami. „Najważniejszy” był wygląd i lęk przed negatywną oceną.

Jak skończyć z restrykcjami

To był 2020 rok. Pamiętam, jak mój kuzyn chciał zaprosić nas na wesele, a mi żaden termin nie pasował, bo miałam “coś ważnego”, a tym “czymś ważnym” był trening. Wtedy dotarło do mnie, że źle ze mną. Zapytałam siebie, co robię z własnym życiem. Co takiego by się stało, gdybym odpuściła trening? Tymczasem nie mogłam tego zrobić, nie potrafiłam odpuścić kontroli jedzenia, wciąż odczuwałam poczucie winy. Jedzenie i treningi mnie kontrolowały - nie odwrotnie. W lutym albo w marcu 2020 trafiłam na Ciebie, już nie pamiętam jak, ale się śmieję, że jak uczeń jest  gotowy, to nauczyciel się pojawia. Pamiętam, że najpierw trafiłam na Twój webinar “Emocjonalne przyczyny otyłości”. Kiedy go obejrzałam, to poczułam, że chcę wiedzieć więcej, chcę to zgłębić. Mówiłaś wtedy też o Kursie Skutecznego Odchudzania, weszłam na stronę i stwierdziłam, że idę w to. Czułam, że to jest to, czego mi trzeba. W marcu zaczął się Kurs. 

M: Tak, pandemiczna edycja. 

E: Z tamtego okresu pamiętam, że nie przejmowałam się tym, że jest pandemia i ludzie umierają, tylko tym, że zamkną siłownie, nie będę mogła trenować i biegać. A wtedy na pewno przytyję i świat się zawali. Każdy kolejny tydzień Kursu, to było nowe odkrycie. Zdobyłam wiedzę o żywieniu i psychologii, o których wcześniej nie miałam większego pojęcia. Wiele tych treści to było dla mnie olśnienie. Powoli zaczęłam tworzyć wokół siebie taką bańkę dobrego kontentu. Takie racjonalne przekazy były odświeżające. Poszerzałam też moją granicę tolerancji. Już któryś miesiąc jadłam tylko to, co miałam rozpisane w diecie, bo się bałam, że inaczej przytyję. Pod wpływem Kursu postanowiłam kupić e-booki i spróbować ugotować i zjeść coś innego. Teraz się z tego trochę śmieję, ale wtedy naprawdę bałam się zaufać sobie, mojej intuicji i popłynąć na tej fali. Spróbowałam to zrobić i nic się nie stało. Wszystko było ok. Kurs pomógł mi uporządkować wiedzę dietetyczną i zbudować to, nad czym chcę pracować dalej na terapii. Zaczęłam w maju. Dopiero podczas terapii doszłam do tego, że ja mam w dupie diety, odchudzanie, czystą michę. Ja chcę mieć zasoby na terapię, żeby ruszyć z tymi trudnymi tematami, których wcześniej nie ruszałam, bo ciągle myślałam o jedzeniu. Stwierdziłam, że to walę, chcę być zdrowa i nie ważne czy zgrubnę, czy schudnę. Zaczęłam jeść intuicyjnie, przestałam liczyć kalorie. Wcześniej nie byłam w stanie wypić kawy z mlekiem, bo to “zbędne” kalorie, kompotu w domu, bo ma cukier. Teraz, jak mam ochotę na drożdżówkę, to ją jem. Poza tym, że zaczęłam jeść więcej, to ucięłam treningi.

M: To niesamowite, że sobie na to pozwoliłaś. Jak tego dokonałaś?

E: To było nawet trudniejsze niż porzucenie rozpiski. Katowałam się i karałam treningami. To był sposób ucieczki od moich problemów. Trenowałam 6 razy w tygodniu, a w niedzielę i tak miałam wyrzuty sumienia, że odpoczywam. Pamiętam, że napisałam do mojej trenerki, że ja nie mam siły iść na spacer, a co dopiero podnosić ciężary. Było mi bardzo trudno to zostawić, ale się udało.

M: Ty to zrobiłaś Ewa, a nie “się udało”.

E: Tak, zrobiłam to. Jak odrzuciłam restrykcje i ćwiczenia, to zalała mnie fala problemów, od których uciekałam. To było mega ciężkie, bo pojawiły się napady paniki, epizody depresyjne. Kompulsywne jedzenie to był tylko wierzchołek góry lodowej. A w środku była przeszłość, potrzeba bliskości. Zobaczyłam jak bardzo potrzebuję ludzi. Przez te wszystkie lata myślałam, że sobie ze wszystkim poradzę sama. A tak naprawdę czułam się mega samotna. W grudniu było mi już bardzo ciężko, więc postanowiłam skorzystać z farmakoterapii. Bałam się tego, bo myślałam, że przecież jeszcze nie jest tak źle. Ale to była wielka ulga, wszystko ruszyło do przodu. Dzięki KSO, terapii, lekom - nie sądziłam, że mogę być w tym miejscu, w którym jestem teraz. Nie myślę o jedzeniu, o tym ile zjem. Cieszę się posiłkami z rodziną, mogę wychodzić na jedzenie ze znajomymi. Dla mnie też było odkrywcze, że KSO ma odchudzanie tylko w nazwie. W tym kursie nie chodzi o dietę, tylko spojrzenie na swoje granice, emocje, stres, w swoje wnętrze. Zwrócenie się ku sobie, wzięcie odpowiedzialności za siebie. Zrozumienie, że mamy realną władzę i kontrolę nad swoim życiem. Bardzo pomogła mi grupa wsparcia w Kursie. To było świetne, jak pisało się tam o swoich małych sukcesach. Nadal mam na telefonie folder ze screenami swoich sukcesów. Jak pojawiają się myśli o cięciu kalorii albo treningu, bo zjadłam za dużo, to wchodzę w ten folder i patrzę na to, co sama pisałam na grupie. Chcę patrzeć na piękno wewnętrzne, a nie tylko skupiać się na tym, co na zewnątrz.

kurs skutecznego odchudzania

Moje małe, wielkie sukcesy 😊

M: Widać tę ogromną zmianę w Tobie. Nauczyłaś się utrzymywać na tej fali i to jest powód do dumy. Co powiedziałabyś sobie z przeszłości albo osobom, które czują się kontrolowane przez jedzenie i treningi?

Jak skończyć z restrykcjami

E: Żeby zaufać sobie, swojej intuicji, jeść i tyle nie ćwiczyć. Wierzę, że w głębi duszy wiemy, co mamy robić: wejść na tę falę i nie bać się. Bardzo długo zajęło mi, aby dojść do tego momentu, w którym jestem teraz. Jeszcze kilka lat temu nawet nie śniłabym o tym, że wrzucę swój „normalny” brzuch do Internetu. Jestem dumna z tej przemiany, która we mnie zaszła. Szanuję swoje ciało i jestem mu wdzięczna, bo wiele ze mną przeszło: głodówki, mordercze treningi, objadanie się. Kiedy teraz patrzę na swoje ciało, to widzę coś więcej niż tylko wygląd: dzięki niemu mogę odkrywać świat, osiągać cele, doskonalić się i czerpać radość z życia. Kiedy się odchudzałam, to traktowałam swoje ciało, jako największego wroga. Teraz jest moim przyjacielem, dlatego dbam o siebie. Po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa.

Całej rozmowy z Ewą wysłuchasz poniżej

Jak skończyć z emocjonalnym jedzeniem? Wywiad z Magdą, uczestniczką Kursu Skutecznego Odchudzania

Jak skończyć z emocjonalnym jedzeniem? Wyzwolenie się z jedzenia pod wpływem emocji nie jest łatwe. Nie wystarczy tylko przejść na dietę, by sobie z nim poradzić. Swoim przykładem doskonale pokazuje to Magda, uczestniczka Kursu Skutecznego Odchudzania. Z emocjonalnym jedzeniem zmagała się przez lata, próbując diet, restrykcji i suplementów. Dopiero znalezienie własnej odpowiedzi na pytanie "jak skończyć z emocjonalnym jedzeniem?" pozwoliło jej jednak oddzielić posiłki od emocji. Bo nie ma jednej, idealnej recepty na poradzenie sobie z tym problemem. Wierzę, że historia Magdy zainspiruje osoby w podobnej sytuacji do szukania własnych dróg do dobrej relacji z jedzeniem.

Magda Hajkiewcz-Mielniczuk: Cześć Magda. Poznałyśmy się podczas Kursu Skutecznego Odchudzania, miałyśmy nawet tę przyjemność, by spotkać się na żywo. Wiem, że w Twoim życiu dużo się zmieniło od czasu dołączenia do KSO, ale zacznijmy od początku. Jak to się stało, że temat diet i odchudzania pojawił się w Twoim życiu?

Magda: Dziękuję za zaproszenie do rozmowy. Mam 22 lata, a zaczęłam się odchudzać, gdy miałam 10. Myślę, że przyczyny mojej nadwagi były dwie. Pierwsza to sposób okazywania miłości przez moją babcię - robiła to poprzez jedzenie, a że kochała mnie bardzo mocno, to tego jedzenia było mnóstwo. Druga przyczyna to moja wysoka wrażliwość i zajadanie emocji. W gimnazjum przechodziłam przez kulminację moich prób odchudzania - jedna, druga, trzecia dieta. Ostatnio jak byłam w domu rodzinnym i sprzątałam swój stary pokój, to znalazłam ok. 20 zeszytów z tamtego okresu, z notatkami dotyczącymi moich diet. Zapisywałam zdania typu: “nie żryj tyle, bo jesteś grubą świnią”. Serce mi zamarło, jak to zobaczyłam. Moje poczucie własnej wartości było równe 0 lub nawet niższe.

MH: Skąd w głowie 10-latki bierze się pomysł na odchudzanie? To straszne skonfrontować się po latach z tymi krzywdzącymi przekonaniami o sobie. Przykro mi, że byłaś w takiej sytuacji.

M: Dla mnie z perspektywy czasu to jest szok. Myślę, że odchudzałam się wtedy głównie dlatego, że inne dzieci się ze mnie naśmiewały. Dobrze się uczyłam, więc byłam kujonem z nadwagą. Nieudane próby odchudzania ciągnęły się za mną latami. W liceum zaczęłam szukać pomocy. Poszłam do dietetyka, w sumie byłam u trzech. Jeden z nich był zatrudniony w firmie sprzedającej suplementy w cenie wizyty. Byłam przeszczęśliwa, jak je dostawałam, bo naprawdę działały. W ciągu tygodnia chudłam 2 kg, ale co z tego, skoro w przeciągu następnego tyłam 2 kg albo 1,5. Prowadziłam tabelkę zmian mojej wagi, wyglądała ona mniej więcej tak: 77,5 kg następnie 76 kg, potem znowu 77 kg. Z gabinetu dietetyka albo wychodziłam szczęśliwa, że “o jejku, schudłam”, albo wracałam z płaczem, bo znów jest ten kg do przodu. Najgorsze jojo, tydzień w tydzień. Teraz się dziwię, ile miałam siły w sobie, by 2 lata wytrzymać na tych środkach. Musiałam być wtedy mocno zdeterminowana i bardzo cierpieć w środku, że byłam w stanie to znieść.

MH: Czy podczas tych wizyt rozmawialiście o zmianie nawyków żywieniowych? Mówisz o efekcie jojo, więc zastanawiam się, co takiego się działo, że ta waga cały czas wracała.

M: Dostałam plan diety, gdzie były podane posiłki i godziny. Nikt mi nie wytłumaczył, jak mogę sama komponować swój jadłospis, tylko dostałam rozpiskę na każdy tydzień i miałam się do niej dostosować. Początkowo to była obsesja, że o 7:30 musiałam zjeść. Myślałam, że jak tego nie zrobię, to już będzie dramat, koniec diety. Problem z tą rozpiską był taki, że ja nie lubię dostosowywać się pod kreskę, a do tego większość zaplanowanych dań mi nie smakowała. Dietetyk pytała, co lubię, ale niewiele to dawało, bo korzystała z gotowych przepisów, w których zawsze była chociaż jedna rzecz, której nie lubiłam. Czułam, że nie jestem słuchana w pełni. U tej Pani dietetyk byłam najdłużej, u dwóch pozostałych niezbyt długo. Podczas mojej ostatniej próby współpracy z dietetykiem usłyszałam, że po co przyszłam, skoro wszystko wiem? W tym właśnie tkwił paradoks: wiedziałam masę rzeczy o odżywianiu. Po tamtej rozmowie z dietetyczką zapaliła mi się lampka: jaki tak naprawdę jest mój problem? Do dietetyka idzie się po to, żeby nauczyć się prawidłowo odżywiać, ogarnąć temat żywienia. A ja po co szłam?

MH: I znalazłaś odpowiedź na to pytanie? 

M: Moim problemem było to, że jadłam za dużo, a do tego nie to, co chciałam - głównie fast foody i słodycze. Moje posiłki były nieregularne, odżywczo wołały o pomstę do nieba, ale ja wiedziałam, jak powinnam jeść. Nie brakowało mi więc wiedzy o żywieniu. Problem tkwił gdzieś indziej. Na studiach nastąpił przełom. Zainteresowałam się psychologią i wtedy po raz pierwszy nie spojrzałam na temat odchudzania emocjonalnie. Przestałam skupiać się na tym, że chcę mieć tę wymarzoną sylwetkę, bo przecież wszyscy się odchudzają, a bycie szczupłym sprawi, że przestanę źle się ze sobą czuć. Spojrzałam na to analityczne: mam problem i chcę go rozwiązać. Wtedy zaczęłam szukać informacji opartych na faktach. Tak trafiłam do Ciebie. Dowiedziałam się rzeczy, których nikt mi nigdy nie powiedział, np. że człowiek nie tyje od konkretnych rzeczy, co zawsze mi wmawiano, tylko od nadmiaru kalorii w diecie. Klapki opadły mi z oczu, bo skoro tak jest, to mogę jeść czekoladę, nie muszę sobie odmawiać wszystkiego i rezygnować z tego, co lubię. Zaczęłam uważnie obserwować siebie. W pewnym momencie trafiłam na Twój Kurs Skutecznego Odchudzania, co już całkiem otworzyło mi oczy. Znalazłam to, czego szukałam - tę mądrą, logiczną ścieżkę. Zdecydowałam się na nią wejść, bo wierzyłam, że to może mi pomóc.

MH: A z tej ścieżki nie ma już powrotu. Zgodzisz się z tym, że jak raz wejdzie się na drogę rozsądnego żywienia, odchudzania dopasowanego do siebie, to już nie ma powrotu na niskokaloryczne diety czy kuracje oparte o suplementy?

M: Zdecydowanie, ja już nigdy nie zejdę z tej ścieżki, bo byłabym przysłowiowo głupia, gdybym widziała efekty, moje ciało byłoby szczęśliwe i ja byłabym szczęśliwa, a wróciłabym na tę ścieżkę goryczy i walki ze sobą. Zaczęło się od Ciebie i Twojego przekazu, potem coraz bardziej rozszerzałam sieć tych “mądrych” treści. Teraz przesiąkam tą wiedzą i nie dość, że jest to dla mnie logiczne i działa, to zaszła we mnie zmiana. Przez te wszystkie lata ze sobą walczyłam, wszystkiego sobie zabraniałam. Z tamtych czasów pamiętam siebie, jako dziewczynę z zaciśniętymi pięściami i myślą “wytrzymaj, wytrzymaj”. Teraz już tak nie muszę. Po prostu żyję, odżywiam się, nadal popełniam błędy, ale bardzo dużo zmieniło się na lepsze. Cały czas jestem na tej drodze, w pewnym procesie. Dużo jest za mną, ale wciąż wiele przede mną. 

MH: Pamiętam, jak zaczęłam studiować psychologię i zdałam sobie sprawę, że to ja sama jestem odpowiedzialna za swoje emocje. Zobaczyłam, jak bezzasadne jest stwierdzenie “ale ktoś mnie wkurzył”. Przecież to ja wkurzyłam się na coś, na podstawie mojej interpretacji tego wydarzenia. To moja reakcja, zachowanie, humor. Teraz nie bardzo mogę strzelić focha, skoro biorę odpowiedzialność za swoje emocje i zachowanie. Jak już masz pewną świadomość, to czasami nawet by się chciało jej nie mieć i tego focha strzelić, ale wiesz, że to Ci nic nie da, nie doprowadzi do rozwiązania problemu. Analogicznie w odchudzaniu - możesz przejść na dietę sokową czy 1200 kcal tylko pytanie: po co? Co to da? 

M: Takie świadome odchudzanie i budowanie na nowo swojego sposobu żywienia zmieniają wiele obszarów w życiu. Kiedy ja weszłam na tę ścieżkę, to postanowiłam kompleksowo o siebie zadbać. Zaczęłam pracować nad emocjami - odpuściłam myślenie, że muszę walczyć, być w pełnej mobilizacji i napięciu, bo muszę schudnąć. Zamiast tego zaczęłam dbać o swoje ciało, tak żebym miała energię i czuła się dobrze. Ta zmiana optyki dotyczyła też tego, co na siebie zakładam, jakich kosmetyków używam. Zaczęłam również naprawiać moje relacje. Wprowadziłam w nie spokój. Przyjrzałam się też temu, jak reaguję na to, co mówią do mnie inni ludzie. Kiedyś, gdy ktoś mówił coś o moim wyglądzie, to wybuchałam płaczem i przez tydzień męczyłam się myślą, że coś ze mną nie tak, skoro jestem taka gruba. Teraz inaczej postrzegam takie kwestie. 

MH: Myślę, że w wielu z nas pokutuje takie myślenie, że otyłość i nadwaga, to tylko kwestia nieodpowiedniego sposobu odżywiania. Oczywiście, bezpośrednio na naszą wagę wpływa to, ile jemy. Jeśli więc jemy za dużo, to ważymy za dużo i to jest proste, ale to dlaczego jemy za dużo, jest już cholernie skomplikowane. Żeby to rozgryźć trzeba trochę pogrzebać i oprzeć się na faktach, a nie emocjach. A to nic innego jak psychologia. Kiedyś standardowe podejście dietetyczne opierało się na tym, co i ile się je. Teraz na szczęście bardzo się to zmienia. Coraz więcej uwagi poświęca się wpływowi psychiki na sposób żywienia i wagę. A to jest ogromny plus, bo przy okazji odchudzania można wtedy przyjrzeć się wielu innym płaszczyznom swojego życia i wprowadzić w nie więcej spokoju.

M: Trafiłam na Ciebie, bo chciałam schudnąć, a nie dość, że schudłam, to zmieniłam myślenie i masę różnych obszarów w moim życiu, tak przy okazji. Ja wciąż ugruntowuję w sobie ten spokój, ale zdecydowanie czuję się ze sobą lepiej. Kiedyś odczuwałam do siebie wstręt. Każda fałdka na brzuchu sprawiała, że myślałam, że coś jest ze mną nie tak. A tymczasem każdy ma jakieś fałdki, każdy ma jakieś kompleksy. Teraz patrzę na rzeczy spokojniej, mniej emocjonalnie. 

MH: To słychać nawet w Twoim głosie.

M: Cieszy mnie to. Spokój ułatwia funkcjonowanie, bo nie da się żyć w ciągłym stresie. Jeśli odczuwamy permanentny stres, źle czujemy się ze sobą i swoim ciałem, to dobrze zwrócić się po pomoc. Nie odpuszczać, tylko zadbać o siebie. Ja tak zrobiłam: drążyłam, drążyłam, aż znalazłam coś dla siebie i to się opłacało. To, że dołączyłam do KSO, to był akt zadbania o mnie. Teraz panuje moda na selfcare. To, że przeznaczyłam pieniądze na KSO i z niego korzystam, to jeden z elementów mojego selfcare. Dlatego cenię, że mam nieograniczony dostęp do materiałów i jak czegoś zapomnę albo chcę do czegoś wrócić, to na spokojnie mogę sobie odpalić, poczytać, przypomnieć sobie. Czasami, gdy czuję się zagubiona albo jakieś trudne rzeczy wracają, to mogę wrócić do Kursu. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa.

MH: Bardzo mi miło, że tak mówisz. Wspominałaś, że podchodziłaś do jedzenia emocjonalnie. Co zrobiłaś, że to się zmieniło? 

M: To był dla mnie jeden z przełomów. Pewnego dnia poszłam do sklepu. Nie byłam głodna, miałam neutralny nastrój, nie byłam zestresowana. Gdy dotarłam do sklepu, to stanęłam przed półką ze słodyczami. Stałam tam z 15 minut i zastanawiałam się, które słodycze tak naprawdę lubię? Nie którymi się objadam, gdy mam gorszy humor, tylko które mi smakują, dają przyjemność? Odkryciem było dla mnie, że tak naprawdę, mam ochotę na jakieś 5 sztuk z całej półki. Lubię śliwki w czekoladzie, ptasie mleczko, ale nie znoszę ciastek typu Jeżyki, mimo że jak były w szafce, to i tak po nie sięgałam. Przypominałam sobie o tym doświadczeniu w sklepie, gdy w słabszych momentach rzucałam się na rzeczy, których nie lubię. Pojawiała się myśl “ej, Magda, Ty tego nie lubisz, po co Ty to jesz? Nie wolisz poczekać na coś, co faktycznie ci smakuje? Jaką masz przyjemność z jedzenia tych ciastek, których nawet nie lubisz?”. 

MH: To właśnie o ten moment uważności chodzi i o zadanie sobie odpowiednich pytań. One naprawdę mogą powstrzymać napad objadania. Ogromną dumę odczuwam, gdy moje Kursantki mówią o takich swoich przełomach. 

M: Moim drugim odkryciem była właśnie uważność w jedzeniu. Starałam się jeść słodycze uważnie, żeby zobaczyć, czy naprawdę mi one smakują. Wąchałam je przed jedzeniem, przyglądałam się teksturze, długo je smakowałam w buzi. Jedno ptasie mleczko wystarczyło mi zamiast całej paczki, ono mnie naprawdę nasycało. To było bardzo ciekawe doświadczenie, jak inaczej odczuwam smak, gdy się nie spieszę, tylko spokojnie siadam do jedzenia. To zwiększenie świadomości, nawet w momencie napadu, pomaga zmniejszyć ilość zjedzonych rzeczy. Zdecydowanie dzięki temu jadłam mniej podczas tych moich “zrywów”. 

MH: Świetnie, że o tym wspominasz. Mam wrażenie, że niby każdy wie, że świadome jedzenie jest ważne. Wiemy, że nie można jeść przy komputerze, żeby się skupić na tym, co jemy, patrzeć na jedzenie, czuć smak. Ta wiedza nie sprawia jednak, że tak postępujemy. A magia zaczyna się dopiero wtedy, kiedy faktycznie zaczniemy tak robić, a nie tylko o tym słuchać. Z wieloma radami tak jest, że niby coś wiemy, ale tego nie robimy. Dlatego potrzebujemy strategii, która pozwoli nam wprowadzać te rzeczy w życie. Zastanawia mnie, że tak wiele osób uważa, że więcej ruchu i zdrowsza dieta nie mogą działać, są zbyt błahe, ale wierzą, że tabletki, suplementy i spalacze sprawią, że kilogramy same znikną.

M: To jest właśnie to. Ludzie chcą szybkich efektów, a trwałe rezultaty niestety nie przyjdą szybko. 

MH: Co jest teraz Twoim celem? Zastanawiam się, z jakiej wagi zaczynałaś odchudzanie, jak jest teraz i czy ten cel, to jakaś konkretna waga, a może inaczej określasz to, do czego zmierzasz?

M: Mam 176 cm wzrostu, najwięcej ważyłam 85 kg. Gdy poznałam Ciebie ważyłam 79 kg, obecnie 74 i tę wagę utrzymuję, czuję się z nią dobrze. Mam figurę gruszki, szerokie biodra i uważam, że z tą wagą wyglądam bardzo dobrze. Kiedyś powiedziałabym, że nadal ważę za dużo, że powinno być 67 czy 68 kg. Teraz mogę otwarcie powiedzieć, że nie mam żadnego celu wagowego. Wcześniej zawsze jakiś taki cel miałam. Gdy stosowałam restrykcje, to doszłam do 71 kg, ale dla mnie to nadal było za dużo, mimo że miałam dobry skład masy ciała i widoczne mięśnie. Miałam w głowie tylko to 68 kg i tyle. Nie utrzymałam tej wagi 71 kg, to był ciągły stres, restrykcje i jedzenie pod linijkę. 

MH: Być może nie poszły za tym stałe zmiany nawyków, które będziesz mogła bez problemu utrzymywać w normalnym dniu, dlatego waga poszła do góry?

M: Myślę, że tak. Teraz ważę 74 kg i czuję się dobrze, już nie dążę do 68 kg. Jeśli to wyjdzie samo, to znaczy, że ok, tak miało być. Ale nie będę cisnąć na siłę, żeby dojść do jakichś cyferek, bo to nie o to chodzi. Tak naprawdę dopiero w momencie, w którym sobie odpuściłam, schudłam. 

MH: Jesteś kolejną osobą, która może potwierdzić, że utrata kilogramów jest tylko efektem ubocznym tego, że się skupimy na sobie, zadbamy o siebie i zaczniemy się skupiać na procesie. 

M: Było mi bardzo ciężko zrozumieć, że to nie chodzi tylko o to, żeby schudnąć. Długo nie uświadamiałam sobie, że mój problem nie wynika z tego, że jestem gruba. Uważałam siebie za osobę skrajnie grubą, choć przecież nigdy nie byłam otyła. To mi pokazuje, jak zakrzywiony obraz samej siebie miałam. 

MH: Wiem, że dla wielu osób jest kuriozalne, jak można nie skupiać się na utracie kg, jak można nie liczyć kalorii, nie ważyć się - przecież to o to chodzi w odchudzaniu. A Ty Magda i inne dziewczyny z Kursu Skutecznego Odchudzania pokazujecie, że te efekty przychodzą, kiedy odpuścisz. Podczas naszego ostatniego spotkania na Zoomie po Kursie padło takie zdanie, że “całe życie się odchudzałam, a dopiero, jak przestałam się odchudzać, to schudłam”. 

M: Trochę tak, jak u mnie. W momencie, gdy odpuściłam, co było mega trudne, bo schudnięcie, to był mój jedyny cel, to zmiany mogły zajść. Tych celów pojawiło się w moim życiu po prostu więcej. Kiedyś było tylko schudnięcie, a pojawiło się - poczuć się lepiej, zadbać o swoje zdrowie, przestać być ciągle w biegu. Pojawiła się masa mniejszych celów i wykluczyłam jeden. To było prostsze zrezygnować z jednego z wielu dążeń niż z jedynego, jaki mam. Zmiana musiała zajść w moim myśleniu. Nie dziwię się, że ludziom trudno przyjąć taki punkt widzenia, bo jeżeli celem 90% osób jest schudnąć, to słysząc o efekcie ubocznym pojawia się myśl “o czym ona gada?”. 

MH: Postrzeliło babę (śmiech).

M: Dlatego właśnie polecam to, czego uczyłaś na kursie - wyznaczyć sobie więcej celów. Wtedy utrata kilogramów przestaje być jedynym dążeniem, a staje się skutkiem ubocznym. 

MH: Na Kursie ustalamy inne priorytety, skupiamy na procesie, ale trzeba naprawdę uwierzyć w inne cele, aby zrezygnować ze ścisłego kontrolowania. Te cele, o których mówisz są naprawdę wartościowe. W jaki sposób do nich dążysz? Jakie są Twoje patenty na zdrowy styl życia?

M: Miałam trudność z aktywnością fizyczną. Zdarzają mi się dni, kiedy kompletnie mi się nie chce, bo mam sporo obowiązków: praca, studia, dom. Żeby się zmotywować zaczęłam szukać sposobów, które mi pomogą zabrać się do działania. W marcu 2020 na Facebooku powstała grupa Pies w korowanie. Łączy właścicieli psiaków, którzy są na kwarantannie, z osobami, które chcą wyprowadzić im psy. Zaczęłam pomagać. Zwracałam się do ludzi i dostawałam pieska, z którym byłam zobowiązana 2 tyg wychodzić. Na początku, pierwszy, drugi dzień spoko, ale potem trochę mi się odechciewało. Miałam wtedy jednak świadomość, że ten piesek na mnie czeka, więc nie mogę go zawieść. Dzięki temu byłam na wielu spacerach, mimo że nie zawsze mi się chciało. To jest moim zdaniem fajny sposób, żeby się zmobilizować. Każdy może mieć gorszy moment, mniej ochoty na aktywność fizyczną, a takie działania mogą nam dać motywację. 

MH: To, co mówisz przypomniało mi, że często pojawia się pytanie, jak odróżnić lenistwo od braku energii? Myślę, że nie ma na to dobrej odpowiedzi, trzeba poznać siebie i popełnić kilka błędów. Co sądzisz na ten temat?

M: Dobrze, że o tym wspominasz. To nie jest tak, że już lecę na oparach albo się zmuszam do tych spacerów. Ja wiem, że po prostu tego potrzebuję, bo siedzenie cały dzień przed komputerem jest bardzo męczące psychicznie. Wiem, że po takim dniu stukania w klawiaturę przewietrzenie głowy mi pomoże. Jeśli jednak czuję, że to zdecydowanie nie jest lenistwo, tylko naprawdę nie mam na to zasobów, to odpuszczam. Te spacery z psiakami, to jest jednak lekka aktywność. Czasem trwa tylko 15, 20 minut. W takiej sytuacji myślę, że przy niskich zasobach on może nawet pomóc. Zgadzam się jednak z tobą, że trzeba poznać swoje granice. Każdy z nas najlepiej wie, kiedy to lenistwo, a kiedy brak zasobów. Ja znam siebie na tyle, że wiem, że po pracy dopada mnie lenistwo, a spacer zdecydowanie pomoże mi się odprężyć, ale po prostu trudno mi się zebrać i wyjść. Dlatego szukam tej dodatkowej motywacji.

MH: To jest świetne, że w taki sposób poszukujesz rozwiązań dla siebie. Mam podobnie z aktywnością fizyczną, lubię często zmieniać to, jak trenuję. Niedawno mieliśmy wyzwanie na IG, żeby robić dziennie 10 tys kroków, wcześniej tańczyłam z Just Dance, potem były treningi z VR. Nie każdy lubi trzymać się tylko jednej aktywności fizycznej i to jest ok. 

M: Wzięłam sobie do serca to, co mówiłaś na Kursie: że wszystko ma być pod nas. Teraz moja aktywność jest pode mnie. Nie lubię chodzić na siłownię, więc dlaczego miałabym się do tego zmuszać? Za to bardzo lubię hulahop, którym nauczyłam się kręcić dopiero, jako osoba dorosła. Teraz potrafię przez godzinę kręcić, oglądając serial czy słuchając muzyki. Ale to wymaga samoświadomości, żeby przestać się zmuszać do robienia rzeczy, a zamiast tego dopasować proces do siebie. Tak samo zrobiłam z moim żywieniem. Gotuję to, co mi smakuje, jem to, co lubię, dlatego w mojej diecie pojawiają się czasem słodycze czy fast foody. Różnica jest jednak taka, że teraz potrafię zjeść 3 kostki czekolady, a nie jak kiedyś 3 tabliczki. To jest super umiejętność, której nauczyłam się na Kursie - odróżniać czy mam na coś ochotę, czy chcę zajeść stres albo inne emocje. Teraz w Tłusty Czwartek potrafię zjeść jednego pączka. Kiedyś jadłam ich tyle, aż było mi niedobrze. Zmieniło się też moje myślenie o gotowaniu - nie muszę stać 2 godziny przy garach, żeby ugotować zdrowe i smaczne jedzenie. 

MH: Masz jakieś porady dla osób, które nie mają zbyt wiele czasu na gotowanie, a chciałyby odżywiać się zdrowo?

M: Zdecydowanie polecam gotowanie dużego gara zupy raz w tygodniu i wekowanie do słoików. To szybkie rozwiązanie, które pomaga oszczędzić dużo czasu w trakcie tygodnia. U mnie sprawdzają się też koktajle. Mam przenośny blender, więc ich zrobienie zajmuje mi jakieś 30 s. Przekonałam się też do mrożenia. Gotuję większe ilości, potem dzielę na porcje i część mrożę na kolejne dni. Dzięki temu oszczędzam naprawdę dużo czasu, a takie rozwiązania z łatwością wprowadziłam do mojej codziennej rutyny. Wyeliminowałam wiele posiłków na szybko, mogę utrzymać wagę i zdrowe nawyki. To naprawdę możliwe, by gotować szybko i zdrowo - kiedyś myślałam, że tak się nie da.  

MH: To właśnie pokazuje, jak wielka jest moc naszego myślenia. Czy będziemy szukać powodów, dlaczego się nie da i to bez sensu, czy skupimy się na znalezieniu sposobów na dopasowanie procesu do nas. Widać, jak daleką drogę przeszłaś. Co poleciłabyś sobie z przeszłości albo osobie, która teraz jest w miejscu, z którego zaczynałaś?

M: Ja bym powiedziała jedno proste słowo - pomyśl. Nie idź za tłumem. Ja bardzo długi czas szłam za tym, co mówili mi inni. Myślę, że jakbym wtedy zaczęła czytać, analizować i włączyłabym to zimne, mniej emocjonalne myślenie, względem treści typu post Dąbrowskiej, dieta 1200 kcal itd., to doszłabym do tego, że więcej sensu ma takie podejście, jak Twoje. 

MH: Nie tylko moje, teraz na szczęście wiele osób promuje takie podejście i robi fantastyczną robotę. Ogromnie mnie cieszy, że psychodietetyczny punkt widzenia zyskuje na znaczeniu i coraz głośniej przebija się wśród wielu nieracjonalnych diet, tak popularnych w internecie. 

M: Zdecydowanie tak. Moja droga zaczęła się od Ciebie, więc to dla mnie zawsze to będzie “podejście Magdy Hajkiewicz”. Poradziłabym sobie: pomyśl, przeanalizuj i wybierz tę ścieżkę, która najbardziej do Ciebie przemawia. Gdybym wtedy tak sobie powiedziała, to myślę, że “podejście Magdy Hajkiewicz” najbardziej by do mnie trafiło. Może by mi to oszczędziło tych prób odchudzania, straconych nerwów. Ale też dosyć szybko nauczyłam się na błędach, z czego jestem zadowolona, bo mogłam kolejne lata trwać w tym myśleniu, a już się z tego wykaraskałam. Lepiej późno niż później. Teraz wiem też, że żadnych treści, z którymi się stykamy nie powinniśmy traktować jako prawdy objawionej. Ktoś, kogo śledzisz coś napisał - super, ale warto też siegnąć do innego źródła, zweryfikować te informacje. 

MH: To jest właśnie to znalezienie swojego “dlaczego”. Warto zastanowić się, dlaczego zachowujemy się w określony sposób, czy na pewno to, co robimy jest dla nas wartościowe i spójne z nami. Ważne jest też to, aby znać swoją motywację stojącą za celami, do których zmierzamy. Dziękuję bardzo za to, że podzieliłaś się swoją historią. Myślę, że zainspiruje ona inne osoby do tego, żeby albo przetestować Twoje sposoby, albo znaleźć swoje.

M: Również bardzo dziękuję, że mogłam opowiedzieć swoją historię i mam nadzieję, że komuś ona pomoże. Może gdybym ja otrzymała takie rady wcześniej, to wkroczyłabym na inną ścieżkę już dawno temu? Kto wie, teraz to tylko gdybanie, ale cieszę się z miejsca, w którym jestem. Cieszę się, że osoby, które dołączają do KSO wchodzą na tę dobrą ścieżkę dbania o siebie, analizowania, szukania przyczyn i rozwiązań. 

MH: Czego efektem jest robienie czegoś dla siebie, a nie przeciwko sobie i po swojemu, a nie dostosowywanie się do czegoś czy kogoś z zewnątrz. I Ty jesteś tego doskonałym przykładem. Jeszcze raz dziękuję za rozmowę. 

Pełnej rozmowy z Magdą posłuchaj poniżej

Jak opanować kompulsywne jedzenie? Wywiad z Kasią, uczestniczką Kursu Skutecznego Odchudzania

Jak opanować kompulsywne jedzenie? Kasia, uczestniczka Kursu Skutecznego Odchudzania, podjęła pracę nad swoimi nawykami, zadbała o siebie i swoje emocje, dzięki czemu pokonała kompulsywne objadanie. Wyobraź sobie, że podobnie jak Kasia, postanawiasz zmienić swoje nawyki żywieniowe i wprowadzić więcej aktywności fizycznej. Chcesz schudnąć, ale tym razem podchodzisz do tego inaczej - nie decydujesz się na restrykcje, tylko dopasowujesz proces zmiany do siebie, wsłuchujesz w swoje potrzeby. A potem nagle coś się wydarza, wypadasz ze swojego planu i wracasz na ścieżkę starych nawyków… Co dalej? Jak wrócić do odchudzania po kompulsjach? Zobacz, jak zrobiła to Kasia, uczestniczka Kursu Skutecznego Odchudzania

M: Skąd temat diet i odchudzania wziął się w Twoim życiu?

K: Odchudzanie nie jest w moim życiu od zawsze. Kiedyś byłam szczupła. Aż do liceum moja figura mi odpowiadała, dużo się ruszałam. Na studiach zaczęło się to jednak zmieniać. Ruchu było coraz mniej, a gdy zaczęłam pracę doszło do momentu kulminacyjnego. Pamiętam, jak szłam kiedyś ulicą i czułam, że trzęsie mi się brzuch. To był taki moment, że aż przystanęłam i pomyślałam, że muszę coś ze sobą zrobić. Dopiero wtedy poczułam, że trzeba ruszyć z kopyta, a nie tak jak do tej pory, że niby się odchudzam, ale tu zjem chipsy, tu coś innego, bo się nie liczy, a w weekend można, bo przecież nikt nie widzi. Zdałam sobie sprawę, że oszukiwałam tylko siebie. Miałam nadwagę, w najgorszym okresie ważyłam 81 kg. Zaczęłam szukać rozwiązań tej sytuacji. Nie od razu zdecydowałam się na Kurs. Rozważałam też współpracę indywidualną, ale kiedy zobaczyłam Kurs Skutecznego Odchudzania, to uznałam, że jest to dla mnie idealne rozwiązanie, bo wsparcie grupy jest dla mnie ważne. Dużo dało mi poczucie, że nie jestem sama, że inni ludzie borykają się z tym samym problemem.

M: Czy z perspektywy czasu doszłaś do tego, co sprawiło, że dodatkowe kilogramy się pojawiły? Mówisz o zmniejszonej aktywności fizycznej. Czy w żywieniu także coś się zmieniło?

K: Bardzo lubię gotować zdrowo, takie jedzenie mi smakuje. Główne posiłki jem zdrowe, niezależnie od mojej wagi. Moim problemem nie było więc to, że niezdrowo gotowałam. Borykałam się jednak z kompulsywnym objadaniem. Nadal ciężko przechodzi mi przez usta ten czas przeszły, bo czasami z tyłu głowy nadal mam wrażenie, że to do końca nie minęło. Nie przepadam za słodyczami, ale moją słabością są słone przekąski. Zjedzenie dwóch dużych paczek chipsów jedna po drugiej nie było dla mnie najmniejszym problemem. Miałam wrażenie, że to się jadło samo. Dopiero jak zbierałam opakowania po chipsach, to pojawiała się refleksja “ojej, aż tyle zjadłam?”. Przez pewien czas moim problemem były też słodkie napoje.

jak opanować kompulsywne jedzenie

M: Potrafisz sobie przypomnieć konkretne sytuacje, kiedy kompulsywne jedzenie się pojawiało? Czy napad wywoływały konkretne emocje albo stres? Dla wielu osób to właśnie te trudne emocje są triggerem kompulsji.

K: Dopiero w trakcie Kursu, zdecydowanie nie na samym początku, zdałam sobie sprawę, skąd bierze się u mnie to kompulsywne objadanie się. W sytuacjach stresowych zawsze sięgałam po jedzenie, ale nie tylko wtedy. Zrozumiałam, że wracałam z pracy, nie miałam, co robić, więc jadłam. Oglądałam coś i jadłam. Albo ktoś mnie odwiedzał, no to przecież trzeba ugościć, więc od razu słone przekąski, ciasteczka, co też stanowił pretekst do jedzenia. To była zwykła wymówka, żeby się nawpierdzielać. Często starałam się usprawiedliwiać: jem, bo coś. A przecież to ode mnie zależy czy jem, czy nie, tyle że samokontrola wymaga od nas sporej pracy, ona nie przychodzi sama. Bardzo podoba mi się to, co mówiłaś na Kursie, że mamy w głowie ścieżki, którymi podążamy. Mamy wydeptane ścieżki, które znamy. Taką drogą jest np. sięgnięcie po jedzenie w sytuacji stresu, nudy, spotkania ze znajomymi. To nic złego zrobić tak od czasu do czasu, ale właśnie - od czasu do czasu, a nie codziennie. Nowe ścieżki są niewydeptane, nie sięgnięcie po jedzenie w sytuacji stresu, nudy czy spotkania ze znajomymi jest więc o wiele trudniejsze i wymaga od nas zasobów. A ja przez długi czas nie wiedziałam nawet, czym są te zasoby. 

M: Pamiętam, jak podczas Kursu pytałaś mnie, czym one są. Twoje pytania były dla mnie inspiracją dla tematu II szkolenia charytatywnego. Jestem bardzo ciekawa, jak teraz definiujesz zasoby?

K: Przez 3 tygodnie Kursu nie mogłam pojąć, czym one są, mimo że na 1 webinarze tłumaczysz tę kwestię. Musiało to do mnie dotrzeć. Dla mnie zasoby, to ta siła, która sprawia, że w danym momencie jesteśmy w stanie zrobić coś inaczej niż zazwyczaj. W danym momencie możemy czuć, że nie dajemy rady, co oznacza brak zasobów, ale jeżeli nam się po prostu nie chce, bo jesteśmy leniwi w danym momencie, to wtedy po prostu musimy spróbować porozmawiać ze sobą. Wiem, że łatwiej mi zjeść chipsy, ale pytanie: czy w danej sytuacji wybieram je z lenistwa, czy z powodu braku zasobów? Kiedy dochodzę do tego, że mam wystarczająco dużo wewnętrznej siły, to prowadzę wewnętrzny dialog: słuchaj Kasia, to nie jest tak, że nie masz zasobów, że coś cię przytłoczyło, tylko ci się nie chce, bo to jest dla ciebie trudniejsze”. Budowanie nowych nawyków jest dla nas trudne, nic nie przychodzi łatwo, samo z siebie. Mniej więcej rok po Kursie jestem w stanie stwierdzić czy w danym momencie mogę coś zrobić, ale po prostu mi się nie chce, czy nie mam zasobów i nie jestem w stanie wykonać jakiejś aktywności. Kiedyś taki dołek interpretowałam jako koniec mojego odchudzania. Tym razem było inaczej. 

M: Każdy po swojemu interpretuje, czym są zasoby. Często w tym kontekście pojawia się pytanie o różnicę pomiędzy lenistwem a brakiem zasobów. Świetnie to wyjaśniłaś, dodając, że po roku od KSO jesteś w stanie to rozpoznawać. Niektórym nauka rozumienia swoich potrzeb zajmuje więcej czasu. Mnie ułożenie mojej relacji ze słodyczami zajęło 5 lat. W XXI wieku jesteśmy przyzwyczajeni, że wszystko dostajemy od razu, szybko. A nauka umiejętności miękkich, rozpoznawanie swoich stanów wewnętrznych, to długi proces, który tak naprawdę trwa całe życie. To normalne, że czasem się pomylimy, popełnimy błąd i on nie przekreśla całej naszej drogi. 

K: Dokładnie, to jest to, co zrozumiałam dopiero z czasem: nasze potknięcia nie definiują naszej drogi. To, że w danym momencie nam się nie powiedzie, że jesteśmy w dołku - nie ważne, jak długo - nie oznacza, że tak będzie już zawsze. Możemy to zmienić, musimy tylko chcieć.

M: Pamiętam, że na ostatnim spotkaniu uczestników KSO na Zoomie, powiedziałaś, że właściwie nie planowałaś być obecna.

K: Tak, bo to był bardzo trudny okres w moim życiu. Zmarła bliska mi osoba, a w odstępie tygodnia mój tato trafił do szpitala i przez miesiąc walczył o życie. Nie miałam zasobów, żeby wstać z łóżka. Codziennie czynności wymagały ode mnie wielkiego wysiłku. Coś, co wydawało mi się normalne, jak umycie zębów, wstanie, zrobienie sobie śniadania, pójście do pracy, nagle było dla mnie, jak wejście na Mount Everest. W tamtym momencie wszystko wydawało mi się zbyt trudne. Nie miałam siły, żeby myśleć, a co dopiero trzymać dietę. Niestety poszłam wtedy tą bezwysiłkową drogą objadania się: na śniadanie, obiad, kolację, między posiłkami. Sięgałam po jedzenie, kiedy tylko mogłam, bo czułam, że to jedyna rzecz, która nie wymaga ode mnie myślenia. Trwało to ok. 1,5 miesiąca. Przez ten czas dieta kompletnie nie miała dla mnie znaczenia. Kiedy zbliżało się nasze spotkanie na Zoomie, to wstydziłam się pokazać ludziom na kamerce, bo wiedzieli, że wcześniej mi się udało, mówiłam, że zrozumiałam siebie i już się nie objadam, nawet mimo stresu - a tutaj nagle znowu kompulsywnie się objadam i nie mogę przestać. Długo zastanawiałam się, czy w ogóle brać udział w spotkaniu. W końcu postanowiłam jednak dołączyć i to była najlepsza decyzja dla mnie w tamtym momencie. Feedback, który dostałam podczas tego spotkania, był niesamowity. Na nowo poczułam, że mam w sobie siłę, że te 1,5 miesiąca, w trakcie których przytyłam 3 czy 4 kg, to nie jest koniec mojej drogi. To spotkanie było dla mnie przełomowe. Pamiętam, że zapytałam wtedy “jak sobie radzicie z obecną sytuacją, czy w jakiś sposób na was wpłynęła?”. Rozwinęła się wtedy bardzo konstruktywna dyskusja, w trakcie której zrozumiałam, że te 1,5 miesiąca są za mną. Zamknęłam drzwi objadaniu się, a otworzyłam drzwi, przez które wyszłam na te ścieżki wydeptywane od czasu Kursu. Duże wsparcie daje mi też nasza kursowa grupa na Facebooku. To jest taka fajna społeczność, w której się nie oceniamy, taki idealny świat, który tak naprawdę powinien istnieć. Bo to, że ja ważę tyle, a Ty tyle, Ty zjadłeś to, a ja tamto, nie ma znaczenia. Tak naprawdę liczy się, jakim człowiekiem jesteś. Żeby to zrozumieć trzeba jednak przejść długą drogę. 

jak opanować kompulsywne jedzenie

M: Obawiałaś się, że skoro wcześniej mówiłaś, że dobrze Ci idzie, to jak teraz podzielisz się trudnościami, to inni Cię ocenią i skrytykują? 

K: Tak, bałam się takich reakcji. Pokutuje w nas myślenie, że inni ludzie cieszą się, gdy coś nam nie wychodzi. A tymczasem raczej świętują z nami nasze sukcesy, a jak coś nam nie pójdzie, to starają się pomóc. W społeczności KSO nie ma osób, które szydzą czy oceniają. Wszyscy borykamy się z podobnymi trudnościami, ale każdy ma swoją historię i problem, z którym się mierzy. Po tamtej rozmowie na Zoomie zaczęłam małymi krokami wracać do siebie. To nie było tak, że następnego dnia wstałam i było super, jadłam jak chciałam i nie miałam żadnych problemów. Postanowiłam, że rano będę wstawać z łóżka, umyję się, umyję zęby i zrobię sobie śniadanie. I jeżeli do tego momentu będzie ok, a potem powinie mi się noga, to i tak jest lepiej niż jeszcze tydzień temu, kiedy wstanie z łóżka, to już był wyczyn. Potem powoli zmieniałam kolejne rzeczy: nie idę na łatwiznę i nie zamawiam od razu fastfooda. Oczywiście nie ma nic złego w jedzeniu na dowóz, ale niekoniecznie muszę te fastfoody zamawiać codziennie.  

M: Czyli wyznaczałaś małe cele, a potem gdy czułaś się silniejsza, to stawiałaś je wyżej i wyżej? 

K: Dokładnie. Bardzo ciężko jest wyjść z takiego dołka. Łatwiej powiedzieć: “nic mi nie dał ten kurs Magdy. Może na początku były jakieś efekty, ale potem mi się noga powinęła i wróciłam tam, gdzie byłam. I co teraz? Znowu jestem gruba, beznadziejna i nic mi w życiu nie wychodzi”. A tymczasem tak nie jest, mamy nad sobą dużą sprawczość. Możemy zrobić wszystko, jeżeli chcemy, jeżeli “niechcemiś” nie weźmie nad nami góry. To moje wychodzenie z dołka trwa do teraz. Czasem pojawia się myśl, że zjadłabym tę paczkę chipsów, ale zaraz potem słyszę samą siebie z tyłu głowy: “Kasia, nie rób tego. Potrafisz, dasz radę”. Tam już nie ma “muszę dać radę”, bo wiem, że ja mogę zjeść te chipsy, o ile to będzie moja świadoma decyzja, a nie pójście za chwilową zachcianką. To poczucie, że ja mogę, a nie muszę, to najcenniejsze, co wyciągnęłam z Twojego Kursu. 

M: Wiele kursantek mówi, że właśnie ta zmiana myślenia z “muszę” na “mogę”, że to mój wybór, wpływa diametralnie na ich sposób żywienia i samopoczucie. Bo czym innym jest zjedzenie chipsów, bo muszę, a czym innym, bo mogę i chcę. 

K: To jest ta świadomość, że mogę jeść to, na co mam ochotę, bez sięgania po przetworzone produkty automatycznie. Zdarzały się sytuacje, że zatrzymywałam się w sklepie, z paczką chipsów w ręku i pytałam siebie: “Kasia, czy ty chcesz zjeść te chipsy?”. Często odpowiadałam sobie, że nie i odkładałam je na półkę. To są właśnie takie małe sukcesy, które dzieją się dzięki tobie, że jesteśmy w stanie zatrzymać się i powiedzieć sobie “hej, wcale nie potrzebuję tego w tej chwili”. Tej potrzeby, którą mamy, nie zaspokoi jedzenie. Może potrzebujemy chwili zadbania o siebie, zmiany otoczenia, relaksu? Ostatnio zaczęłam wybierać dalsze sklepy, żeby dłużej pobyć z tą zachcianką. 

M: Super patent.

K: Tak, szczególnie, że od roku pracuję na home office, więc tego ruchu też jest mniej. Dzięki temu, że idę do dalszego sklepu, mam czas by zweryfikować moje zachcianki. Czasami w drodze do sklepu dochodzę do tego, że już nie chcę kupować tego, co chciałam zjeść, wychodząc z domu. Jeżeli jednak nadal mam ochotę, to wiem, że to moja świadoma decyzja. 

M: I to jest ok. Dobra relacja z jedzeniem, to też nie jest ciągłe odmawianie sobie wszystkiego. Wtedy warto zapytać siebie, kto decyduje? Jedzenie czy my?

K: Tak, ale nie muszę też wybierać największej paczki, mogę wziąć mniejszą, nie muszę iść od razu po całości. Sklepy zachęcają do tego, żeby kupować więcej, wielkie paczki, wielosztuki itd, co potęguje objadanie się. Wszystko rozbija się o tę świadomość. 

M: To jest właśnie ten balans między zrezygnowaniem ze wszystkiego, a pójściem po całości. Tutaj pomaga obieranie realistycznych celów dopasowanych do siebie. Mojej podopiecznej było trudno odmówić sobie kupna czegoś słodkiego. Powiedziałam jej, że celem nie jest odmówienie sobie takiego zakupu. Zaproponowałam jej taką taktykę, jak Twoja - aby wybierała sklepy znajdujące się daleko. Często zwiększenie dystansu od zachcianki do zakupu daje przestrzeń do przemyślenia, czy ten słodycz jest naprawdę potrzebny. Nawet jeśli się na niego zdecydowała, to i tak przy okazji zrobiła 3 razy więcej kroków, niż gdyby poszła do najbliższego sklepu. 

K: Mam wrażenie, że nasza głowa, w momencie gdy mamy problem z jedzeniem, ma jedną receptę na każdą bolączkę, czyli jedzenie. Nudzę się - jem, jest mi źle - jem, jestem zmęczona - jem, jestem szczęśliwa - jem. Emocjonalne jedzenie nie wiąże się tylko z trudnymi emocjami, ale też z radością, satysfakcją, dobrymi chwilami. Może nam się wydawać, że mamy na coś ochotę, a tak naprawdę nie chodzi o jedzenie, bo nawet jak zjemy, to czujemy, że czegoś wciąż nam brakuje. Może w tamtej chwili potrzebowaliśmy tak naprawdę spaceru, rozmowy z bliską osobą, poczytania książki, żeby odpocząć? 

M: Niestety nie uczy nas się, w jaki sposób zdrowo spełniać swoje potrzeby. Podobnie z dopasowywaniem procesu do siebie. I okazuje się, że nie tylko zachęca nas się do wybierania drogi na skróty, czyli wszystkich diet cud, ale ta droga w ogóle nie jest nasza, a przez to niemożliwe jest utrzymanie efektów. Jak Ty dopasowałaś proces powrotu do budowania nowych nawyków do siebie?

K:  Od czasu, gdy przytyłam minęły jakieś 3 miesiące. Do tej pory zgubiłam może 1 kg, co nie jest spektakularnym wynikiem. Wiem jednak, że dzięki temu, że jestem na zerze kalorycznym, nie szukam przekąsek i nie czuję się głodna. W momencie wychodzenia z dołka to najlepsze, co mogę dla siebie zrobić -  nie obarczyłam się dodatkowo myślą, że muszę schudnąć nie wiadomo ile i najlepiej w 3 tygodnie. Podeszłam do tego na luzie i to też dzięki temu, co nam pokazałaś na Kursie. Wiedziałam, że nie muszę od razu wrócić do wagi sprzed. Najważniejsze, że już nie będę się objadać. To jest super cel i duże osiągnięcie. Gdybym wychodząc z tego doła postawiła sobie cel 1700 kcal ani pół więcej, to nie dałabym rady. Po 3 dniach wróciłyby kompulsje. Dlatego stawiałam sobie małe cele. I mimo, że wskaźnik BMI mówi mi, że mogłabym ważyć mniej, dla mnie w tym momencie nie jest to aż takie istotne. Moja filozofię żywieniowa się zmieniła. Mogę podczas obiadu u mamy zjeść więcej bez wyrzutów sumienia, bo jedzenie jest pyszne i po prostu mam na nie ochotę. Patrzę na całokształt, a nie jeden posiłek. Polubiłam się z jedzeniem, a kiedyś miałam podejście, że “o Boże, jestem gruba przez chipsy”. 

M: Nie przez to, że ja jem za dużo chipsów, tylko przez chipsy?

K: Tak, dokładnie, nie przez to, że ja jem ich zbyt dużo, tylko dlatego, że one istnieją.

M: A to jest zasadnicza różnica.

K: Bardzo ciężko jest zaakceptować, że nasz aktualny stan wynika z naszego zachowania. W kontekście brania odpowiedzialności za siebie często pomijamy kwestię żywienia. Szukamy wymówek: zjadłam za dużo, bo mama mi tyle nałożyła, objadłam się, bo ktoś mnie wkurzył, miałam ciężki tydzień, to mi się należy. A to przecież nasza decyzja, że jemy. Chodzi o to, żeby się w tym wszystkim nie zapętlić, tylko z tym pogodzić. Żeby jedzenie nie było sensem naszego życia. Bo często, jak zaczynamy się odchudzać, to jedzenie stawiamy na pierwszym miejscu. Całe swoje życie skupiamy wokół kontrolowania tego, co jemy, liczenia porcji, co do grama, dążenia do jakiejś określonej wagi. A przecież nasze życie to o wiele więcej. Przytyłam 3 kg, ale przeżyję to, skoro wcześniej żyłam z 14 kg więcej. To nie jest koniec świata, że powinęła mi się noga i nie wszystko poszło tak, jak planowałam. Daję radę, żyję, więc wracam do budowania nowych nawyków. 

M: Jedzenie, to jeden z elementów naszego życia, ale nie jedyny czy najważniejszy. Warto sobie uświadomić, że kiedy jesteśmy w takim dołku, to wielkim osiągnięciem jest to, żeby w ogóle wrócić na tę nową, jeszcze nie wydeptaną ścieżkę. Przytycie 3 kg w 1,5 miesiąca nie przekreśla dotychczasowej drogi, ale nie determinuje też kolejnych 40 lat życia. Czy trudne było wzięcie odpowiedzialności za swoje żywienie?

K: Bardzo. Przyznanie się przed samą sobą, że to ja doprowadziłam się do takiego stanu jest bardzo trudne. Dużo łatwiej zrzucić winę na kogoś lub na coś. To dotyczy wszystkiego, nie tylko żywienia. Wzięcie odpowiedzialności za to, jak jem i gdzie jestem w swoim życiu, było na mojej drodze kluczowe. Dopiero, gdy to zrozumiałam, to doszło do mnie, że skoro ja spowodowałam to, jak wyglądam, to mogę też to zmienić. Nie od razu to do mnie dotarło. Przez dwa pierwsze moduły Kursu nadal źle jadłam. Dopiero po czasie Twoje słowa, prezentacje, posty wpłynęły na mnie. Musiałam to dobrze zrozumieć, przetrawić i wziąć odpowiedzialność, żeby zrozumieć, że mam wpływ na to, jak wyglądam. To się wydaje oczywiste, gdy mówię o tym teraz, ale przez długi czas takie dla mnie nie było. 

jak opanować kompulsywne jedzenie

M: Wiem, o czym mówisz. Każdy z nas wie, że trzeba jeść mniej fastfoodów, pić wodę zamiast słodkich napojów, jeść więcej warzyw niż słodyczy. Dopóki jednak to nie kliknie w głowie, dopóki nie znajdziemy sposobu na to, jak dopasować te zasady do naszego życia, to same informacje nic nie dają. 

K: Dokładnie. Gdybyśmy zrobili sondę uliczną, to każdy wie, jak się odżywiać, niezależnie od tego, jak wygląda. Brak wiedzy często nie stanowi problemu. Trudnością jest wprowadzenie tej wiedzy do swojego życia i kierowanie się nowymi zasadami. Jak pozwalać sobie na fastfooda czy słodki napój, ale nie codziennie, ale co drugi dzień? Jak być szczęśliwą i nie myśleć ciągle o jedzeniu? Ja bardzo lubię gotować, dużo myślę o jedzeniu, wymyślam przepisy. Te myśli o jedzeniu kiedyś definiowały cały mój dzień. A przecież nie o to chodzi w tym wszystkim. 

M: Równowaga jest kluczem. Widzę, że coraz więcej wprowadzasz jej w swoim życiu. Dużo w Tobie spokoju, świadomości, że zmiany, wychodzenie z dołka, to proces. Gdybyś mogła powiedzieć coś sobie z przeszłości, to co by to było? Co mogłoby Ci wtedy pomóc?

K: Powiedziałabym sobie, żebym sobie zaufała. Myślę, że nie brałam odpowiedzialności za swoje zachowanie, bo nie ufałam sobie w kwestiach jedzenia. Mimo, że miałam wiedzę, to nie wierzyłam, że idąc tą ścieżką dojdę do celu. Sądziłam, że małymi krokami nie da się tam dotrzeć. Pamiętam, że jak zaczynałyśmy Kurs, to wyzwaniem było dla mnie wpisać w swój plan dietetyczny frytki z piekarnika, pizzę na spodzie z tortilli czy parówki na śniadanie, mimo że wiedziałam, że jeżeli pozwolę sobie na takie rzeczy świadomie, to nie będę sięgać po nie nieświadomie. Teraz jest dla mnie logiczne, że mogę z umiarem jeść wszystko, co chcę i nie przybierać na wadze. 

M: Czyli zaufaj sobie i zaufaj procesowi, że te małe zmiany mają sens.

K: Zaufanie do samej siebie jest kluczowe. Naprawdę da się wprowadzić zmiany. Każdy chciałby schudnąć szybko i na stałe, ale niestety te rzeczy się nie łączą. Jeżeli schudniemy szybko, to kilogramy wrócą. Ale robiąc to powoli, stopniowo, z zaufaniem do siebie, jesteśmy w stanie osiągnąć upragnione rezultaty. Moja historia pokazuje, że po “żyła długo i szczęśliwie”, mogą spotkać nas przeciwności losu, ale dzięki umiejętnościom, które nabyłam w czasie KSO, jestem w stanie je przezwyciężyć.

M: Dziękuję za rozmowę. 

Całej rozmowy z Kasią posłuchasz poniżej:

Wyszła z błędnego koła diet i zaakceptowała siebie - historia Kasi przed i po Kursie Skutecznego Odchudzania

Niskokaloryczna, nieracjonalna dieta, spadek wagi o 20 kg, po kilku miesiącach wzrost o 25 kg, przejście na restrykcyjną dietę, zrzucenie 25 kg, za kilka miesięcy powrót 30 kg - i tak bez końca. Błędne koło diet, to okropnie trudny stan - emocjonalnie i fizycznie - z którym boryka się wiele osób chcących schudnąć. Kasia, uczestniczka Kursu Skutecznego Odchudzania, także tkwiła w takim błędnym kole. Jak się z niego wyrwała?

Gdybym była chudsza, byłabym fajną dziewczyną

Kasia nie pamięta takiego czasu w swoim życiu, w którym nie była na diecie. Do dzisiaj wraca do niej wspomnienie z podstawówki: 

-Podobał mi się chłopak i bardzo chciałam zwrócić na siebie jego uwagę. Powiedział mi, że gdybym była chudsza, to byłabym fajną dziewczyną. Wtedy moglibyśmy się spotykać.

Schudła wtedy ponad 30 kg, by w kilka lat wrócić do początkowej wagi. Ten schemat będzie powielał się w jej życiu nieustannie - schudnie 20 kg, by przytyć 30 kg, na diecie 1000 kcal zrzuci 30 kg w 3 miesiące, by szybko przybrać je z powrotem. 

-Nie rozumiałam, dlaczego tak się dzieje. Wydawało mi się, że robiąc wszystko na 100% uda mi się osiągnąć upragnione rezultaty - mówi.

Dlatego, kiedy była na diecie, to kurczowo trzymała się rozpiski, jak trenowała, to zawsze 6 razy w tygodniu. Aż działo się coś trudnego, pojawiały obowiązki i mniej czasu.

100% albo nic

-Wydawało mi się, że działanie na 60% moich możliwości jest bez sensu. Trenowanie 15 minut? Po co w ogóle zaczynać. Epizod objadania się podczas diety? Wszystko stracone, można zjeść jeszcze tę czekoladę schowaną na “czarną godzinę”. W utrzymaniu wagi trochę pomagały mi papierosy, ale kiedy rzuciłam, to zaczęłam podjadać słodycze - wspomina.

Kasia nie widziała drogi wyjścia z błędnego koła diet, w którym tkwiła. Była przekonana, że tak po prostu musi być, że taki jej urok i nigdy nie będzie szczupła. Może Instagramerki mogą być fit, ale ona nie. To siostra dała jej link do mojego profilu na Facebooku.

-Treści Magdy na początku były dla mnie szokujące. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się, dlaczego zawsze wracam do wagi sprzed odchudzania. Zrozumiałam, że faktycznie nigdy nie pokazuje się, co się stało 5 lat po wielkiej metamorfozie na Instagramie. Ciekawe dlaczego.

Dla siebie, a nie przeciwko sobie

Kasia zdecydowała się dołączyć do 1. edycji Kursu Skutecznego Odchudzania i zawalczyć o siebie. Chociaż w tamtym okresie rozważnie planowała wydatki, postanowiła zainwestować w siebie. 

-I nie żałuję. To były jedne z najlepiej wydanych pieniędzy w życiu - dodaje. 

Dzięki pracy z Kursem dostrzega, że tkwi w błędnym kole diet. Widzi, że objada się emocjonalnie, sięga po jedzenie ze zmęczenia i w stresie. Przygląda się swoim nawykom i zaczyna budowanie nowych. Po raz pierwszy postanawia działać dla siebie, a nie przeciwko sobie.

-Wewnętrzny krytyk nadal mi powtarzał, że robię za mało i beznadziejnie wyglądam. Gdy tylko słyszałam w głowie “musisz to czy tamto”, to myślałam sobie “nie ma żadnego muszę. Jest tylko mogę”. Czasami bardzo mocno kłóciłam się z tym krytycznym głosem.

Stara i nowa Ja

Treści podejmowane w Kursie padają na podatny grunt, w Kasi kiełkuje nowe podejście do diety i ćwiczeń. Zmienia się jej myślenie, a za tym idą kolejne zmiany. Największa z nich - Kasia zachodzi w ciążę. Odpuszcza dietę, skupia się na dbaniu o siebie. Z pierwszej ciąży zostaje z nią 8 dodatkowych kilogramów, ale zanim zdąży pomyśleć o kolejnej diecie, to zachodzi w drugą ciążę. 2 edycja Kursu Skutecznego Odchudzania zbiega się w czasie z karmieniem piersią córeczki.

-Pomyślałam wtedy, że może warto po raz drugi dołączyć do kursu i spróbować schudnąć. Stara Ja wierzyła, że bez szczupłego ciała nie będę szczęśliwa. Nowa Ja już wie, ile zasobów wymaga odchudzanie. Dlatego postanowiłam przestać wreszcie robić sobie pod górę i na razie odpuścić odchudzanie - mówi Kasia.

Skupia swoją energię na rodzinie. Kiedy kończy karmienie piersią, chudnie 10 kg, bez żadnych diet i restrykcji. 

-Myślę, że stało się tak dlatego, bo wreszcie zaczęłam słuchać własnego ciała i przestałam się katować myśleniem 100% albo nic. Zaczęłam odpoczywać, kiedy tego potrzebuję. Wtedy nie spodziewałam się jednak tego, co dopiero miało nastąpić. 

Plus 4, a nie 30

Z powodu pandemii mąż Kasi traci pracę. Początkowo nie ma szans na zasiłek, a ona martwi się, co da dzieciom do jedzenia. Z dnia na dzień traci całą energię, nie ma siły podnieść się z łóżka. Mieszka w Niemczech i biegle mówi w tym języku.

-To był taki czas, że nie mogłam się z nikim porozumieć. Ludzie wokół mnie mówili po niemiecku, a ja ich nie rozumiałam. Jak czytałam książkę po polsku, to kilka razy czytałam jedną kartkę i nic. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. 

Przed Kursem Skutecznego Odchudzania szukałaby ukojenia w jedzeniu. Tym razem było inaczej, nie przytyła 30 kg, jak działo się kiedyś. Postanowiła poprosić o pomoc, poszła do terapeuty.

-Okazało się, że mam depresję. Chodzę na terapię i po kilku miesiącach czuję się mocniejsza. Raz z ciekawości stanęłam na wadze i zobaczyłam plus 4 kg. Pomyślałam sobie, że kiedyś by było plus 30. 

Kasia wie, że wyrwała się z błędnego koła odchudzania. Starej Kasi, szukającej pocieszenia i energii w objadaniu się już nie ma. Teraz to Nowa Kasia decyduje o swoim życiu, o tym, jak mówi do samej siebie, jak myśli o swoim ciele. Stworzyła w swoim życiu przestrzeń na dbanie o siebie i swoje potrzeby. 

Zmiana myślenia

-Powoli wracam do nawyków z Kursu. Wierzę, że te wszystkie rzeczy były po coś. Nie chcę żeby moje dzieci skupiały się tylko na swoim wyglądzie. Żeby moja córka myślała, że musi być szczupła, piękna i idealna, bo jak nie, to będzie bezwartościowa.

Czasami nadal słyszy w głowie ten głos, który szepcze jej, że musi być szczupła i to najlepiej od razu, jutro. Teraz jednak rozsądek i wiedza są głośniejsze. Kasia wie, że zjedzenie kolejnej czekolady, a potem przejście za karę na restrykcyjną dietę jej nie pomogą. Zamiast tego akceptuje siebie, wyciąga wnioski i idzie dalej.

Jak wyrwać się z błędnego koła diet?

W utrzymaniu wagi pomagają Kasi nowe nawyki, samoświadomość i bycie wsparciem dla samej siebie. Małymi krokami zmierza do swojego celu, bo teraz już wie, jak tam dotrzeć.

-Już rozumiem, dlaczego w moim życiu pojawiło się błędne koło diet. Umiem inaczej reagować, gdy pojawiają się trudności. Odpuściłam myślenie 100% albo nic. Trenowanie przez 15 minut? Jeśli tego dnia mam mniej energii, to nawet 10 minut jest ok. Objadanie się podczas diety? Już mi się nie zdarza.

Bezpłatny webinar: Skąd wziąć silną wolę, żeby schudnąć?

Skąd wziąć silną wolę, żeby schudnąć? Jaka jest rola motywacji, samozaparcia i silnej woli w zrzucaniu zbędnych kilogramów? Skąd wziąć zasoby niezbędne do odchudzania? Na te i wiele innych pytań odpowiem podczas bezpłatnego webinaru. Pokażę Ci, jak wzmocnić swoją silną wolę oraz przedstawię skuteczne metody, które możesz wdrożyć od razu.

skąd wziąć silną wolę, żeby schudnąć

Jeśli zdarza Ci się myśleć:

To mam dla Ciebie świetną wiadomość. Nie ma czegoś takiego, jak silna wola i słaba wola. Jest tylko dobrze i źle wytrenowana wola! A to oznacza, że możesz nad nią pracować.

 

W trakcie webinaru "Skąd wziąć silną wolę, żeby schudnąć" dowiesz się:

Szczegóły techniczne

Spotykamy się już 27 lutego o godzinie 20:00. Webinar potrwa ok. 60 minut. Po spotkaniu dostępna będzie powtórka, którą możesz obejrzeć aż do 7 marca. Polecam Ci jednak być na żywo, ponieważ organizuję konkurs, w ramach którego możesz wygrać darmowy dostęp do wersji PREMIUM Kursu Skutecznego Odchudzania o wartości 549 zł.

 

Jak skutecznie schudnąć? Historia Darii, uczestniczki KSO

Jak skutecznie schudnąć? Czy droga do wymarzonej sylwetki wiedzie przez zakazy, nakazy i restrykcje, a może działanie w zgodzie ze sobą? Wciąż pokutuje w nas myślenie, że dieta trwa “od-do” i dopiero męka przyniesie rezultaty. Moje podopieczne pokazują, że jest wręcz odwrotnie: dieta, to sposób żywienia, który można wkomponować w swoje życie, aby czuć się lepiej. Utrata kilogramów staje się wtedy efektem ubocznym zmian w życiu. Zobacz, jak Daria, dzięki udziałowi w Kursie Skutecznego Odchudzania, nie tylko zrzuciła zbędne kilogramy, ale odnalazła wolność i szczęście.

Magda: Cześć Daria. Skąd w ogóle temat diet i odchudzania wziął się w Twoim życiu? 

Daria: Cześć Magda. Już jako dziecko słyszałam, że jem za dużo i jestem zbyt okrągła. W którymś momencie to już nie była nadwaga, a otyłość. Mieszkała z nami babcia, mama mojej mamy, rocznik 28. Była wspaniałą i cudowną kobietą, ale przeżyła wojnę, głód i próbowała dawać nam, czyli swoim wnukom to, co jest jej zdaniem najcenniejsze - jedzenie. Pamiętam, jak wracałam z podstawówki i siadałam przy biurku do lekcji. W szafce z lewej strony zawsze były drożdżówki, pączki, ptysie i inne słodycze. Z prawej - słodkie napoje, a w szufladzie batoniki. W domu panowała zasada, że nie można zostawić jedzenia na talerzu, a jak prosiło się o mało, to babcia i tak dokładała, bo to przecież z miłości. Do szkoły też dostawałam dużo jedzenia. Z drugiej strony, jak rodzice chcieli pomóc mi schudnąć, ale nie do końca wiedzieli, jak to zrobić. Kończyło się banem na słodycze, a owoce mogłam jeść bez ograniczeń. Zdarzało się, że jadłam na raz kilogram jabłek, bo przecież “od owoców się nie tyje”. Złych nawyków żywieniowych było niestety w moim domu pełno. Z wagą zmagałam się odkąd pamiętam, a mam 34,5 lat. Od Kursu Skutecznego Odchudzania, który rozpoczął się w marcu zeszłego roku, dużo się w mojej głowie zmieniło i jestem teraz w innym miejscu.

M: Mamy w sobie wiele błędnych przekonań na temat diet. Często spotykam się z tym, o czym mówisz: dzieleniu jedzenia na dobre i złe, myśleniu, że im mniej kalorii, tym lepiej.

D: Tak, że nie wolno jeść słodyczy, nie wolno jeść pizzy, nie wolno jeść makaronu, że to jest złe jedzenie, że ono tuczy. Że tylko sałata i inne warzywa, ewentualnie trochę białka, ale nie za dużo. Całe życie wierzyłam w takie zasady. Dzięki Kursowi Skutecznego Odchudzania przez pół roku zrzuciłam 10-12 kg, w zależności od dnia cyklu itd. Jak zaczął się Kurs i Ty powiedziałaś, że utrata kg, to będzie skutek uboczny, to ja po prostu to zbrechtałam. Nie mogłam w to uwierzyć, bo przecież to o to chodzi, żeby te kg się gubiły. A faktycznie działo się to przy okazji i to było dla mnie niesamowite doświadczenie.

jak skutecznie schudnąć

M: Jak to się stało, że nadal oglądałaś ten Kurs mimo takiego “zbrechtania” na samym początku? 

D: Prawda jest taka, że traktowałam go jak ostatnią deskę ratunku. W 2018 roku byłam w drugiej ciąży. Osiągnęłam wtedy wagę 110, 115 kg. Pod koniec, żeby się nie załamać, oszukiwałam, wchodząc na wagę. To nie był pierwszy raz w moim życiu, kiedy moja waga była 3 cyfrowa. Jako nastolatka też miałam taki moment. Czułam się wtedy, jakbym sięgnęła dna, jakbym waliła w mur, bo w teorii wiedziałam, co robić, a jednak tego nie robiłam. Stosowałam diety, byłam u dietetyczki, która z czasem stała się zresztą moją przyjaciółką. Nadal to było jednak tak, że opowiadałam koleżankom, jak schudnąć, a sama ciągle miałam efekt jojo - 90 kg, potem 80 kg, potem znowu 90 i 80. Wtedy postanowiłam pójść na psychoterapię i to było niesamowite. Przepracowałam sporo przekonań, które sprawiały, że nie mogłam dokonać zmiany. Myślałam wtedy, że już będzie super.

M: To co się wydarzyło?

D: Wykryto u mnie raka tarczycy. Przeszłam operację jej usunięcia. Później zewsząd słyszałam, że już zawsze będę gruba bo bez tarczycy nie mam szans schudnąć, że została mi już tylko otyłość i muszę się z tym pogodzić. Mam 34,5 lat, jestem mężatką 5,5 roku i było mi smutno, że nie czuję się pewnie, dobrze ze sobą. Chciałam dać moim dzieciom dobre podwaliny pod ich system żywieniowy. Po operacji miałam trudny czas, dobieranie hormonów to nie jest łatwa sprawa. Przeszłam przez miesiące wahań nastrojów i wagi. Pod koniec 2019 byłam w dołku. Koleżanka, która sama  długo zmagała się z kilogramami zaczęła Ciebie cytować u siebie na Facebooku. Trochę tego poczytałam i tak sobie pomyślałam “niby wszystko fajnie, ale młoda, chuda, zgrabna i gówniara, więc co może wiedzieć o życiu, zmaganiach, które mają starsi ludzie”. Na początku trochę Cię przekreśliłam, ale im więcej czytałam Twoich treści, dochodziłam do wniosku, że wiesz, co mówisz. Zobaczyłam reklamy KSO i rozmawiałam z mężem o tym, że ten kurs, to moja ostatnia deska ratunku. Mam to szczęście, że powiedział wtedy “nie możesz mówić, że to ostatnia szansa, trzeba próbować aż się uda”. I zapisałam się na Twój kurs, chociaż był to dla nas wtedy wysiłek finansowy.

M: Wiem, że trudno jest zaufać procesowi i temu, że słuchanie swojego ciała zadziała. Nigdy nie miałam nadwagi, nie byłam otyła. Dlatego nie śmiałabym powiedzieć komuś, że znam idealne rozwiązanie wszystkich jego problemów - natomiast w dowodach empirycznych widzę, że to, co wspólnie tworzymy podczas KSO działa. Zdaje sobie sprawę, że zupełnie inaczej brzmią jednak moje słowa, niż słowa osób, które przez ten proces przeszły i zupełnie zmieniły swoje życie. Jedna z kursantek, Ania, powiedziała kiedyś, że ona była święcie przekonana, że nie schudła w życiu dlatego, że za mało się biczowała i próbowała się biczować jeszcze bardziej, bo widocznie była dla siebie zbyt pobłażliwa. Bardzo wiele osób tak myśli. Dopiero, kiedy przestaniemy się karać i dokręcać śrubę, mogą zajść zmiany. Kiedy u Ciebie nastąpiło takie przesunięcie w myśleniu, że skupiłaś się na procesie, a nie efekcie?

D: Wiesz, czasami wydaje mi się, że to była magia, chociaż w magię nie wierzę! Przez pierwsze dwa spotkania w ramach Kursu słuchałam, co mówisz, kiwałam głową, ale nie robiłam żadnych ćwiczeń, bo nie wierzyłam, że rozpisanie czegoś na kartce w czymkolwiek mi pomoże. Powoli jednak te nagrania zaczęły zmieniać to, jak myślę. Odzyskanie poczucia sprawczości było przełomowe. Jestem silną kobietą, daję sobie radę, jak trzeba to zakasam rękawy i robię, co trzeba. Jestem odważna, nie boję się wyzwań. Uważam się za osobę o silnym charakterze, dlatego tym bardziej trudne było dla mnie to, że nie miałam sprawczości nad moim odżywianiem. Długo to racjonalizowałam: że to przez mieszkanie z rodzicami, ich złe nawyki. Wyprowadziłam się, ale moje nawyki nadal były złe. Wychodziłam do sklepu po chleb, a wracałam z siatką słodyczy. Zjadałam to na raz i ryczałam, jaka jestem głupia, beznadziejna i nigdy mi się nie uda. Miałam obsesję jedzeniową, która wkroczyła do mojego domu. Mąż nie mógł kupować sobie słodyczy, bo jak zauważyłam je kątem oka, to nie mogłam się powstrzymać. On zjadał kawałeczek, a ja resztę i to po kryjomu. Uzmysłowiłam sobie, że sprawczość jest tym, czego mi brakuje. 

jak skutecznie schudnąć

M: I co było potem?

D: Zaczęłam od pytań, które zadajesz w kursie: jakie emocje towarzyszą jedzeniu? Dlaczego jem? Tutaj pomogło mi też zaplecze z psychoterapii. Zaczęłam zauważ schematy, które mną rządzą, obecność wielu mechanizmów uzmysłowił mi też Kurs. Kiedyś jak zjadłam kostkę czekolady, będąc na diecie, to unieważniałam wszystko, co było wcześniej - uznawałam, że wszystko zaprzepaszczone i mogę zjeść czekoladę, burgera i wypić colę. Teraz jest zupełnie inaczej. Potrafię kupić sobie coś słodkiego, gdy mam to ochotę i zjeść to spokojnie. Kiedyś jadłam słodycze w drodze do domu lub po kryjomu w samochodzie. Początki Kursu obnażyły wiele moich wewnętrznych zmagań To było bardzo uwalniające, że ja nie jestem chora psychicznie, tylko cała masa ludzi tak ma. Grupa na Fb przy KSO była dla mnie olbrzymim wsparciem. 

M: Wsparcie społeczne jest niesamowitym zasobem, a wiele osób nie ma go w swoim najbliższym otoczeniu. Na grupie często pojawiają się posty, że ktoś potrzebuje się wyżalić i to jest uwalniające, móc uzyskać wsparcie w takiej sytuacji. Ja sama bardzo cenię tę grupę i to, że mogę dzięki niej lepiej poznać Kursantów. Jestem strasznie dumna ze zmian, jakie wprowadzacie w swoim życiu i z tego, że mogłam być częścią Waszej drogi do szczęśliwszego i spokojniejszego życia. 

D: Dla mnie jesteś osobą, którą będę pamiętać nawet za 50 lat. Zmieniasz narrację, że dieta to 1200 kcal, 800 kcal i treningi 1,5 godziny dziennie. Słyszałam w swoim życiu komentarze: “no, ale jaki Ty masz problem? Po prostu jedz mniej”. To tak, jak powiedzieć alkoholikowi: “pij mniej”. Problemy z jedzeniem towarzyszą nam na każdym kroku, to jest bardzo trudne. Kurs pokazał mi, że nie ma “złego” jedzenia. Skoro można jeść wszystko i chudnąć, to pomyślałam, że może też spróbuję? Zainstalowałam aplikację do liczenia kalorii, obliczyłam swoje minimalne zapotrzebowanie, poniżej którego nie mogę zjeść i byłam w szoku, jak ono jest wysoko. Postanowiłam przestać walczyć ze sobą. Jeśli przed miesiączką mam ochotę na coś słodkiego, to mogę to zjeść, tylko chodzi o to, żeby nie zjeść całej reklamówki słodyczy. Po raz pierwszy jedzenie przestało mnie wołać. Mam ochotę, to po prostu je biorę, kosztuję, ale nie mam takiego poczucia, że muszę szybko zjeść, bo ludzie na mnie patrzą. Nie czuję wstydu, gdy po nie sięgam, mimo że mam nadwagę, a inni ludzie widzą, że to jem i pewnie myślą, że jestem słaba. To nie moja sprawa, co myślą sobie inni ludzie. Przestałam karać swoje ciało, bo jest grube, głupie i nie potrafi schudnąć. Ta zmiana zaszła trochę sama, przy okazji. 

jak skutecznie schudnąć

M: Zakazy powodują, że jeszcze bardziej się objadamy. Paradoksalnie pozwolenie sobie jest kluczem do sukcesu. Możesz pójść do sklepu i kupić sobie coś słodkiego, jeśli chcesz. Opowiadam na Kursie o syndromie młodego kierowcy. Jak zrobisz prawo jazdy, to chcesz wszystkich wszędzie wozić. I podobnie ze słodyczami - na początku, jak dasz sobie zgodę na ich jedzenie, to może się ich pojawić więcej, ale w końcu Ci się znudzą, tak jak odwożenie wszystkich jakiś czas po zrobieniu prawka. Jeżeli słuchasz swojego ciała, to potrafisz poznać, kiedy następuje ten moment, że już właściwie nie masz ochoty na słodycze.

D: To jest znowu kwestia sprawczości. Bardzo mi doskwierało, że mój mąż po południu, gdy dzieci mają drzemkę, je ciastka albo lody, a ja nie mogę. Pojawiała się frustracja i myśl, że to walę i jem tyle, co on. Potem miałam wyrzuty sumienia i nie jadłam obiadu i kolacji. Dopiero na kursie zrozumiałam, że nawet, jak już się popełni tę gafę żywieniową i zje się czegoś za dużo, to potem po prostu trzeba jeść normalnie i się nie biczować. Diety zawsze były dla mnie trudne, bo lubię jeść. Pamiętam, jak na Dukanie najgorszy był dzień, kiedy nie można jeść  warzyw, a ja miałam taką straszną ochotę je zjeść, bo naprawdę je lubię. Ciągle towarzyszyła mi myśl, że wszystkiego muszę sobie odmawiać, żeby schudnąć. KSO pomogło mi zrozumieć, że odmawianie sobie, to w ogóle nie jest dobra droga. Zrzucanie zbędnych kilogramów, to nie jest walka ze sobą, tylko o siebie -  o swoje lepsze samopoczucie, o więcej siły, o to, żeby siebie lubić, akceptować. Wydawało mi się, że mam te rzeczy przepracowane, bo kiedy tyłam, to mówiłam sobie: “Daria, jesteś spoko babka, tylko jesteś gruba”. Nie widziałam, że to jest wciąż zwalczanie siebie. Jak zaczęłam nad tym pracować, to mogłam pozwalać sobie na więcej, słuchać swojego ciała i akceptować własne potrzeby. Teraz, kiedy następuje moment w moim życiu, w którym nie mam przestrzeni i zasobów na liczenie kalorii, to ja nie tyję, nie wpadam w efekt jojo. To nie zdarzyło się jeszcze nigdy w moim życiu. KSO, to nie jest kurs odchudzania, tylko zmiany myślenia. 

M: Śmieję się, że ten kurs powinien się nazywać Psychodietetyczny Kurs Skutecznego Odchudzania i nawet tak zaczęłam o nim mówić. To w głowie muszą zajść zmiany, aby możliwe było schudnięcie i  utrzymanie efektów. Tak, jak mówisz, ten kurs, to nie jest dieta na “czas idealny”, kiedy masz przestrzeń na gotowanie 5 posiłków i treningi. On wyposaża w takie umiejętności, które pozwolą Ci nie przytyć, gdy masz masę obowiązków, dzieci i stres. 

D: Dokładnie, ten stres jest tutaj kluczowy z mojego punktu widzenia. Drastyczne obcięcie kalorii to wprowadzenie komórek, naszego ciała w dodatkowe napięcie. U mnie w domu było bardzo nerwowo o poranku, dzieci do przedszkola, żłobka, mąż do pracy, ja do pracy, a jeszcze przez operację dopiero 30 min po tabletkach mogę coś zjeść. Kiedyś wierzyłam w to, że jedynym dobrym sposobem żywienia jest 5 posiłków dziennie i śniadanie pół godz. po przebudzeniu, bo inaczej koniec. To też dokładało do porannej nerwówki. Kiedy uwolniłam się od przekonania, że muszę zjeść to śniadanie, bo inaczej cały dzień dietetycznie zawalę, to się okazało, że mogę zjeść śniadanie, jak już wszyscy wyjdą z domu i nic się nie stanie. Mogę zjeść na kolację coś z owocami, to żaden problem. Cała masa reklam “nie wolno Ci” i czerwone iksy: węglowodanów, owoców, warzyw, pizzy, tego, tamtego, musisz jeść to i wtedy Ci się uda, to wszystko kłamstwa. A ja nie muszę w nie wierzyć. 

M: We mnie się gotuje, gdy widzę takie listy produktów zakazanych. Świetnie słyszeć tę pewność w Twoim głowie. Widać, jak wielką mentalną pracę wykonałaś. 

D: To był długi proces, bo kiedyś myślałam, że nie ma dla mnie ratunku, a tymczasem ten ratunek jest w nas. Zacznijmy siebie słuchać, bo większość problemów z nadwagą, to są problemy ze sobą. Jesteśmy z czymś niepogodzeni, coś jest nie załatwione, nie dbamy o siebie. Kiedyś uważałam, że sen w ciągu dnia, to wstyd i hańba, lenistwo. Jak byłam z dziećmi na macierzyńskim i one szły spać, to nieważne, że miałam podkrążone oczy i byłam zmęczona, nie szłam spać. Bo było sprzątanie, samorozwój, nauka angielskiego. Teraz widzę to błędne koło - mogłam wtedy wyluzować, zadbać o siebie. Mogłam pozwolić sobie na odpoczynek, na to, żeby nie ćwiczyć, jeśli nie mam zasobów. To jest tak niesamowita wolność i zmiana myślenia, że nie uwierzyłabym, słuchając siebie dwa lata temu, że to jest możliwe bez bólu, bez biczowania się, bez restrykcji, bez tej “ciężkiej pracy, bez której nic nie można osiągnąć”. To naprawdę można robić w zgodzie ze sobą i bez wyrzeczeń. Zrobienie przerwy w tym procesie zmiany też niczego nie przekreśla. Sprawia tylko, że możemy zebrać siły do dalszej pracy. 

M: Są takie momenty w naszym życiu, że te zasoby są tak rozlokowane, że gdybyśmy nie wykonali pewnej mentalnej pracy, to nasz organizm by wszedł w automatyzmy. Dla nas w takim momencie i tak wysiłkiem jest utrzymanie masy ciała i nie trzeba się za to biczować, tylko docenić. Bo to jest wysiłek i duża samoświadomość, by umieć powiedzieć sobie “ok, teraz nie mam przestrzeni na odchudzanie, ale nie oznacza to, że wrócę do tego, co było przed, tylko wprowadzę plan minimum”. Zadbam o siebie.

D: Tu chodzi o słuchanie siebie, docenianie swoich sukcesów i starań. Nie pamiętam, kto to powiedział, ale mocno utkwiło mi w głowie zdanie, że “czas i tak minie”. Jeżeli nic dzisiaj nie zrobię, bo uważam, że nie dam rady osiagnąć 100% założonego celu, to za pół roku mogę być w tym samym miejscu. Ale jak zacznę włączać te małe rzeczy i będę ich pilnować, to upływający czas zadziała na moją korzyść. Kiedyś miałam w głowie wymarzoną wagę 68 kg. W trakcie tego procesu ona straciła znaczenie, to są tylko cyfry. Jestem wierząca i nawet moje życie wewnętrzne, duchowe zmieniło się od tego, co wydarzyło się w mojej głowie, bo czuję się wolna. Dałam sobie zgodę na błędy, próby, nie bycie doskonałą. To, że zdarzy mi się wtopa, nie znaczy, że jestem beznadziejna. Mogę dać sobie kolejną szansę. Po różnych dietach i zdobywaniu wiedzy w zakresie żywienia wciąż brakowało mi takiego “przekliknięcia” w mózgu. Właśnie to dał mi ten kurs. I tu nie chodzi o to, że ja go reklamuję, bo mnie o to prosiłaś, tylko ten kurs naprawdę zmienił moje życie. Pokazał mi, że można działać metodą małych kroków, nie trzeba od razu uprawiać intensywnie sportu, jeść idealnie zbilansowanych posiłków itd. Najpierw dałam sobie przestrzeń, żeby ogarnąć temat słodyczy, potem ruchu, następnie spróbowałam wsłuchać się w siebie i siebie polubić, nawet z tymi boczkami i tłuszczykiem. To jest dla mnie niesamowite, że to takie proste. 

M: Lubię używać takiej metafory, że nasze życie jest jak zegarek, w którym zdzierają się zębatki. Przez to gorzej chodzi, a KSO na nowo ten mechanizm nakręca. To jest niesamowite, że mamy dwa lata od pierwszej edycji i teraz się dzieje magia. Ale nie magia w stylu diet cud i metamorfoz po 5 tygodniach, tylko rozmawiam z Uczestniczkami kursu po kilku, kilkunastu miesiącach i Wy opowiadacie mi o niesamowitych zmianach w Waszych życiach. KSO jest często pierwszym krokiem na ścieżce samorozwoju. Takim momentem przełomowym, w którym Uczestnicy uświadamiają sobie, że ten proces się nie kończy. To nie jest dieta “od do”, tylko stopniowe wprowadzanie zmian i uczenie się siebie, aby dopasowany do nas styl żywienia i dieta stały się elementami naszego życia. 

D: Pokutują w nas te nieprawdziwe przekonania. Że jak nie dasz rady być na diecie 1200 kcal albo ćwiczyć 7 razy w tygodniu, to jesteś cieniasem i się nie starasz. 

M: Albo nie jedz słodyczy przez 30 dni, a jak zjesz po 10 dniach, to jesteś słaba. 

D: Z drugiej strony potrafimy też świetnie siebie oszukiwać. Bo czym innym jest cheat day na diecie? Potrafiłam w trakcie takiego dnia zjeść tyle, że przez kolejne 2 tygodnie mogłabym nic nie jeść. Kogo oszukiwałam? Tylko siebie. A tymczasem clue jest bycie szczerym wobec siebie. Im więcej tkwisz w tym kole “cudownego” odchudzania, w którym chudniesz i tyjesz, tym potem jest trudniej. Organizm pewne rzeczy zapamiętuje i potem się wzbrania przed spalaniem tkanki tłuszczowej, bo się boi, że za chwilę tych kalorii będzie jeszcze mniej. Dlatego obliczyłam sobie, ile kalorii muszę jeść, by schudnąć i byłam w szoku, gdy pokazało mi na początku 1850. Nie wierzyłam, że to możliwe, ale naprawdę widziałam, że jem i chudnę. W ogóle nie było tej wściekłości, którą zawsze czułam na diecie. Do dzisiaj niektórzy bliscy mówią mi “jeszcze nie przytyłaś”, bo mają przekonanie, że skuteczne odchudzanie nie może być zbyt łatwe i przebiegać bez całej tej frustracji. 

jak skutecznie schudnąć

M: Jest dokładnie tak, jak mówisz. Mózg przyzwyczaja się do różnych restrykcyjnych diet. Badania naukowe potwierdzają, że im więcej nieudanych diet za Tobą, tym trudniej się z tego wyrwać. Im szybciej taką spiralę odchudzania przerwiesz, tym lepiej. Problem tkwi jednak w tym, że w trakcie mojej praktyki zawodowej jeszcze nigdy nie spotkałam się z kimś, kto chcąc schudnąć od razu udaje się do dietetyka czy na kurs. Zwykle najpierw wjeżdżają diety cud, restrykcje, nieracjonalne żywienie. I nic dziwnego, skoro zewsząd zalewają nas takie treści. Marzy mi się, że kiedyś będzie inaczej, bo to będzie znaczyło, że termin “odchudzanie” zmienił swoje znaczenie w świadomości zbiorowej. 

D: To wszystko kwestia pewnej narracji. Dietetyk to jest osoba, który naprawdę może odmienić ludzkie życie. Ale też nie ma się co oszukiwać - żyjemy w świecie, w którym w każdym zawodzie są ludzie dobrzy i oddani temu, co robią oraz tacy, którym zależy na szybkim zysku. Diety cud i kuracje odchudzające, to szybki zarobek. Z drugiej strony widzę, że w sieci coraz więcej jest przekazów, że nie trzeba się szarpać. Jest inna, spokojniejsza droga. To, że masz większy rozmiar, nie znaczy, że jesteś gorsza czy mniej wartościowa. Po prostu masz jakieś zmagania przed sobą, ale jesteś w stanie krok po kroku przez to przejść. 

M: Dużo jest jeszcze do zmiany w świadomości społecznej, bo niestety żyjemy w kulturze diet. Ale głęboko wierzę, że te zmiany zaczynają się od jednostek. Od dziewczyn takich, jak Ty Daria, jak Iza, Ania, Agata i wiele innych Uczestniczek i Uczestników KSO czy innych kursów i szukających wsparcia specjalistów. Wy podjęliście pracę nad sobą, wypracowaliście realną zmianę w swoim życiu i zrobiliście to w zgodzie ze sobą, a nie przeciwko sobie. Myślę, że swoim przykładem naprawdę pokazujecie, że się da. 

jak skutecznie schudnąć

D: Zdecydowanie się da. Globalnie brakuje nam racjonalnego spojrzenia na ciało. Dziewczynki 8, 9 letnie mówią, że są za grube i muszą schudnąć. Z drugiej strony mamy 70 latki, które wyglądają jak 30 latki, bo są całe ponaciągane i zrobione, a do tego fit mamuśki w internecie, które 2 mies po porodzie są chudsze niż przed. Bardzo się cieszę, że wreszcie głośno mówi się o tym, że nasze ciała się zmieniają i to jest ok. To jest normalne. Jak Ci to przeszkadza, to ok, rób z tym coś, ale w zgodzie ze sobą. Myślę, że właśnie to jest klucz do skutecznego odchudzania.

M: A to dopiero początek zmian. 

D:  Za tym zdecydowanie idą kolejne rzeczy. Jak pokonujemy te trudności, które każdy z nas ma w jakimś obszarze, to kolejne rzeczy w naszym życiu mogą być uwalniane, możemy żyć lepiej. Ja po prostu jestem szczęśliwsza. Czuję wolność, której nie myślałam, że doświadczę. 

M: Widać i słychać, że tak jest. Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć osobom, które teraz czują się tak, jak Ty kiedyś? Myślą, że nigdy im się nie uda?

D: Chcę Wam powiedzieć, że nie jesteście beznadziejni. To, że do tej pory nie udawało Wam się schudnąć tyle kg, ile uważacie, że macie za dużo, nie ma wpływu na to, jak wartościowymi ludźmi jesteście. To jest tylko powłoka zewnętrzna. Naprawdę możecie osiągnąć to, czego pragniecie. Nie trzeba się szarpać, tylko dać sobie szansę, pozwolić sobie na popełnianie błędów w tym procesie. Nie poddawajcie się. 

M: Dziękuję Ci za rozmowę Daria i trzymam kciuki za dalsze zmiany. 

D: Dziękuję. 

Całej rozmowy z Darią posłuchasz poniżej:

Jak pokonać kompulsywne objadanie się? Historia Ani, Uczestniczki Kursu Skutecznego Odchudzania

Jak pokonać kompulsywne objadanie się? Czy po 20 latach walki z kompulsywnym jedzeniem można je przezwyciężyć? W jaki sposób po kilkunastu latach złej relacji z jedzeniem i z ciałem można zaakceptować siebie, a nawet… polubić? Ania, Uczestniczka Kursu Skutecznego Odchudzania, pokazuje, jak tego dokonała. To nie było łatwe zadanie, bo żyjemy w kulturze diet. Zazwyczaj pierwszym skojarzeniem ze słowem “odchudzanie” jest bardzo restrykcyjna dieta. Tymczasem utratę kilogramów i długoterminowe rezultaty daje poznanie siebie, wyciąganie wniosków, odkrywanie tego, co sprawia, że zachowujemy się w określony sposób. Jako psychodietetyczka mogłabym mówić o tym bez końca. Postanowiłam jednak oddać głos osobom, które własnym przykładem pokazują, że porzucenie restrykcji i zaufanie procesowi pozwala na prawdziwą zmianę w życiu. Ania wyruszyła w podróż w głąb siebie. Czego nauczyła się po drodze? 

Magda: Kiedy po raz pierwszy postanowiłaś schudnąć?

Ania: Tak naprawdę nie do końca pamiętam czas, w którym tego postanowienia nie byłoby w moim życiu. Od dziecka słyszałam, że jestem “grubej kości”. W liceum już na pewno się odchudzałam, myślę, że w podstawówce też. Zawsze pojawiał się efekt jojo, tym większy, im intensywniej starałam się schudnąć. Z tej frustracji zaczęłam szukać innych rozwiązań. 

M: Zmagałaś się z kompulsywnym objadaniem się, prawda? Jak długo to trwało?

A: Właściwie przez ponad 20 lat to był mój największy sekret. Kompulsywne objadanie się to jest często temat tabu. Czujesz wstyd, bo jak można pochłaniać tak duże ilości jedzenia i nie mieć nad tym kontroli? U mnie zaczęło się na początku liceum, a skończyło dopiero chwilę przed tym, jak dołączyłam do drugiej edycji Kursu Skutecznego Odchudzania. Teraz wiem, że kompulsywne jedzenie, to był tylko wierzchołek góry lodowej. Cała reszta tkwiła w środku, a ja nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy.

M: Jak wygląda taki napad kompulsywnego objadania się? Spodziewam się, że wiele osób o tym słyszało, ale nie wie dokładnie, co to jest. Czy chciałabyś o tym opowiedzieć?

A: Kiedy pojawia się napad, to najpierw słychać w głowie taki głos, który mówi, że trzeba coś zjeść. Pojawia się jakieś napięcie, stres, negatywne emocje, z których nie zdajemy sobie często sprawy i głowa automatycznie kieruje się do jedzenia. Taki napad nie jest przyjemny. Racjonalnie wiesz, ile jedzenia zmieści Ci się w żołądku, ale podczas napadu jest tak, jakby głowa nie miała połączenia z ciałem. Liczy się tylko jedzenie, wypełnienie tej pustki. Niestety odczuwany głód jest emocjonalny, jedzenie nie może go zaspokoić. Podczas napadu pochłaniałam kilka tysięcy kalorii na raz. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że coś wywołuje we mnie jakieś napięcie, a moją wyuczoną reakcją na taki stan jest jedzenie. Im bardziej próbowałam z tym skończyć, mówiłam sobie, że nie powinnam, kładłam na siebie presję, to tym bardziej odsuwałam w czasie pracę nad myślami i samymi napadami. 

Jak pokonać kompulsywne jedzenie

M: Czy to były określone produkty, którymi się objadałaś, czy na pewnym etapie, to już nie miało znaczenia?
A: To były takie triggery, wyzwalacze. Zdecydowanie miało znaczenie, co jadłam, to nie było cokolwiek. Przez lata się to u mnie zmieniało, nie było jednej potrawy, choć przez długi czas były to słodycze. Co jest o tyle paradoksalne, że zawsze byłam tą osobą, która w towarzystwie słodyczy nie jadła, bo “przecież jestem na diecie”.

M: Podczas jednych zajęć, które prowadziłam na psychodietetyce, pokazywałam tabelę, na której przedstawiono głód vs uzależnienie od jedzenia. Kompulsywne objadanie się ma mechanizm uzależnieniowy. Rozpiętość pokarmów, które możesz zjeść, odczuwając normalny głód jest duża, natomiast głód emocjonalny nastawiony jest na bardzo wąską grupę produktów i jest bardzo silny. Po prostu czujesz, że musisz zdobyć to konkretne jedzenie. 

A: Dokładnie tak. To takie uczucie, że nieważne, co dzieje się na zewnątrz, Ty wyjdziesz po ten produkt do sklepu, jeśli go nie masz w domu. Pomimo burzy z piorunami i szalejących dzikich zwierząt. To jest przerażające. Nawet jeżeli to się nie zdarza często, to sam fakt bycia niewolnikiem czegoś - jedzenia, swoich myśli - jest okropny. W momencie, w którym jesz, to odcina Ci się głowa i logiczne myślenie, ale po napadzie pojawia się zdumienie, jak to jest w ogóle możliwe, co się właśnie wydarzyło. 

M: Podobne uczucia towarzyszą napadom paniki. Niby wiesz, że nic Ci nie grozi, ale nie potrafisz powstrzymać myśli i lęku. Najgorszy jest właśnie ten powrót świadomości po ataku, to uczucie bycia ciężarem dla innych, nie panowania nad sobą. Tak, jak powiedziałaś, to jest wierzchołek góry lodowej. Żeby coś z tym zrobić - czy to kompulsywne jedzenie, czy ataki paniki - musimy dojść do źródła problemu. A to się nie stanie poprzez dietę, restrykcje i samokrytycyzm, tylko poznanie i zrozumienie siebie. Doszłaś do tego, dlaczego kompulsywne objadanie się pojawiło?

A: Przez ostatnich kilka lat miałam świadomość, że to jedzenie jest powiązane z czymś innym. Pojawiały się myśli, że dobrze byłoby pójść do psychologa czy porozmawiać chociażby ze znajomym. Kurtyna wstydu była jednak zbyt ciężka, by ją podnieść i z tego wyjść. 

M: Dla osób cierpiących na bulimię i kompulsywne objadanie się już sam fakt jedzenia jest wstydliwy i trudny do zaakceptowania. Jeszcze większą trudnością jest chyba jednak przyznanie się komukolwiek, że coś takiego się dzieje. Pojawia się lęk przed reakcją, przed tym, że osoba, która tego nie przeżyła nie zrozumie, jak to jest. Może nawet powie coś w rodzaju: “jak nie chcesz jeść, to nie jedz, przecież to proste”. Często słyszę jednak od osób, z którymi współpracuję, że to przełamanie się i powiedzenie o swoim problemie było uwalniające. Czy u Ciebie też podniesienie kurtyny wstydu było przełomowe?

A: Tak, zdecydowanie. Byłam już zmęczona tym ukrywaniem, okłamywaniem samej siebie. Presja schudnięcia, ciągłe efekty jojo, ten cały stres, to wszystko akumulowało się we mnie przez tyle lat, że miałam już dość. Czułam, że jeżeli czegoś nie zrobię wtedy, to chyba nigdy. Doskonale pamiętam moment, gdy powiedziałam o tym po raz pierwszy mojej przyjaciółce Adze. To było 1.11.2019 roku. Nagle wypaliłam, że muszę się czymś podzielić, bo jest coś, czego o mnie nie wie - od 20 lat borykam się z kompulsywnym jedzeniem. Pamiętam reakcję Agi. Powiedziała, że znamy się 15 lat, a ona nigdy w życiu nie domyśliłaby się, że z czymś takim się mierzę. Wyjawienie tego największego sekretu było niesamowitą ulgą, a reakcja Agi była taka normalna.

M: Wbrew temu, czego się często obawiamy: że inni nas ocenią, pomyślą, że jesteśmy nienormalni. 

A: Czułam wdzięczność, że to powiedziałam, a wbrew moim obawom nadal się przyjaźnimy i świat się nie zawalił. Oczywiście, mniej więcej 20 s po tym, jak to zrobiłam, w mojej głowie pojawił się głos: “no i po co to powiedziałaś? Wyjawiłaś swój największy sekret i teraz już nie ma odwrotu”. Nie poczułam tego od razu, ale to zdjęło ogromny ciężar z moich ramion. 

w jaki sposób pokonać kompulsywne objadanie się

M: Co się wydarzyło w Twoim życiu, że z etapu, w którym objadasz się kompulsywnie, Twoja głowa odcina się od ciała podczas napadu, wpadasz z diety w efekt jojo, jesteś w 2021 roku, gdzie nie cierpisz już na kompulsywne jedzenie, lepiej rozumiesz siebie i skutecznie chudniesz? Jak to zrobiłaś?

A: Wszystko niesamowicie dobrze złożyło się w czasie. Niektórzy mówią, że nie ma przypadków i może mają rację. Dzień po rozmowie z Agą poszłam na dni otwarte kursu samorozwoju, tak dla towarzystwa. Tematem były relacje. Zapisałam się na cały dzień warsztatów i już po 5 minutach zauważyłam, że tutaj nie chodzi o moje relacje z innymi ludźmi, tylko z samą sobą. Było tam wiele kobiet, w różnych wieku, o odmiennych sytuacjach życiowych. Każdy mógł podejść do mikrofonu i opowiedzieć o sobie. Podniosłam rękę i schowałam, podnosiłam i chowałam, i tak z 15 razy, aż prowadząca mnie wyciągnęła do mikrofonu i zaczęłam opowiadać. Powiedziałam też o jedzeniu. Chciałam przedstawić siebie w jak najlepszym świetle, a im bardziej tego pragnęłam, tym mniej sensu miało to, co mówiłam. Czułam, że się posypałam przy tym mikrofonie i już gorzej być nie może. Gdy skończyłam mówić, to prowadząca zapytała uczestników:  “czy ktoś z osób tu obecnych ma problemy z emocjonalnym jedzeniem?”. 80% sali ręce do góry. Wtedy pomyślałam, że może nie tylko ja mam taki problem. Od tego się zaczęło. Te doświadczenia diametralnie zmieniły mój sposób myślenia o terapii grupowej.

M: Terapia, indywidualna czy grupowa, to niesamowite narzędzia poznania siebie. Pamiętam, jak wyszłam z pierwszej sesji mojej terapii i czułam, że już nie jestem tym samym człowiekiem. Oczywiście, to nie jest łatwy i przyjemny proces, bo często dotykamy bardzo trudnych spraw z naszej przeszłości. Ale to jest właśnie to dokopywanie się do podstawy góry lodowej, której wierzchołkiem jest jedzenie, ataki paniki, zakupy, używki czy cokolwiek innego. 

A: Dzięki tym warsztatom zainteresowałam się psychologią. Niedługo później spotkałam się z teorią wewnętrznego dziecka. Zaczęłam przyglądać się mojej relacji z samą sobą, ale też z rodzicami i rodzeństwem. Zetknęłam się metaforą naszej głowy jako autobusu z pasażerami. Każdy z nich to jeden z głosów, który słyszymy w środku - to może być pani od geografii z 4 klasy szkoły podstawowej, dziecko, które skrytykowało nas podczas zabawy w piaskownicy albo koleżanka, która obgadywała nas w liceum. Zdałam sobie sprawę, że tych głosów “muszę, powinnam, nie powinnam” jest w mojej głowie strasznie dużo i one sprawiają, że trudno mi ten autobus prowadzić prostą drogą. Tak długo słyszałam je w swojej głowie, że zaczęło mi się wydawać, że to mój własny głos. Stałam się swoim najgorszym krytykiem. Dlatego zaczęłam pytać siebie: od kogo usłyszałam, że powinnam się tak zachowywać, albo że nie mogę czegoś zrobić? Kiedy to usłyszałam? Czy zgadzam się z tym zdaniem?  Próbowałam dotrzeć do źródła. Dokładnie tak samo zrobiłam w kontekście jedzenia. Zastanawiałam: czy mi to smakuje? Dlaczego to jem? Żyłam 34 lata aż postawiłam grubą kreskę i pomyślałam: “ok, to od teraz zaczynamy na nowo”.

M: To jest taki moment, o którym mówiły też Agata i Iza w poprzednich rozmowach z tej serii - moment przebudzenia. 

A: Dokładnie tak. Żyłam w określony sposób przez kilkanaście, kilkadziesiąt lat, nie zastanawiając się nad tym. To był taki czas, kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę, że żyłam tak, jakbym nosiła okulary z wieloma filtrami. Uznałam, że chcę je wreszcie zdjąć i zacząć budować na nowo moje spojrzenie na świat, na innych i na siebie. Początek kursu samorozwoju zbiegł się w czasie ze startem Kursu Skutecznego Odchudzania. Postanowiłam zaufać ekspertom, robić polecane ćwiczenia dotyczące jedzenia i sposobu myślenia. To się wydaje na maksa trywialne, żeby zapisywać, co się je i zwracać uwagę na swoje myśli, bo jak to, przecież ja wiem, co jem w ciągu dnia i wiem, co myślę. A potem robiłam te ćwiczenia i okazywało się w jak dużym byłam błędzie - nic nie wiedziałam o sobie.

M: Jednym z ćwiczeń na Kursie jest stworzenie osi czasu, na której łączy się momenty tycia z innymi wydarzeniami w życiu. Wiele osób po Kursie mówi mi, że to otworzyło im oczy, bo wcześniej nie dostrzegały tych związków. Kiedy żyjemy w kołowrotku obowiązków, pracy, stresu, to wielu rzeczy nie dostrzegamy. Kurs Skutecznego Odchudzania, to element, który w połączeniu z innymi pomógł Tobie, Izie i Agacie się z tego kołowrotka wyrwać. 

A: Na początku obawiałam się tego, jak to może wyglądać, kiedy zaczynasz omawiać swoje problemy na kursie czy w grupie. Teraz jestem zwolenniczką takich kursów i spotkań. Każdy z nas ma swoją historię i coś wartościowego do przekazania, a rzeczy, które nas spotkały musiały się wydarzyć, abyśmy byli tu, gdzie jesteśmy. Te trudności nie spotkały nas po to, by udowodnić nam, że jesteśmy beznadziejni i tylko na takie doświadczenia zasługujemy. To się stało, żeby nas czegoś nauczyć. Zawsze myślałam, że moja relacja z jedzeniem, to moja największa słabość. Dopiero kiedy zrozumiałam, że tutaj nie chodzi o jedzenie, tylko o emocje, to zdałam sobie sprawę, że to jest moja “super moc”, sposób na komunikację ciała z głową. Nauczyłam się te komunikaty odczytywać. Już po jakichś dwóch miesiącach pracy nad sobą zyskałam większą świadomość, potrafiłam zapytać siebie moment przed atakiem objadania: “Co się dzieje? Dlaczego pojawia się taka myśl? Czego się boję? O czym przypomina mi ta sytuacja?”. Rozpoczęła się moja fascynacja psychodietetyką. Nagle mój największy “problem” zaczął stawać się moją pasją.

M: Gdyby nie ataki paniki, to nie poszłabym na psychodietetykę, a gdyby nie to, to ile rzeczy by się w ogóle nie wydarzyło. Każdy z nas ma własne przeżycia, mniej lub bardziej trudne i od nas zależy czy wykorzystamy je na swoją korzyść, czy nie. Myślę, że czasami im jest trudniej, tym większy mamy potencjał, by przekuć to w coś wartościowego. 

A: Jeden z cytatów, który bardzo mnie inspiruje brzmi: wszystko, czego się chce, znajduje się po drugiej stronie strachu. Dla mnie to zmierzenie się z emocjonalnym jedzeniem i całym tematem kompulsywnego jedzenia było jednym z większym lęków, jakie w ogóle miałam.  Zdałam sobie sprawę, że nie ma wielkiej różnicy pomiędzy mną, a kimś, kto ma problem z alkoholem czy ataki paniki. Podzielenie się tym, co znajduje się za zasłoną wstydu pozwala zrozumieć, że wszyscy stoimy na tej samej linii. Nie jest tak, że jedni stoją na piedestale, a na innych można patrzeć z góry - wszyscy jesteśmy tacy sami. Wszyscy mamy w sobie ten sam potencjał, żeby radzić sobie z trudnościami. 

M: Wielu osobom się wydaje, że jedzą kompulsywnie, bo są słabe. A tymczasem chodzi o naszą psychikę, o to, co z niej wypieramy. Wszystkie emocje, myśli czy przekonania, których do siebie nie dopuszczamy świadomie, tkwią w naszej podświadomości. Psychika ma ogromny wpływ nie tylko na nasze samopoczucie, ale też na nasze ciało. Kiedy myślisz o swoim urlopie, już widzisz siebie na tej plaży, to inaczej podchodzisz do swoich obowiązków w pracy, mniej rzeczy Cię wytrąca z równowagi, lepiej śpisz. W naszej głowie cały czas opowiadamy sobie historię swojego życia. Dobrze, żeby nam sprzyjała, a nie była pełna sformułować: “jestem beznadziejna, nic mi nigdy nie wychodzi”. Warto nad tym dialogiem wewnętrznym pracować. 

A: Tak, problem tylko w tym, że kiedy przez wiele lat żyje się wedle jakiegoś scenariusza, to trudno jest sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Ja też tak miałam. Byłam pewna, że już do końca życia będę jeść kompulsywnie i po prostu muszę się nauczyć z tym żyć. Myślałam, że to przez brak silnej woli i moją słabość. Bardzo długo żyłam wedle tych przekonań. Nie zdawałam sobie sprawy, że każda moja myśl tylko umacniała ten obraz. Zrozumiałam, że to ode mnie zależy, jak zinterpretuję napięcie, które pojawia się przed napadem jedzenia. Czy uznam, że to stres i strach czy może ekscytacja i entuzjazm? Dlaczego jest tak, że perspektywa ważnego spotkania w pracy dla jednych ludzi będzie ogromnym stresem, a inni nie będą się mogli doczekać, bo tak bardzo chcą podzielić się swoją wiedzą? Interpretacja tego, co się dzieje jest w głowie. Pytanie tylko, jak zmienić tę historię, którą opowiadałam sobie w głowie przez tyle lat? Bardzo długo zadawałam sobie to pytanie.

Jak pokonać kompulsywne objadanie się

M: To “jak” prowadzi czasami przez jedną książkę, jeden kurs, a czasami przez wieloletnią terapię. Każda z tych dróg jest dobra. Jedni potrzebują więcej czasu, inni przejdą ją szybciej - to indywidualna sprawa, bo każdy ma inne doświadczenia, myśli, sytuację życiową. Najgorsze, co możemy zrobić, to porównywać się. 

A: Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak różnie interpretujemy rzeczywistość. Dla naszych dziadków nie do pomyślenia jest, że ktoś może być zmęczony dniem pracy przy komputerze - przecież cały dzień siedzi. Podobnie z definicjami pojęć. Kiedyś gadałam z moją przyjaciółką Agą i ona powiedziała o sobie, że jest leniwa. Dla mnie to słowo jest nacechowane negatywnie, a dla niej, jak się okazało, jest całkowicie neutralne. Wszyscy używamy niby tych samych słów, żyjemy w tej samej rzeczywistości, a okazuje się, że zupełnie inaczej ją rozumiemy. Coś, co nas motywuje, kogoś innego może totalnie pozbawić energii. Porównywanie się może też wpędzić w pułapkę myślenia “inni mają lepiej”, “komuś się udało, ale mi się nigdy nie uda”. Czy nie lepiej cieszyć się, że ktoś coś osiągnął? Albo dowiedzieć się, jak ta osoba to robi, że tak dobrze sobie radzi w tej dziedzinie? Zresztą to, że coś nam nie wyjdzie za pierwszym razem, czy nawet za piętnastym razem, daje nam szansę na naukę czegoś nowego podczas każdej z tych prób. 

M: Marzy mi się, żeby ludziom ze słowem “dieta” kojarzył się proces, w którym chodzi o poznanie siebie. Nadprogramowe kilogramy, to nie jest oznaka porażki czy słabej woli, ale jakiejś nierównowagi w życiu. Celem takiego procesu zmiany nie jest to, aby schudnąć określoną liczbę kilogramów, ale poczuć się ze sobą lepiej, poznać swoje wartości, dowiedzieć, czego się chce w życiu. Spadek masy ciała, to tylko efekt uboczny. Od nas wszystkich zależy czy to myślenie o dietach się zmieni, czy nie. 

A: Przez kilka pierwszych miesięcy pracy nad Kursem i warsztatów zastanawiałam się: jak zacząć skupiać się na procesie, a nie na rezultatach? Okazało się, że kluczem do tego jest robienie rzeczy, które sprawiają mi przyjemność i dają satysfakcję. Z drugiej strony na poważnie wzięłam się za wprowadzanie zmian. W maju postanowiłam sobie, że za każdym razem, jak zobaczę siebie w lustrze, to zanim mój krytyczny głos w środku zacznie mówić, że wyglądam beznadziejnie, to ja będę mówić sobie coś miłego. Dostawiłam lustra w mieszkaniu i zaczęłam trening. Na początku to było komiczne, miałam poczucie, że to bez sensu. Po dwóch tygodniach zaczęło mi wchodzić w nawyk. Takie małe kroki prowadzą do zaakceptowania siebie. Całe życie szukamy tej akceptacji u innych ludzi, a tymczasem ona musi być w nas. Jeśli mam przekonanie, nawet nieświadome, że nie jestem dość dobra, to nie schudnę. Jeśli myślę, że nie jestem godna tego, żeby mi się dobrze układało w życiu, to nie będę postępować, jak osoba, której się dobrze układa. Kiedyś tego nie rozumiałam, ale objadanie się było karą za to, że nie wytrwałam na diecie. Wierzyłam w to, że nie zasługuję na piękne i zdrowe ciało. Kiedy odważyłam się mówić głośno o swoich trudnościach, zdałam sobie sprawę, że wszyscy mamy słabości i możemy rozmawiać o tym, czego się wstydzimy. Dajemy tym samym przyzwolenie innym, żeby dzielili się swoją historią i także zobaczyli, że te wszystkie historie w naszej głowie, to część bycia człowiekiem. 

M: Myśli to nie fakty. 

A: Dokładnie. 

M: W każdej edycji KSO na grupie na Facebooku pod postem powitalnym po jakimś czasie pojawiają się komentarze: “ja to jestem z tych, co się nigdy nie odzywają na fb, ale jestem w szoku, że te wszystkie wasze historie, to tak naprawdę moja historia”. I potem kolejny taki głos, i kolejny. To jest właśnie to niesamowite wsparcie grupy, które pokazuje, że możesz otwarcie mówić o sobie, możesz się dzielić trudnościami i nikt Cię nie oceni. Wręcz przeciwnie - dostaniesz wsparcie, motywację. Wzrusza mnie, kiedy widzę, jak te blokady pękają. 

A: My wszyscy mamy problem z mówieniem o sobie. Mamy wpojone od dziecka, że to jest popisywanie się, że nie można mówić o swoich sukcesach. A tak naprawdę jeżeli robi się coś fajnego, to trzeba o tym mówić. Gdyby nie to, że zaczęłaś mówić o psychodietetyce, to ja bym tego terminu nawet nie poznała. A teraz od marca będę zaczynać studia u Ciebie na WSB. Od 8 lat pracuję w sektorze finansowym, a teraz zaczynam studia z psychodietetyki i w moich planach jest to, żeby się doszkalać i robić coś w tym kierunku. Nigdy bym nie sądziła, że pójdę w tę stronę.

jak pokonać kompulsywne objadanie się

M: Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, jak rozpoczniemy podróż w głąb siebie. Już 11.02 będzie na to kolejna okazja, bo startuje przedsprzedaż KSO. Dziękuję Ci za rozmowę Aniu.

A: Bardzo dziękuję za zaproszenie. Nie ma znaczenia, jak długo borykamy się ze swoimi trudnościami, albo jak wielki lęk czujemy przed tym, co będzie po drugiej stronie strachu. Wszystko zaczyna się od małych kroków. To z nich składają się wielkie podróże, które dają nam doświadczenia, wspomnienia i szczęście.   

Całej rozmowy z Anią posłuchasz poniżej:

Jak schudnąć 20 kg? Historia Izy, uczestniczki Kursu Skutecznego Odchudzania

Czy patrząc na metamorfozy w sieci zdarza Ci się myśleć: “Może na innych działa luźne podejście, ale na mnie nie. Ja muszę sobie odmawiać, zakazywać”? Wielu moich Podopiecznych zmaga się właśnie z takimi myślami. W trakcie procesu zmiany dostrzegają jednak, że metody dopasowane do nich działają. Można odchudzać się w zgodzie ze sobą - jeść słodycze na diecie, nie robić cardio, nie czuć głodu. Nie wierzysz? Postanowiłam oddać głos osobom, które udowadniają, że wcale nie potrzeba restrykcyjnych diet, nakazów i zakazów, aby schudnąć. Odchudzanie zaczyna się w głowie i świetnie pokazuje to historia Izy, uczestniczki Kursu Skutecznego Odchudzania. 

(więcej…)

Jak schudnąć 20 kg bez diet i restrykcji? Wywiad z Agatą, Uczestniczką Kursu Skutecznego Odchudzania

Jak schudnąć 20 kg bez diet i restrykcji? To pytanie, które zadaje sobie wiele osób, borykających się z efektem jojo i problemami z wagą. Niestety żyjemy w kulturze diet, czego pokłosiem jest to, że kiedy ktoś chce schudnąć, nie zaczyna od analizy swoich nawyków, ale od pytania "na jaką dietę mam przejść żeby schudnąć?".

I to mnie bardzo smuci. Bo nadmiarowe kilogramy są często efektem tego, że jesteśmy daleko od siebie i swoich potrzeb. A chcąc je zrzucić, jeszcze bardziej się od siebie oddalamy dopasowując się do diety, a nie dietę do siebie. Jakiś czas temu dodałam się do kilku dietetycznych grup na Facebooku, żeby wyjść z mojej “psychodietetycznej bańki”. Przeraziło mnie, ile osób pisze o postach, niskokalorycznych dietach, suplementach na odchudzanie. Przedstawia się te metody nie tylko jako skuteczne, ale i bezpieczne odpowiedzi na pytanie "jak schudnąć 20 kg?". Prawda bywa jednak diametralnie inna. Dlatego oddaję głos osobom, które przeszły wiele prób odchudzania, mają za sobą lata restrykcji i diet, ale postanowiły zaufać psychologii i psychodietetyce i mi. W nowym cyklu na moim blogu opowiedzą o tym, jak zmienia się życie, gdy zaczynamy się odżywiać i działać w zgodzie ze sobą. Moim pierwszym gościem jest Agata Sambor, uczestniczka Kursu Skutecznego Odchudzania.

(więcej…)

Bezpłatny webinar: Jak schudnąć dzięki zmianie sposobu myślenia

Zacznij wspierać, a nie sabotować swoje odchudzanie! 

Po zjedzeniu połowy czekolady możesz albo stwierdzić, że i tak jesteś totalną porażką (i co Ci szkodzi, możesz dojeść pozostałe 250 kcal), albo zatrzymać natłok myśli, pogodzić się z tym, co się wydarzyło (i odłożyć pozostałe 250 kcal).

Każde nieplanowane sięgnięcie po czekoladę poprzedza myśl, aby to zrobić. A musisz wiedzieć, że masz bardzo duży wpływ na to, jak wygląda Twój sposób myślenia. Dlatego w trakcie webinaru chcę Ci pokazać w jaki sposób rozpoznawać i zmieniać swoje przekonania na temat jedzenia.

wydarzenie webinar

W trakcie webinaru "Jak schudnąć dzięki zmianie sposobu myślenia dowiesz się:

 

Szczegóły webinaru

 

Czy warto wziąć udział?

Możesz skutecznie schudnąć bez restrykcyjnych diet - podczas webinaru pokażę Ci jak to zrobić dzięki zmianie sposobu myślenia. Sam/a oceń czy warto 😉

A jeśli zechcesz dowiedzieć się więcej, to w trakcie webinaru odbędzie się konkurs, w którym możesz wygrać dostęp do wszystkich moich kursów na platformie Akademia Wiem Co Jem. A dodatkowo po webinarze rozpocznie się bardzo fajna promocja na kursy z okazji Black Friday.

 

Psychodietetyka w praktyce - poznaj tajniki psychologii odchudzania

Psychodietetyka w praktyce to szkolenie stworzone z potrzeby szerzenia wiedzy na temat psychologii odchudzania. Jest to szkolenie, w którym sama chciałabym uczestniczyć zanim zaczęłam przyjmować pacjentów. Naprawdę. Bo kiedy skończyłam dietetykę miałam poczucie, że to nie do końca było to, czego oczekiwałam...

Miałam niedosyt zajęć z pacjentami, które nauczyłyby mnie umiejętnego prowadzenia konsultacji, zajęć z jadłospisów, które pokazałyby mi jak dostosować żywienie do realiów normalnego życia. Miałam w końcu niedosyt zajęć z psychologii, które pokazałyby mi jak motywować do wprowadzania zmian.Każdy kolejna współpraca z pacjentem upewniała mnie, że ułożenie diety to nie wszystko. Tak zrodził się pomysł na studiowanie psychodietetyki.

Już po pierwszych zajęciach wiedziałam, że TO JEST TO. Nigdy wcześniej nie miałam tylu momentów „olśnienia”, takiej chęci "wchłaniania" literatury i poczucia, że jestem w odpowiednim miejscu, jak właśnie tam. Kończąc podyplomówkę miałam w głowie myśl, że chciałabym się tych wszystkich rzeczy nauczyć na dietetyce. Dopiero wtedy czułam, że wiem gdzie szukać przyczyn problemów z jedzeniem i wiem co robić, aby poprowadzić pacjenta w kierunku rozwiązań.

Pomyślałam, że takich „Magd”, które czuły ten niedosyt jest więcej. Widziałam też, że nie każdy ma możliwość poświęcenia roku na psychodietetykę. Dlatego postanowiłam, że wyselekcjonuję najbardziej potrzebną i praktyczną wiedzę i zorganizuję własne szkolenie.

Zmotywowana sukcesem "Redukcji od A do Z" od razu ruszyłam do realizacji szkolenia "Psychodietetyka w praktyce". W ciągu 1,5 roku przeprowadziłam +20 szkoleń, w których wzięło udział niemal 1000 osób i przekroczyłam nawet granicę zawędrowując do Londynu 😉 Większość osób potwierdziła moje główne założenie mówiąc, że wiedzę zdobytą na szkoleniu wdraża się w praktykę OD RAZU.

22 czerwca 2020 r. "Psychodietetyka w praktyce" zadebiutuje w formie ONLINE, a 19 czerwca osoby zapisane na listę zainteresowanych będą mogły kupić je w promocji przedsprzedażowej. Jeśli chcesz móc kupić psychodietetykę w przedsprzedaży ZAPISZ SIĘ NA PRZEDSPRZEDAŻ.

Psychodietetyka
Psychodietetyka w praktyce w Poznaniu

PO ZAKOŃCZENIU KURSU "PSYCHODIETETYKA W PRAKTYCE" BĘDZIESZ WIEDZIEĆ:

W jaki sposób tworzą się Twoje myśli, przekonania i emocje oraz jak funkcjonuje Twój umysł. W końcu każde odstępstwo od diety poprzedza myśl, aby to zrobić. Znając zasady, na jakich powstają procesy myślowe, będziesz w stanie przejąć nad nimi kontrolę i nie ulegać pokusom. Nie znając tych mechanizmów – znów możesz skusić się na podjadanie mimo, że bardzo tego nie chcesz.

W jaki sposób krok po kroku postępować w przypadku zaburzonych relacji z jedzeniem. Dzięki temu będziesz w stanie pomóc sobie lub swoim pacjentom, przekazując im sprawdzone sposoby postępowania oparte na rzetelnej wiedzy naukowej, które działają. W innym przypadku podejmowanie prób i błędów może Ci zając znacznie więcej czasu i energii.

W jaki sposób skutecznie motywować siebie i innych do wprowadzania zmian oraz w jak budować trwałe nawyki na lata. Poznasz dwie najskuteczniejsze techniki motywowania, które są stosowane w ośrodkach zdrowia na całym świecie oraz cały schemat procesu zmiany i procesu budowania nawyków wraz z informacjami co zrobić, aby przejść z jednego etapu do kolejnego.

PSYCHODIETETYKA - PLAN SZKOLENIA

  1. Wstęp do psychodietetyki - czym jest psychodietetyka i jak może nam pomóc, czym różni się od dietetyki oraz dlaczego każdy dietetyk powinien znać podstawy psychologii.

  2. Zmiana nawyków żywieniowych w ujęciu psychologicznym - jak ocenić, na którym etapie procesu zmiany jesteśmy oraz jak skutecznie przejść przez poszczególne jego etapy, aby utrwalić nowe zachowania żywieniowe i nie wrócić do poprzednich.

  3. Pułapki umysłu - w jaki sposób działa ludzki umysł, jak tworzą się myśli i emocje, jak uniknąć zniekształceń poznawczych oraz w jaki sposób nasz mózg przeszkadza nam we wprowadzeniu zmian oraz jak temu zapobiec.

  4. Odzyskiwanie kontroli nad procesem jedzenia - jak przestać być podatnym na to, co znajduje się w naszym otoczeniu, jak przenieść kontrolę swoich zachowań do wewnątrz i podejmować świadome decyzje niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się znajdziemy.

  5. Błędne koło odchudzania - Jak znaleźć przyczyny ponownego przybierania na wadze po odchudzaniu, jak temu zapobiec oraz jak zaplanować skuteczną strategię odchudzania na lata (a nie na lato).

  6. Jedzenie pod wpływem stresu - Podstawy psychologii stresu - jak lepiej radzić sobie z nim radzić i nie podjadać, kiedy się pojawi.

  7. Uzależnienie od cukru - Na czym polega uzależnienie od cukru oraz jak budować strategię odchudzania w przypadku jego wystąpienia.

  8. Dialog motywujący - jak rozmawiać z innymi ludźmi (i z samym sobą), aby wzbudzić motywację do działania i budować silne poczucie sprawczości.

  9. Postępowanie w zaburzeniach odżywiania - jakie są przyczyny oraz jak sobie radzić w przypadku anoreksji, bulimii i ortoreksji.

  10. Case study -  wykorzystanie wiedzy zdobytej na szkoleniu w omówieniu case study osób, które mają problem ze skutecznym zrzuceniem masy ciała oraz zaburzonym obrazem swojej swojej sylwetki.

TO SZKOLENIE JEST DLA CIEBIE JEŚLI:

Jesteś dietetykiem i chcesz uzyskiwać lepsze efekty wśród swoich pacjentów, dzięki psychologicznemu podejściu do diety. Przekonaj się, że już niewielka zmiana w prowadzeniu rozmowy może wpłynąć na wzrost motywacji u Twoich pacjentów.

Jesteś studentem dietetyki, chcesz poszerzyć wiedzę z zakresu psychodietetyki i zdobyć praktyczne umiejętności do pracy z pacjentem. Sprawdź, jakie problemy mogą mieć Twoich przyszli pacjenci oraz naucz się je rozwiązywać jeszcze przed podjęciem pierwszej pracy.

Jesteś trenerem i chcesz nieść pomoc w kształtowaniu zdrowych nawyków żywieniowych u swoich podopiecznych. Pracujesz z klientami, ale masz wrażenie że Twoje wysiłki idą na marne przez ich złe podejście do diety? Naucz się wydobywać i wzmacniać motywację, która pomoże Twoim podopiecznym osiągnąć założone cele.

Masz za sobą wiele prób odchudzania i które straciłaś/eś już nadzieję na osiągnięcie wymarzonej sylwetki. Dowiedz się, w jaki sposób wyjść z błędnego koła odchudzania i raz na zawsze skończyć z nieskutecznymi dietami.

Reagujesz podjadaniem na stres i emocje, co nie pozwala im na osiągnięcie satysfakcjonującego wyglądu. W trakcie szkolenia rozprawisz się z błędnymi wzorcami myślowymi i odzyskasz kontrolę nad procesem jedzenia.

Interesujesz się dietetyką i chcesz zdobyć nową wiedzę z zakresu dietetyki, psychologii i psychodietetyki.

W CENIE SZKOLENIA: 

Dieta niskokaloryczna - 5 negatywnych skutków, o których nikt Ci nie powie

Dieta kopenhaska, dieta dukana, dieta kapuściana, dieta 1000 kcal, dieta niskokaloryczna, czy diety niskokaloryczne są skuteczne? Skoro zbyt duże spożycie kalorii w krótkim czasie powoduje szybki wzrost masy ciała, ich nagłe ograniczenie powinno spowodować jej spadek. Na pierwszy rzut oka ta zależność ma sens i działałby pewnie w wielu prostych maszynach. Problem w tym, że nasz organizm do nich nie należy. Niestety nawet jedna niemądrze przeprowadzona dieta może spowodować poważne, negatywne skutki zdrowotne.  (więcej…)

Skąd wziąć zasoby psychoenergetyczne do odchudzania - II szkolenie charytatywne online

Odchudzanie to proces zmiany. Aby przejść z punktu, w którym obecnie się znajdujemy do tego, w którym chcemy być potrzebujemy zasobów. Nie wystarczy jednak odpowiednio oszacować zasobów energetycznych niezbędnych do tego procesu. Zbyt mało zasobów psychoenergetycznych sprawi, że w momentach trudnych - stresu, zmęczenia, zniechęcenia - zadziałamy w zgodzie z automatyzmami. Najczęściej oznacza to sięgnięcie po przekąskę czy objedzenie się.

Wiedza na temat zasobów psychoenergetycznych i ich roli w procesie odchudzania jest kluczowa, by móc wypracować zadowalające rezultaty oraz utrzymać długoterminowe efekty. Właśnie o tym będę mówić podczas II szkolenia charytatywnego. Jego tematem będzie:

 

Skąd wziąć zasoby psychoenergetyczne potrzebne do odchudzania?

szkolenie charytatywne

 

Co musisz zrobić, aby wziąć udział w szkoleniu?

1. Masz dwie opcje. Pierwsza - Wpłać dowolną sumę pieniędzy na schronisko, które jest najbliższe Twemu sercu. Druga - jeśli nie masz takiego schroniska (lub czasu, aby go poszukać) wpłać datek na schronisko wybrane przeze mnie, czyli Fundacja "Reksio i przyjaciele" na konto zbiórki https://zrzutka.pl/awx6ba (mam nadzieję, że szybko przekroczymy kwotę założoną jako max 😉

2. Prześlij potwierdzenie wpłaty na adres [email protected]

3. W odpowiedzi otrzymasz link do zamkniętej grupy na FB, w której odbędzie się szkolenie (odpowiedź na maila może chwilę potrwać, ponieważ sami sprawdzamy wpłaty i wysyłamy linki)

4. Dołącz do grupy (musisz na wejściu podać hasło) i zarezerwuj czas 26 maja o godzinie 20:00

5. Jeśli możesz przekaż informację o akcji dalej, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o szkoleniu. Dzięki temu możemy zebrać jeszcze większą sumę pieniędzy dla zwierzaków i zrobić więcej dobra

 

Ale to nie wszystko! Na osoby, które wpłacą datek i dołączą do grupy na Facebooku czeka nagranie I szkolenia charytatywnego: Jak wytrenować silną wolę i osiągać cele?

 

Mam nadzieję, że widzimy się na szkoleniu 26 maja!

Jak przestać jeść słodycze w 4 krokach?

Do 18 roku życia nie jadłam warzyw, a przez większość życia słodycze były moją ulubioną kategorią produktów żywnościowych. Miałam taki okres w gimnazjum, w którym razem z przyjaciółką chodziłyśmy dzień w dzień wieczorem do Tesco i kupowałyśmy po czekoladzie na głowę, a następnie zjadałyśmy je w drodze powrotnej do domu…

Być może Ty jesteś teraz w tym miejscu i wydaje Ci się, że słodycze albo je się tonami, albo nie je się ich wcale. I ja też tak myślałam. Dlatego chcę Ci pokazać, że można inaczej. Że można znaleźć balans i cieszyć się smakiem ulubionych słodkości, a jednocześnie mieć nad nimi kontrolę. Zapraszam Cię do przeczytania artykułu na temat tego jak przestać jeść słodycze.

(więcej…)

Kurs skutecznego odchudzania - na czym polega i jak może Ci pomóc?

Wiesz, jak powinna wyglądać Twoja dieta, ale brakuje Ci motywacji i konsekwencji w działaniu? Masz wrażenie, że ciągle jesteś na diecie, a mimo to nie widzisz żadnych efektów? Potrafisz zebrać się w sobie, ale jak raz odpuścisz to nie potrafisz się z powrotem zebrać? Jeśli tak, to Kurs Skutecznego Odchudzanie może pomóc Ci to zmienić.

(więcej…)

Dietetyczny fit baton TWIX

Czy baton twix może być częścią zdrowej diety? Jedna z moich głównych zasad mówi, że dieta będzie udana tylko wtedy, kiedy nie będziemy czuć, że na niej jesteśmy. A kto czułby że jest na diecie mogąc jeść takie fit batony? 😉 Dietetyczny twix to przepis stworzony dla osób, które lubią wiedzieć co jedzą i traktują swoją dietę jak przygodę, a nie karę. Do przygotowania batona niepotrzebne są też zbyt duże umiejętności kulinarne. Przepis jest naprawdę prosty, ale efekt- powalający!

(więcej…)

Dlaczego przeszłam na wegetarianizm?

Jak zacząć wegetarianizm? To nic trudnego! 😉 Jest to świadoma rezygnacja z jedzenia mięsa oraz ryb i owoców morza. Taką decyzję podjęłam dwa miesiące temu wraz z moim mężem. Co ciekawe, to on był inicjatorem tej zmiany 😉 A ja bardzo chętnie w nią weszłam. Przejście na wegetarianizm nie było dla nas trudną decyzją, ponieważ już od dawna znacząco zmniejszyliśmy spożycie mięsa w diecie. W pewnym momencie nastąpił jednak przełom. I właśnie o nim chcę opowiedzieć Ci w dzisiejszym artykule, który nie jest na pewno typowym tekstem o wegetarianizmie 🙂 Jeśli więc zastanawiasz się, jak zacząć dietę wegetariańską, to zapraszam do lektury 😉

(więcej…)